Miasto ma zapłacić zwolnionemu dyrektorowi MPO 28 tys. zł

2014-07-03 19:04:45(ost. akt: 2014-07-03 14:12:10)

Autor zdjęcia: Ryszrd Biel

Miasto ma zapłacić Markowi Pilichowskiemu, byłemu dyrektorowi Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Elblągu, odszkodowanie za zwolnienie go bez zachowania terminu wypowiedzenia. Władze Elbląga komentują: były szef spółki działał na jej szkodę, sprawa trafi do prokuratury.


W styczniu tego roku, z dnia na dzień, szefem elbląskiego MPO został Michał Wawryn. Tym samym pożegnano się z Markiem Pilichowskim, pełniącym tą funkcję od lipca 2012 roku. 



Sąd przyznał Pilichowskiemu rację i... pieniądze

— Zmiana dyrektora była koniecznością, bo pogarszająca się z miesiąca na miesiąc kondycja firmy pod znakiem zapytania zaczęła stawiać jej przyszłość — podkreślał prezydent Jerzy Wilk, podczas konferencji zwołanej z tej okazji.


Samemu zainteresowanemu nie spodobał się jednak sposób, w jaki został zwolniony i skierował sprawę do sądu pracy. Ten przyznał mu rację i... odszkodowanie w wysokości ponad dwudziestu ośmiu tysięcy zł. Na część z tych pieniędzy, 7 tysięcy złotych, nałożył klauzulę natychmiastowej wykonalności. — Tu nawet nie chodzi o pieniądze chociaż one są ważne, ale zwyczajną sprawiedliwość, tak się po prostu nie robi — twierdzi Pilichowski.


Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Prezydent nie podjął też decyzji, czy się od niego odwoła, czeka z tym na jego pisemne uzasadnienie. Rzeczniczka ratusza podkreśla jednak, że w całej sprawie chodzi jedynie o kwestię niedopełnienia formalności. O wiele ważniejsze, zdaniem władz miasta, są przyczyny zwolnienia Pilichowskiego, a wśród nich zaniżanie cen przy przetargach.



Prezydent złoży doniesienie do prokuratury

— Działał on na szkodę spółki i spowodował straty rzędu 1,5 miliona złotych — wyjaśnia Monika Borzdyńska, rzeczniczka prasowa elbląskiego ratusza — Prezydent złoży w tej sprawie doniesienie do prokuratury i będzie domagał się odszkodowania.


— Jeśli chodzi o przetargi to ceny, które proponowaliśmy były kalkulowane rzetelnie — przekonuje Marek Pilichowski. — To nie było łatwe, bo wraz z wejściem w życie nowych zasad, zmienił się cały system gospodarki odpadami. Musieliśmy stawać do przetargów również na terenach, których nie znaliśmy i to było dużym wyzwaniem. Staraliśmy się oferować niskie ceny mając na względzie, że to jest nasze być albo nie być, jednak zawsze kalkulowaliśmy zgodnie z zasadami i prawem. — Nie zdarzyło się aby ceny w przetargach były specjalnie zaniżone — dodaje zwolniony szef MPO. — Podkreślenia wymaga fakt, że nie wszystkie przetargi udało nam się wygrać. Pomimo naszych niskich cen były firmy, które oferowały znacznie niższe oferty cenowe. Nie rozumiem bezpodstawnych zarzutów stawianych mi przez Urząd Miasta. Wszelkie moje działania były skierowane na poprawę sytuacji przedsiębiorstwa i wyjście ze straty. Mogę zrozumieć, że moja osoba może nie odpowiadać panu prezydentowi ale posuwanie się do bezpodstawnych kroków, jak oskarżanie mnie o działanie na szkodę spółki jest dalece niestosowne. Trudno jest mi się odnieść do tak oczywistej nieprawdy.
naj

Źródło: Dziennik Elbląski