Góra śmieci wyrosła przy jej działce. "Muszę wąchać cuchnące odpady"

2017-11-15 15:32:32(ost. akt: 2017-11-15 15:48:02)

Autor zdjęcia: Anna Dawid

Butwiejące gałęzie i liście, ale również puste butelki, puszki, stare meble, ubrania, kartony, a nawet kurze pióra i gnijące mięso. Wśród takiego sąsiedztwa "odpoczywa" na swojej działce pani Maria. — Zrobili mi pod nosem wysypisko śmieci — żali się kobieta.
Pani Maria od wielu lat jest właścicielką działki w Rodzinnych Ogrodach Działkowych "Bratek" przy ul. Fromborskiej.
— Dla nas, starszych osób, działka jest jedyną radością, rozrywką i relaksem. Nie tylko wiosną, czy latem, ale nawet w jesienne, cieplejsze dni chciałabym posiedzieć na ławce, nacieszyć się widokiem zieleni i kwiatów. A ja co? Muszę wąchać cuchnące odpady, które składowane są wokół mojej działki — żali się kobieta.

Do ogrodzenia działki pani Marii przylega hałda śmieci. Tak wysoka, że gdy spojrzeć na nią z daleka, to zasłania nawet altankę. Butwiejące gałęzie i liście, butelki, puszki, stare meble, ubrania, kartony, papiery, a nawet kurze pióra i gnijące mięso. Wśród takiego sąsiedztwa musi "odpoczywać" pani Maria.

— Na działkach wydano zakaz palenia gałęzi, zresztą słusznie i ja to rozumiem. Wyznaczono miejsca na składowanie odpadów zielonych, jedno koło mojej działki. Ale działkowcy przynoszą tu również inne odpady. Oczywiście nie wszyscy, ale większość wyrzuca tu nawet gnijące mięso, czy resztki jedzenia. Siatka mojego ogrodzenia rozrywa się pod ciężarem tych śmieci, bo one leżą nawet miesiąc, czy dwa. Przecież powinny być wywożone na bieżąco. W tym roku już wrześniu byłam nimi "zawalona", w ubiegłym roku było podobnie. Pisałam do zarządu działek dwa zażalenia, które w sumie nic nie pomogły — mówi kobieta.

Jak mówi działkowiczka, odpisano jej m.in., że zarząd ROD "Bratek" nie ma możliwości stania stał przy pojemnikach, sprawdzania, kto przynosi tutaj śmieci.
— Nie zgodzono się też na zainstalowanie kamer. Nie mam już do tego siły, robię śmieciom zdjęcia i wysyłam do zarządu pisma. Niedawno znowu dzwoniłam do nich w tej sprawie. Hałda śmieci już dwa razy była podpalona, spaliła mi się wówczas część ogrodzenia i nadpaliły się krzewy. Poniosłam więc koszty i zwróciłam się do zarządu, by chociaż odliczyli mi te straty od godzin społecznych, które każdy z działkowiczów musi odpracować. Nie zgodzono się. Odpisali mi, że nie są tworzone żadne fundusze na wypłatę odszkodowania, a zatem zarząd ROD Bratek nie wypłaci mi żadnych go. Nieraz w tych śmieciach są szkła, gdy je zbierałam, to pokaleczyłam się. To mi powiedzieli, że trzeba się ubezpieczyć od nieszczęśliwych wypadków.

O przyjrzenie się sprawie poprosiliśmy Polski Związek Działkowców Okręg w Elblągu, pod który podlegają Rodzinne Ogrody Działkowe "Bratek".
— Interweniowałem w tej sprawie już dwukrotnie, ponieważ firmy, który zobowiązane są do odbioru śmieci z ROD "Bratek" nie robią tego w wyznaczonych terminach. Na pewno będę to robił ponownie i nie zostawimy tej sprawy bez rozwiązania— zapewnia Zygmunt Wójcik, wiceprezes Okręgowego Zarządu Polskiego Związku Działkowców w Elblągu.
daw

Obrazek w tresci

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. młody #2375749 | 188.47.*.* 16 lis 2017 16:20

    Działkowicze, zwłaszcza ci starzy to najgorsze bydło. Nawet kwiaty potrafią ukraść i potem na targowisku z nimi stać.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz