Osiedlowi trenerzy z Malborskiej. Cztery godziny dobrego humoru podczas Polskiej Nocy Kabaretowej w Elblągu

2015-03-13 23:58:32(ost. akt: 2015-03-14 01:20:38)

Autor zdjęcia: materiały promocyjne

Blisko trzy tysiące osób obejrzało w piątek czterogodzinne show Polska Noc Kabaretowa w hali Centrum Sportowo-Biznesowego w Elblągu. Bilety w cenie 60, 70, 90 i 120 zł rozeszły się jak ciepłe bułeczki. Jest więc szansa, że to nie ostatnia wizyta Polskiej Nocy Kabaretowej w Elblągu.
Polska Noc Kabaretowa po raz pierwszy zawitała do Elbląga. Piątkowe show w hali Centrum Sportowo-Biznesowego udowodniło, że zapotrzebowanie na występy dobrych kabaretów jest tutaj spore. Bilety w cenie od 60 do 120 zł rozeszły się jak świeże bułeczki. Skoro tak, to jest szansa, że Polska Noc Kabaretowa powróci do Elbląga. Piątkowy występ rozpoczął się o godz. 19 i zakończył po około czterech godzinach. Na parkingach przed halą i także przed Państwową Wyższą Szkołą Zawodową można było zobaczyć samochody na rejestracjach nie tylko z Elbląga, ale także i okolicznych miast i miasteczek.

To było widowisko według sprawdzonej recepty Alfreda Hitchcocka, według której film powinien zacząć się od trzęsienie ziemi, a później napięcie ma nieprzerwanie rosnąć. Tak było w piątek w hali Centrum Sportowo-Biznesowego - już na początku było śmiesznie, później salwy śmiechu były coraz głośniejsze - i narastały aż do końcowego występu.

W roli prowadzącego Polską Noc Kabaretową wystąpił Kabaret Skeczów Męczących. Jako pierwszy został zapowiedziany Ireneusz Krosny, mim który dał popis niesamowitych umiejętności panowania nad swoim ciałem. Przed publicznością w hali Centrum Sportowo-Biznesowego wystąpił także Kabaret Nowaki, Kabaret Moralnego Niepokoju oraz Paranienormalni. Skoro byli Paranienormalni, to nie mogło zabraknąć także Mariolki. Igor Kwiatkowski po raz kolejny udowodnił, że Mariolka, mimo upływu lat, wciąż jest w wysokiej formie. Mariolka była ostatnim akcentem tego wieczoru, który pewnie wszystkim w hali CS-B minął błyskawicznie. Skeczów, które na dłużej utkwiły w pamięci, było mnóstwo.

Oczywiście, skoro występ był w Elblągu, to i nie mogło zabraknąć elbląskich akcentów. Dowiedzieliśmy się więc m.in. o "osiedlowych trenerach" z Malborskiej, dzięki którym wracając od dziewczyny można pobić rekord życiowy w bieganiu oraz o tym, że idealna dziewczyna nie powinna wieczorem bać się przejść ul. Kwiatową. Było także o mission impossible. Czyli o stadionie Olimpii, którego nikt nie wyremontował.
AKT