Od kontrolera biletów dostała mandat, a potem czekoladki

2014-08-26 07:01:00(ost. akt: 2014-08-26 08:20:58)

Autor zdjęcia: Michał Skroboszewski

15-letnia Martyna wsiadła do tramwaju nr 4 z przystanku przy Teatralnej. — Córka kupiła bilet chwilę przed tym w pobliskim w sklepie. Jednak nie miała szansy go skasować. Gdy stanęła przy kasowniku, ten był już zablokowany, a kontroler twierdził, że wsiadła przystanek wcześniej. Nie słuchał wyjaśnień i wypisał 90 zł mandatu. Moja córka nigdy mnie nie okłamała i od początku wierzyłem w jej wersję. Ale zanim uwierzono nam, długo musieliśmy udowadniać, że nie jesteśmy wielbłądami — mówi Wojciech Chomicz, tata Martyny.
Wojciech Chomicz od początku wierzył córce. Poprosił więc o konfrontację z kontrolerem.

— Na niewiele to się zdało. Podtrzymywał on swoją wersję, czyli że córka wsiadła do tramwaju przystanek wcześniej. Ja nadal wierzyłem Martynie. Przyszedł nam z żoną do głowy pomysł, aby zapytać w sklepie, w którym córka kupowała bilet o nagrania z monitoringu — mówi. 

Kierowniczka sklepu udostępniła nagranie rodzicom Martyny.

— Obejrzałem je i potwierdziło ono wersję córki. Widać na nim, o której godzinie kupuje w tym sklepie bilet — mówi pan Wojciech.


Po obejrzeniu nagrań rodzice napisali pismo z reklamacją, by anulowano mandat. Ale okazało się, że monitoring musi przedtem obejrzeć pracownica Zarządu Komunikacji Miejskiej. 
— Zawiozłem ją do sklepu swoim prywatny samochodem, by mogła to nagranie obejrzeć — mówi elblążanin.


Po obejrzeniu nagrania uznano odwołanie i mandat anulowano. A jak skończyłaby się ta historia, gdyby w sklepie nie było monitoringu?

— Też zadaję sobie to pytanie. Byłoby słowo przeciwko słowu, i wynika z tego, że uwierzono by kontrolerowi, a nie córce. Pracownica ZKM obiecała mi, że kontroler przeprosi nas osobiście i zostanie ukarany. Po kilku tygodniach od tego zdarzenia otrzymaliśmy jedynie pismo z firmy, która zatrudniała kontrolera — mówi elblążanin. 


Jak podkreśla Michał Górecki, specjalista ds. marketingu i komunikacji społecznej w Zarządzie Komunikacji Miejskiej, do matki pasażerki został wysłany list z bezpośrednimi przeprosinami, wystosowany przez przełożoną kontrolera ze spółki TBW w Elblągu. W piśmie czytamy m.in.: „W imieniu firmy TBW sp.z o.o. w Elblągu chciałbym szczególnie przeprosić, za całe zajście jakie spotkało Pani córkę Martynę Chomicz, dołożymy wszelkich starań, aby podobne sytuacje nie miały więcej takiego zajścia, a także wyciągniemy konsekwencje co do osoby przeprowadzającej wówczas kontrole”. 


— Wspomnieć należy, że podczas wyjaśniania tej sytuacji, słowa przeprosin kilkakrotnie padły również ze strony pracownika ZKM w Elblągu — zapewnia Górecki. — W piątek otrzymaliśmy informację, że udało się zaaranżować spotkanie, którego domagał się ojciec pasażerki. Mamy nadzieję, że będzie ono satysfakcjonujące i pozwoli oczyścić atmosferę — dodaje.


Podczas spotkania kontroler przeprosił Martynę osobiście. Dziewczyna otrzymała też dwie bombonierki.
 — Przeprosiny przyjmujemy. A nasza historia niech będzie przestrogą dla innych. Niech kontrolerzy nie traktują pasażerów, z góry jak oszustów. I niech inni, którzy mieli podobną sytuację dochodzą prawdy — mówi pan Wojciech. 


Kontrolera ukarano rozmową dyscyplinującą.

— Wszelkie reklamacje w zakresie kontroli biletów staramy się dokładnie i możliwe jak najszybciej rozpatrywać. Tak było również w tym przypadku. Niestety okazało się, że kontroler mógł popełnić błąd i niesłusznie nałożył opłatę dodatkową. Choć niezmiernie rzadko, omyłki niestety zdarzają się – praca kontrolera jest bardzo wymagającym zajęciem. Ponieważ ten kontroler jest doświadczonym pracownikiem z długim stażem pracy i do tej pory efekty jego pracy nie budziły uzasadnionych zastrzeżeń, konsekwencją była rozmowa dyscyplinująca. Jednakże w przypadku ewentualnego, kolejnego uchybienia, konsekwencją będzie rozwiązanie współpracy z tym pracownikiem — wyjaśnia Górecki.

daw

Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (11) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. chocobox #1508031 | 79.186.*.* 15 paź 2014 08:49

    Na pewno czekoladki nie zrekompensują ich nerwów oraz kosztów udowodnienia swojej niewinności, ale chociaż taki gest ze strony firmy jest jak najbardziej pożądany. Szkoda tylko, że nie były to czekoladki chocobox.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Pffft #1485312 | 81.190.*.* 15 wrz 2014 14:45

    Siedzą grube urzedasy i prezesi firm kontrolujacych na stolkach zgarniajac od 55 do 70 procent prowizji z mandatow okazujac laske pracownikowi ze go zatrudniaja na umowe zlecenie i dajac mu marne 30- 45 procent nie potrafiac nalezycie sciagnac naleznosci. Jak czytam takie za przeproszeniem pierdo...nie ze pracownik z wieloletnim stazem popelnil taki blad i za drugim bledem straci prace to cos mnie strzela. Dajcie ludziom umowy o prace to i patologii takich jak opisana w artykule nie bedzie. PROSTE

    odpowiedz na ten komentarz

  3. kanar #1470689 | 178.235.*.* 27 sie 2014 12:00

    kanar popełnił błąd ,przeprosił ,ale ile jest sytuacji ze pasażer jest oszustem ,i na takiego pasażera nie ma nagonki w prasie ..a monitoring działa w dwie strony

    odpowiedz na ten komentarz

  4. JPK #1470235 | 83.25.*.* 26 sie 2014 18:11

    ROZMOWA DYSCYPLINUJĄCA!!! To znaczy, że jeśli oszusta nie wywalono na zbity pysk za pasożytowanie na dziecku, to ZKM zaleca i rekomenduje takie działania a później ewentualnie jak coś się nie uda, to chroni nikczemnych kanarów-oszustów. Brawo Górecki. Nikczemność górą.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  5. były_pracownik_ZKM #1470024 | 188.112.*.* 26 sie 2014 13:20

    Najlepsza to ta kara, rozmowa dyscyplinująca: "Słuchaj, następnym razem jak będziesz wlepiał mandat to popatrz, czy nie było kamer na przystanku.. Bo wstyd nam, ojciec pieniacz i zafundował nam reklamę."

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (11)