Jednoręcy stoją na każdym rogu. Większość nielegalnie

2014-04-30 07:00:00(ost. akt: 2014-04-29 22:17:44)

Autor zdjęcia: Michał Skroboszewski

Automaty do gier o niskich wygranych dostępne są praktycznie wszędzie - w centrum Elbląga i na obrzeżach, w osiedlowych barach i sklepach monopolowych. Przepisy mówią, że wartość jednorazowej wygranej na tzw. jednorękim bandycie nie może być wyższa niż 60 zł, a klient nie może płacić za udział w jednej grze na automacie więcej niż 50 gr.
Na każdy taki sprzęt trzeba mieć koncesję. Za urządzanie nielegalnych gier kary administracyjnej, nawet 12 tysięcy zł za każdy nielegalny automat, grozi grzywna albo kara pozbawienia wolności do 3 lat. Najwyraźniej jednak owe "niskie wygrane" przynoszą takie dochody właścicielom maszyn, że ci bardzo często ustawiają je nielegalnie. 



— Tylko w ciągu trzech pierwszych miesięcy tego roku podczas kontroli w Elblągu natrafiono na 62 automaty bez koncesji — wyjaśnia Anna Hatała-Wanat, rzecznik prasowy Izby Celnej w Olsztynie. 


Ile więc tak miejsc w Elblągu działa legalnie? Zapytana o to Izba Celna wymienia tylko kasyno działające przy ulicy Brzozowej, które jako jedyne posiada zezwolenia Ministerstwa Finansów. 


— Były również firmy, które posiadały zezwolenia na prowadzenie gier na automatach o niskich wygranych, ale zostały one cofnięte. Sądy administracyjne rozpatrują aktualnie sprawy dotyczące tych punktów — wyjaśnia rzeczniczka IC w Olsztynie. — Jak się wydaje, większość automatów, które dostępne są na przykład w sklepach czy stacjach paliw, działa bez stosownych zezwoleń.


Obecnie sprawdzają to celnicy. Problem jednak w tym, że nawet maszyny bez koncesji, które do tej pory udało im się zarekwirować, bardzo szybko zastępowane są nowymi. 

Okazuje się więc, że zaostrzenie przepisów o grach hazardowych kilka lat temu nie rozwiązało problemu. Rygorystyczne rozwiązania prawne przyniosły skutek w postaci ograniczenia liczby automatów w całym kraju, z ponad 53 tysięcy w 2009 roku do blisko 6,5 tys. w roku ubiegłym. To jednak statystyki dotyczą jednak tych legalnych.

Szara strefa gier hazardowych na maszynach nadal się ma się świetnie. 


— Istnienie nielegalnego rynku gier związane jest z realizowaną przez państwo zasadą organizacji tego rynku, czyli reglamentacji. Urządzanie takich gier poza kasynami, salonami i punktami na które są odpowiednie zezwolenia przynosi duże zyski — przyznaje Hatała - Wanat.



Jest dochód, więc nowe miejsca gier powstają jak grzyby po deszczu. To, jak się okazuje, powoduje zaniepokojenie nie tylko służb mundurowych. Na początku tego miesiąca do dyrektorów szkół w całym województwie trafiła prośba wicekuratora oświaty o przekazanie nauczycielom, rodzicom i uczniom informacji o zagrożeniu uzależnieniem od hazardu. Zalecając jednocześnie przeprowadzenie pogadanek na ten temat.

Nie wszyscy dyrektorzy są przekonani co do tego, że o taki problem rzeczywiście istnieje. Wolą jednak dmuchać na zimne.

— Nie zauważyłam, żeby nasza młodzież miała problemy tego typu. Jednak taką pogadankę oczywiście przeprowadzimy — mówi Dorota Bajor, dyrektor Zespołu Szkół Inżynierii Środowiska i Usług w Elblągu.
naj

Źródło: Dziennik Elbląski