Ruszył proces ws. zabójstwa 79-latki. Morderca zawinął ciało w dywan i porzucił w sadzie

2017-09-12 14:14:48(ost. akt: 2017-09-12 14:36:29)
27-latkowi grozi dożywocie

27-latkowi grozi dożywocie

Autor zdjęcia: Aleksandra Szymańska

Zaburzony i spłycony emocjonalnie. Taki według opinii biegłych jest Adrian D, który w Sylwestra 2016 roku miał zabić 79-letnią mieszkankę Rychlik, z którą mieszkał prawie dwa lata. W Sądzie Okręgowym w Elblągu we wtorek (12.09) ruszył proces 27-latka.
1 stycznia tego roku nagie cało 79-latki zawinięte w dywan odnalazł przypadkowy przechodzeń. Jeszcze tego samego dnia funkcjonariusze zatrzymali dwóch mężczyzn: 27-latka i 31-latka. Jeden z nich został przesłuchany i zwolniony, nie miał w ogóle związku z tą sprawą. Natomiast 27-letniemu Adrianowi D. prokuratura postawiła zarzut zabójstwa.

We wtorek (12.09) przed Sądem Okręgowym w Elblągu ruszył proces mężczyzny. Adrian D. nie chciał składać wyjaśnień, sąd odczytał więc jego zeznania złożone krótko po zatrzymaniu. Wynika z nich, że 27-latek prawie przez całe życie mieszkał w Grudziądzu z młodszym rodzeństwem i rodzicami. Tam skończył podstawówkę, rozpoczął też naukę w gimnazjum, jednak placówki nie skończył. W 2010 r. zmarł mu ojciec.
— Spadł z dachu podczas prac budowlanych. Rodzina obwiniała o to mnie, bo pozwoliłem mu wejść na ten dach. Po śmierci ojca chciałem nawet popełnić samobójstwo, ale młodsza siostra odwiodła mnie od tego i powiedziała, że warto żyć. W 2012 r. z domu odeszła matka. Wyjechała do Niemiec i tam zaczęła układać sobie życie. W końcu i ja odszedłem z domu rodzinnego. Pracowałem w całej Polsce w różnych miastach — zeznał D.

Tułaczka Adriana D. zaprowadziła go w końcu do Rychlik, gdzie rozpoczął pracę przy budowie jednej z tamtejszych dróg. Mieszkał kątem u kolegów. Praca się jednak skończyła, a D. po raz kolejny pozostał bez żadnych perspektyw na życie. To wtedy poznał 79-letnią Teresę P., która zaproponowała mu zamieszkanie u siebie. W zamian mężczyzna miał wykonywać w jej domu drobne prace gospodarskie. Wspólnie żyli przez następne dwa lata, ale - jak zastrzega Adrian D. w protokole z przesłuchania - nie łączyły ich żadne kontakty intymne. Oboje jednak nie stronili od kieliszka.

Feralnego dnia, w sylwestra 2016 r., Teresa P. i Adrian D. mieli pić przez cały dzień. W południe odwiedził ich także kolega młodszego mężczyzny, który przyniósł jeszcze pół litra wódki. Towarzystwo piło wspólnie do późnych godzin popołudniowych. Około godz. 17, Teresa i Adrian zostali sami.
— Ja już nie chciałem pić, więc "babcia" (tak Adrian D. zwracał się do starszej kobiety - red.) piła sama. I zaczęła się awanturować — zeznał Adrian D.

Mężczyzna zadzwonił do córki Teresy P., ale starsza pani nie chciała z nią rozmawiać. Adrian D. miał więc wylać wódkę do wiadra, co rozjuszyło 79-latkę
— Złapała krzesło i uderzyła mnie nim w plecy. Ja ją wtedy uderzyłem w głowę i ona upadła. Miałem w ręku nóż, bo wcześniej robiłem kolację i tym nożem uderzyłem ją dwa razy w plecy. Nie wiem, czemu to zrobiłem — zeznawał D.

Mężczyzna nie wezwał pomocy. Poszedł za to do sąsiadów starszej kobiety i powiedział, że Teresa P. pojechała z wizytą do rodziny w Koszajnach. Także u nich został kolejnych kilka godzin; wspólnie pili i świętowali Sylwestra. Około północy Adrian D. wrócił do mieszkania starszej kobiety, bo sąsiedzi postanowili przenieść zakrapianą imprezę do niego. Mężczyzna wystraszył się, że tym samym odkryją ciało Teresy P. Rozebrał więc kobietę, a zakrwawioną koszulę spalił w piecu. Nagie ciało starszej pani i narzędzie zbrodni zawinął w dywan i ukrył w pobliskim sadzie. Potem wrócił do domu i przyjął sąsiadów, z którymi pił do około 2 w nocy. Potem położył się spać.

Ciało Teresy P. odkrył w sadzie przypadkowy przechodzeń w Nowy Rok.
— Usłyszałem kopanie do drzwi. Krzyczeli "otwieraj ku...o". Potem przyjechała policja. Nie przyznawałem się, bo się bałem. Nie planowałem tego zabójstwa. Stało się to pod wpływem alkoholu i dużych emocji — zeznał Adrian D.

Mężczyzna jeszcze trzykrotnie podczas przesłuchań wskazywał na taką wersję wydarzeń. W marcu tego roku jednak zeznania zmienił i winą za zabójstwo Teresy P. chciał obarczyć sąsiadkę starszej kobiety. Obie panie miały rzekomo pokłócić się, a sąsiadka miała w złości chwycić za nóż.

Podczas wtorkowej (12.09) rozprawy Adrian D. nie podtrzymał tych zeznać, choć nadal nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu.
— Ale mam świadomość że przez moją winę pani Teresa nie żyje — tłumaczył. Nie potrafił jednak powiedzieć sądowi, co konkretnego ma na myśli.

Adrian D. został zatrzymany 1 stycznia 2017 r. i postawiono mu zarzut zabójstwa Teresy P. W międzyczasie mężczyzna przebywał na obserwacji psychiatrycznej w zakładzie zamkniętym w Starogardzie Gdańskim. Opinia zespołu biegłych psychiatrów była jednoznaczna.
— U oskarżonego stwierdzono zaburzenia osobowości schizoidalnej, której głównymi cechami są spłycenie emocjonalne, trudność wchodzenia w bliskie relacje i czerpania z nich satysfakcji. Nie odczuwa on również przyjemności płynących z pasji czy hobby, nie potrafi się głęboko czymś zainteresować; jego emocje są powierzchowne — mówiła biegła sądowa Agnieszka Walento-Nowacka. — U oskarżonego prawdopodobnie wpłynęły na to traumatyczne przeżycia i patologiczne środowisko wychowania. Wczesne porzucenie rodziny i rozpoczęcie nadużywania alkoholu miały także niewątpliwy wpływ na rozwój niektórych jego cech osobowości.

Podczas pobytu w szpitalu zamkniętym i przeprowadzonych badań u Adriana D. rozpoznano także tłuszczaka mózgu. Według zespołu biegłych zmiana nie miała jednak wpływu na zachowanie mężczyzny.
— Guzy złośliwe i niezłośliwe nie wpływają na objawy psychiczne dopóki nie naciskają na struktury tkanki mózgowej. Podczas badań neurologicznych u oskarżonego nie stwierdzono odchyleń od normy. Tłuszczak powodował u niego migrenowe bóle głowy — mówiła biegła.

I dodała, że w chwili popełnienia czynu Arian D. mógł go w pełni rozpoznać i pokierować swoim zachowaniem. Bardzo dokładnie pamięta także całe zdarzenie i działał logicznie: spalił koszulę nocną i ukrył ciało. Według biegłych istnieje także prawdopodobieństwo, że na wolności ponownie próbowałby dokonać takiego czynu.
— A to ze względu na istnienie czynników ryzyka: traumatyczne doświadczenia z przeszłości, zachowania antyspołeczne, zaburzenia osobowości, brak wsparcia społecznego i miejsca zamieszkania oraz nadużywanie alkoholu — wyliczała biegła.

Podczas wtorkowej rozprawy sąd wysłuchał jeszcze zeznań córki zmarłej Teresy P. Kobieta nie miała wiele do powiedzenia oprócz tego, że wiedziała i akceptowała to, iż matka od prawie dwóch lat mieszka z Adrianem D. Twierdzi także, że tamta nie piła nałogowo, a wszystkie informacje na ten temat miały pochodzić bezpośrednio od Adriana D.

W sprawie sąd ogłosił jeszcze dwa terminy rozpraw. Adrianowi D. z zabójstwo grozi od 8 at do dożywocia. Mężczyzna był już wcześniej karany. Za kradzież portfela w 2016 r. na trzy miesiące trafił do aresztu śledczego w Elblągu.

Aleksandra Szymańska
a.szymanska@dziennikelblaski.pl

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. ciekawski #2326319 | 188.146.*.* 12 wrz 2017 18:22

    A kiedy ruszy proces pedofilów- gwałcicieli z Trękuska?

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)