Olimpia Elbląg żegna się z Pucharem Polski

Olimpia Elbląg-Radomiak Radom

Olimpia Elbląg-Radomiak Radom

Autor zdjęcia: Michał Skroboszewski


Na rundzie wstępnej, tegoroczne zmagania w Pucharze Polski zakończyli piłkarze III-ligowej Olimpii Elbląg. Przegrali u siebie z Radomiakiem Radom.

Elblążanie nie mają szczęścia do zespołu z Radomia. W minionym sezonie obie drużyny rywalizowały grając jeszcze w II lidze, spotkały się dwukrotnie i wówczas lepszy był Radomiak, który wygrał 3:0 i 2:1. Tym razem obaj rywale spotkali się na innym gruncie, a mianowicie w rundzie wstępnej Pucharu Polski i kolejną gorycz porażki musieli przeżyć gospodarze, którzy przegrali 1:2.

W sobotnim meczu podopiecznych trenera Adama Borosa należy pochwalić tylko za pierwszą odsłonę tego pojedynku, w którym dyktowali warunki gry i częściej byli przy piłce. Już w 6 min Łukasz Pietroń uderzył z 20 metrów, ale bramkarz gości Michał Kula był na miejscu. Kilka min później do strzału z narożnika pola karnego przymierzył się Damian Szuprytowski, ale piłka przeleciała tuż obok bramki. Goście, którzy od początku zagęścili środek pola, grając pięcioma zawodnikami w drugiej linii, czyhali tylko na kontry, ale z nich nic nie wynikało, gdyż akcje ich kończyły się przed polem karnym Olimpii.

W 29 min ożyli kibice elbląscy. Łukasz Pietroń otrzymał podanie od Antona Kołosowa, pobiegł lewą stroną boiska, wbiegł w pole karne i strzałem po długim rogu zmusił bramkarza gości, do wyjęcia piłki z siatki. Elblążanie zamiast pó∆ść za ciosem, zwolnili grę i to się zemściło. W 41 min Przemysław Śliwiński "zakręcił" Tomasza Szawarę i będąc w polu karnym z 8 metrów umieścił piłkę w siatce.

Po przerwie przyjezdni zaczęli od ataku i w 53 min na strzał z narożnika pola karnego zdecydował się Krystian Puton, po którym piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Po zdobyciu gola Radomiak kontrolował grę i nie pozwolił sobie odebrać zwycięstwa. Nie pomogły nawet zmiany w zespole gospodarzy, których dokonał trener Boros wprowadzając do gry debiutującego w zespole Pawła Kowalczyka (Arka Gdynia), Jakuba Bojasa oraz Kiriłłę Raduszko. Mimo to elblążanie popełniali nie wymuszone błędy, a przy tym nie mieli pomysłu na zdobycie gola. 


— Wygrał zespół grający bardziej walecznie. Wydawało się że mecz mamy pod kontrolą, szczególnie po zdobyciu bramki. Nie wykorzystaliśmy momentów w których mogliśmy przyspieszyć grę. Pierwszy nasz błąd w obronie zakończył się stratą bramki. Po przerwie gra zaczęła się nam rozklejać. Zabrakło chłodnych głów, by powalczyć o korzystny wynik. Jesteśmy cały czas na etapie budowania zespołu, więc jeszcze wiele jest przed nami — powiedział po meczu Adam Boros, trener Olimpii Elbląg.
jk



Źródło: Dziennik Elbląski