Cegła z zaklęciem z Łęcza
2017-03-12 14:00:00(ost. akt: 2017-03-10 10:06:30)
Ceglarz wykonuje dla ludzkości najpotrzebniejsze i najważniejsze rzeczy, pracuje ciężko, żyje ubogo i umiera biedny. Tak pod koniec XVII wieku mówiono o ludziach pracujących w cegielniach.
Od kiedy człowiek nauczył się formować cegły i je wypalać, to często kusiło go pozostawieniu na niej jakiegoś znaku. Przypuszczalnie początkowo robiono to zabawowo, ale wkrótce świadomie wykonywano znaki i ozdoby, które na gotowych, wypalonych cegłach przetrwały parę setek lat. Już z Mezopotamii znane są wypalone cegły z pismem klinowym. Także Grecy i Rzymianie stosowali te metody.
Szczególnie rzymskie cegielnie legionowe oznaczały swe produkty nazwami i numerami legionów. W średniowieczu na cegłach znajdowano znaki palców lub rylców. Dopiero w czasach renesansu zaczęto używać prostokątnych drewnianych form, gdzie na dnie lub z boku był umiejscowiony znak. Bez większego trudu każda cegła miała więc na swojej podstawie lub główce stempel. Niedługo zaczęto rozbudowywać znaki, wprowadzano nazwiska, nazwy miast, daty.
Miasto Elbląg było posiadaczem dwóch cegielni. Już w latach 1331–1337 rozdawano, pod pewnymi warunkami, przywilej produkcji cegieł w tak zwanych szopach. Znajdowały się one nie nad Zatoką Wiślaną, bo najstarsza z nich leżała na obrzeżu lasu cegielnianego w Kamionku Wielkim. Działający w Elblągu cech garncarzy, do którego należeli także cegielnicy, zwrócił się w 1420 r. do Rady Miasta Elbląga o zatwierdzenie projektu statutu. W latach 1526–1772 dochody z cegielni rozliczano w wicekamlarii elbląskiej. Utworzono wtedy Urząd Cegielni, który zarządzał cegielniami miejskimi, sprawował nadzór nad personelem, dbał o stan techniczny budowli, prowadził wszelkiego rodzaju rozliczenia oraz zestawienia wyprodukowanych materiałów.
W 1722 r. Abraham Hartwich w swoim opisie wielkiej niziny elbląskiej i malborskiej wspominał, że mieszkańcom tych terenów zabroniono pod karą płacenia 2 marek na cele wsi wydobywania samowolnie gliny i piasku. Nakazano nadzorowanie wszystkich pieców do wypalania cegieł, dlatego, że przywilej ich produkcji posiadała jedynie klasztory, szlachta i miasta. Przywilej ten przestał obowiązywać około 1750 r. i od tego czasu, każdy posiadający te umiejętności mógł produkować cegły. Na cegłach zniknęły stemple.
Od czasu do czasu można było znaleźć pojedynczą literę, która prawdopodobnie wskazywała na nazwę miasta. Dopiero z początkiem XIX wieku wprowadzono rygorystyczny nakaz znakowania cegieł. Około połowy XIX wieku wprowadzono metalowe odlewy, które zastąpiły drewniane, szybko psujące się matryce. Od tego czasu stemple na cegłach były coraz bardziej ozdobne. Cegły produkowano maszynowo, co wykluczyło całkowicie fantazję i przypadek.
Wcześniejsze cegły, formowane i ozdabiane ręką, pokazywały kreatywność ceglarzy. Spotykało się wtedy cegły z wciśniętym wzorem klucza, monety, grzebienia, alfabetem, z którego dzieci uczyły się czytania. Znaczenie różnych znaków jest nam już niestety nieznane. Zmieniła się symbolika, której nie potrafimy zinterpretować.
Najczęściej rysowanym symbolem było słońce i dlatego wszystkie te dekorowane cegły nazywane były słonecznymi cegłami lub cegłami św. Floriana.
Najczęściej rysowanym symbolem było słońce i dlatego wszystkie te dekorowane cegły nazywane były słonecznymi cegłami lub cegłami św. Floriana.
Cegłę z wizerunkiem św. Floriana wmurowywano w ścianę domu, aby święty dobrze strzegł zabudowań przed ogniem. Niekiedy powstawały znaki całkowicie niezależne od ceglarza np. w trakcie suszenia cegieł przebiegł po nich pies, kot lub kogut. Zniknęły z cegieł ślady rąk, nie można było znaleźć na nich rysunków, poezji czy sentencji. Nam wyjątkowo udało się odnaleźć jedną niezwykle interesującą - cegłę z zaklęciem z Łęcza.
Do budowy domu sprowadzono ją w 1899 r. z cesarskiej cegielni w Kadynach i wmurowano w mały budynek gospodarczy. Nie była to zwyczajna cegła, miała wypisane rylcem zaczarowane zaklęcie: „ Poczekaj młodzieńcze, poczekaj, będziesz jeszcze żałować kiedy z inną wesele będziesz świętować. Nawet, gdy ksiądz obrączki nałoży, będziesz musiał ciągle myśleć o naszej przysiędze.” Na główce cegły wyryto dodatkowo napis Teresa Ehlert, Tolkmicko 1901.
Mieszkał w tym gospodarstwie niewierny mężczyzna? Wmurowano cegłę z zaklętą sentencją w malutki budynek, aby zniszczyć szczęście małżeńskie innej młodej parze? Tego się już nigdy nie dowiemy. Nie dowiemy się także, czy Teresa znalazła na swojej drodze życia szczęście z innym mężczyzną. Jakość cegieł zależy od rodzaju gliny. Kadyńska była najlepsza, miała piękną, prawie purpurową barwę. Na wózkach kolebowych dostarczano glinę, mączkę paloną i piasek. Mieszano razem te produkty do uzyskania elastycznej masy. Z walców spadała ona do mieszadła prasy. Stamtąd trafiała do wylotnika, który kształtował pasmo. Ucinacz dzielił masę na wielkość cegły.
Zanim cegły mogły być wypalone, to musiały być całkowicie wysuszone. Dopiero co zrobione cegły ważyły około 4,5 kg. Wody w tym było od 20 do 25 procent. Poprzez suszenie z każdej surowej cegły musiał wyparować 1 litr wody. Trzeba było zwracać uwagę na palące słońce czy ciepłe wiatry, bo mogły zmienić nawet kształt cegieł. Dodatkowo w trakcie suszenia cegły musiały zostać obrócone. To było zajęcie dla dzieci, które mogły w suszarniach, między wąskimi rzędami, łatwiej poruszać się i pracować. Na kształt cegieł i jej trwałość miał wpływ jeszcze faktor wykonywania cegieł przez ludzi i ostatecznie najważniejsza czynność wypalania w piecach kręgowych, gdzie temperatura osiągała wysokość do 900 stopni.
Surowe cegły ustawiano w piecu pod sam strop w „jodełkę”. Zakładano w poszczególnych komorach papierową zasłonkę i zamurowywano wejścia. Mistrz cegielnictwa musiał wiedzieć, w której komorze trzeba już obniżyć gorąco, którą wyłączyć z produkcji i pozwolić opróżnić. Gotowy produkt w postaci wypalonych cegieł układano na wózki platformowe i wywożono na place składowe.Każda cegielnia produkowała także różnego rodzaju gąsiory. Przypatrując się dzisiaj im dokładniej można stwierdzić po ozdobnych falbankach, rysunkach na gąsiorach, wgłębieniach i falach wykonanych palcami, z której cegielni pochodzą.
W następnym odcinku zapoznamy czytelników z historią najstarszej cegielni „Starej Szopy” w Kamionku Wielkim.
Danuta Thiel-Melerska, Mirosław Melerski
Danuta Thiel-Melerska, Mirosław Melerski
Źródło: Dziennik Elbląski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez