Książę ze Słobit i zamachowcy Hitlera

2017-07-29 08:00:00(ost. akt: 2017-07-28 13:37:35)
Siedziba rodu von und zu Dohna w Słobitach. Zdjęcie lotnicze - ok. 1939

Siedziba rodu von und zu Dohna w Słobitach. Zdjęcie lotnicze - ok. 1939

Autor zdjęcia: arch. Lecha Słodownika

Kilka dni temu minęło niepostrzeżenie 73 lata od nieudanego zamachu na Hitlera w „Wilczym Szańcu” czyli w Gierłoży koło Kętrzyna. Świadkiem tych wydarzeń był również wielokrotnie cytowany na tych łamach Alexander zu Dohna.
W swoich wspomnieniach napisał, że w 1944 r. stał się mimowolnym świadkiem i uczestnikiem wydarzeń związanych z zamachem na Hitlera. Otóż jego wujek gen. Heinrich zu Dohna, właściciel majątku w Tołkinach koło Kętrzyna, w kręgu spiskowców płk Clausa Schenka von Stauffenberga był przewidywany na Nadprezydenta Prus Wschodnich i dowódcę królewieckiego okręgu wojskowego. Wprawdzie Alexander zu Dohna wielokrotnie rozmawiał z nim o potrzebie zgładzenia Hitlera, to jednak nie był wtajemniczany w plany spiskowców.

Wczesnym latem 1944 r. razem z żoną brał udział w uroczystej kolacji u wujka w Tołkinach, gdzie spotkał kilku oficerów z „Wilczego Szańca”, miedzy innymi gen. wywiadu Ericha Fellgiebela (1896-1944), gen. mjr Helmutha Stieffa (1901-1944), który służył uprzednio w elbląskim garnizonie i płk Wessela barona von Freytag-Loringhowena (1899-1944). Z przeprowadzonych z nimi rozmów wywnioskował, że zamach na Hitlera jest pewny, nie wiedziano tylko kiedy.
Nie znając terminu zamachu Alexander zu Dohna umówił się ze swym wujkiem gen. Heinrichem zu Dohna na spotkanie w dniu 21.7.1944 r. w Tołkinach.

Wsiadając wcześnie rano do pociągu odchodzącego ze Słobit w kierunku Kętrzyna nie wiedział, że zamach miał miejsce po południu poprzedniego dnia. Zdziwił się więc wysiadając na stacji w Reszlu i wydało mu się to podejrzane, że nie czeka na niego wcześniej umówiony samochód. Coś podpowiedziało mu, żeby wrócić następnym pociągiem do Słobit. Przesłuchiwany później przez dwóch gestapowców przybyłych z Królewca do Słobit, wykorzystał sprytnie ten element „niewiedzy” na temat planów spiskowców, a broniąc się przed aresztowaniem i represjami nie omieszkał nadmienić, że zna osobiście Reichsführera SS H. Himmlera i jego adiutanta generała SS Karla Wolffa, że ciągle walczył na pierwszej linii frontu i jakiekolwiek kontakty ze spiskowcami były niemożliwe.

Gestapowcy pytali go o miejsce ukrywania się Heinricha von Lehndorffa (1909-1944), właściciela majątku w Sztynorcie Wielkim, leżącym na półwyspie pomiędzy jeziorami Sztynorckim, Dargin i Kirsajty, na co odpowiedział że widział się z nim na początku wojny, a w Słobitach jest za dużo ludzi, by kogokolwiek niezauważenie ukryć. Miał szczęście iż gestapowcy nie przeszukali jego pokoju roboczego, gdzie w komodzie miał księgę z wpisami gości, wśród których było dużo nazwisk spiskowców.

Dni po lipcowym zamachu były najtrudniejszymi w jego życiu. Z jednej strony miał bowiem świadomość, że wojna będzie kontynuowana i pochłonie jeszcze tysiące istnień ludzkich, a z drugiej strony słyszał zewsząd o wykonywanych wyrokach na bliskich, znajomych i przyjaciołach, samobójstwach i represjach. Stracono również jego wujka gen. Heinricha zu Dohna, a jego żonę osadzono w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück. Stracono lub popełnili samobójstwo: Fritz hr. von der Schulenburg, Ulrich hr. Schwerin von Schwanenfeld, Heinrich hr. von Lehndorf, Wilhelm hr. von Lynar i wielu innych.

W dniu 25.8.1944 r. spadochroniarze sowieccy zastrzelili nadleśniczego Dietricha Heinrici ze Starego Dzierzgonia. Heinrici był poetą, prozaikiem i wykształconym leśnikiem, zaprzyjaźnionym z gen. Hennigiem von Tresckow, który również w 1939 r. służył w Elblągu. Większość uczestników pogrzebu leśniczego przybyła w brunatnych i czarnych mundurach, toteż Alexander chcąc zademonstrować przynależność do Wehrmachtu, zwłaszcza po niedawnej, krwawej rozprawie ze spiskowcami, wystąpił po raz ostatni w mundurze. Na pogrzebie z wielkim trudem przezwyciężył w sobie niechęć do trzymania ręki wyrzuconej w charakterystycznym hitlerowskim pozdrowieniu. Walka z 12-toma sowieckimi spadochroniarzami trwała wiele tygodni – wszyscy zginęli. Natomiast córka zabitego leśniczego leśniczego Renate Heinrici jest autorką książki wydanej w 1993 roku pt. „Od Alt-Christburga do Starego Dzierzgonia”, która znajduje się w zbiorach Biblioteki Elbląskiej.

W tamtym czasie Alexander zu Dohna spotkał się z Marion hr. von Dönhoff, rendantką w dobrach rodziny Dönhoff w podpasłeckich Kwitajnach, graniczących z posiadłościami Dohnów. Zasugerowała mu, by na zimę 1944/45 r. nie kupował nawozów sztucznych, gdyż nie będą mu potrzebne, a w ten sposób zaoszczędzi pieniądze potrzebne do ewakuacji. Były też głosy diametralnie inne. Przebywając w październiku 1944 r. w Malborku zapytał ponad 70-letniego dyrektora Muzeum Zamkowego – Bernharda Schmida, czy ten przygotował do ewakuacji cenny inwentarz i archiwum. Dyrektor B. Schmid odpowiedział krótko: „Rosjanie nigdy nie wejdą do Malborka”.

Wszystkie dobre rady puszczał mimo uszu. Przygnębiony Alexander udał się na most na Nogacie, zadając sobie przy tym pytanie, czy nieuchronnym jest to, że za kilka tygodni będzie przejeżdżał tędy udając się na Zachód ? W połowie listopada w pałacu słobickim zakwaterował się sztab zaopatrzenia Luftwaffe pod dowództwem generalnego intendenta dr Eckerta. Dzięki rozmowom z oficerami sztabu Alexander zu Dohna miał dokładne rozpoznanie co do ruchów wojsk i sytuacji na froncie. Okazały się one niezwykle cenne w skutecznym przygotowaniu ewakuacji. W Święta Bożego Narodzenia wysłał najstarszą córkę Sophie-Mathilde „Irmę” (ur.1927 r.) do Bendeleben w Turungii. Ostatnie dni w Słobitach przeżywał szczególnie ciężko, tym bardziej, że większość czasu spędzał w samotności.

Jeździł konno przez okoliczne pola i lasy i ciągle nierealnym wydawał mu się fakt, że nie będzie prowadził już tutaj planowej gospodarki rolnej i leśnej, hodowli i pozostawi na pastwę losu piękny pałac, w którym jego przodkowie zamieszkiwali od trzystu lat.
Lech Słodownik

Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. @Gggg #2297484 | 83.9.*.* 29 lip 2017 13:34

    Dziękuj, że możesz żyć w tak pięknym miejscu a nie w kurnej chacie z klepiskiem i drewnianym kiblem gdzieś pod Wilnem, Mińskiem albo Równym

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Gggg #2297338 | 188.146.*.* 29 lip 2017 08:55

      Ale jak Adolf wygrywał to nie myśleli by go zabić. Obłuda i zakłamanie.

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz