Rzeka Elbląg bez ratowników. Urząd nie dał pieniędzy





Na całej długości rzeki Elbląg obowiązuje zakaz kąpieli. Wielu jednak kary (mandat 250 zł) nie odstraszają. Na rzece jest sporo dzikich kąpielisk, takich jak te w pobliżu mostu kolejowego przy ul. Dojazdowej. To właśnie tutaj na początku czerwca 2011 r. utonął 20-letni mężczyzna, któremu nie byli w stanie pomóc pijani kompani.

W ostatnich latach Elbląskie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe organizowało podczas wakacyjnych miesięcy patrole na rzece. Teraz takich patroli nie będzie. Brakuje na to funduszy.

— W ubiegłym roku otrzymaliśmy z Urzędu Miejskiego w Elblągu 6 tys. zł. Tę kwotę wydaliśmy w całości na paliwo, wynagrodzenie dla ratowników zapewnialiśmy we własnym zakresie — przypomina prezes Elbląskiego WOPR Bożena Ruszkowska. — Patrole były od czerwca, a w lipcu i sierpniu codziennie byliśmy na rzece. W tym roku Urząd Miejski poinformował nas, że nie otrzymamy pieniędzy na ten cel. 


Ratownicy EWOPR podczas patroli na rzece zwracali również uwagę na kajakarzy. Jak nam opowiadali, często pomocy potrzebowali ci mniej doświadczeni, którzy tracili równowagę i wpadli do wody.


Dlaczego Urząd Miejski w tym roku zrezygnował z dofinansowania patroli na rzece Elbląg?
— Na terenie miasta nie ma żadnego kąpieliska, natomiast patrolowaniem rzeki, dzikich kąpielisk czy zabezpieczaniem imprez odbywających się nad wodą zajmują się policjanci, straż pożarna czy straż graniczna — wyjaśnia Rafał Maliszewski z biura prasowego Urzędu Miejskiego.


Elbląscy policjanci właśnie przygotowują się do rozpoczęcia służby na wodzie.
— Nasze patrole na tym akwenie były i są planowane bez względu na działania innych służb — mówi Jakub Sawicki z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.
AKT