Muszla z latryny, ampułka i biskup bez głowy. Pielgrzymie znaki wykopane na starówce

2018-02-25 14:00:00(ost. akt: 2018-02-23 10:53:23)
Archeolog Grażyna Nawrolska

Archeolog Grażyna Nawrolska

Autor zdjęcia: Michał Kalbarczyk

Średniowieczni elblążanie przed wyjazdem spisywali testament, który deponowali w ratuszu. Dzięki temu wiemy, że pielgrzymowali do takich miast jak: Akwizgran, Compostela, Rzym. Archeolog Grażyna Nawrolska opowiadała o odnalezieniu na starówce pielgrzymich znaków.
Między modlitwą a przygodą. Elblążanie na pielgrzymich szlakach. To tytuł spotkania z archeolog Grażyną Nawrolską, które odbyło się w środę w Ratuszu Staromiejskim. W jego trakcie uczestnicy usłyszeli o tym, jakie pielgrzymie znaki odnaleziono podczas prac archeologicznych w Elblągu. Jak się okazuje w ciągu 30 lat odnaleziono tutaj zaledwie kilka pielgrzymich znaków.

— Dla porównania w Gdańsku znaleziono ich ponad tysiąc. Za to muszla, która jest w naszym muzeum, jest jedną z trzech największych w Europie, jakie odnaleziono. Ma 11 na 12 cm i jest kompletnie zachowana, ma klasyczne otworki do mocowania rzemyka, który pozwalał nosić pielgrzymowi taką muszlę na szyi. Miałam przyjemność sama wyciągnąć ją z latryny przy ul. Wigilijnej 34 — mówi archeolog Grażyna Nawrolska z Elbląga.

Muszlę można obejrzeć w Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu. W Polsce odnaleziono tylko kilka tak świetnie zachowanych, średniowiecznych pielgrzymich muszli jakubowych.
Właśnie w takich miejscach, jak latryny, znajduje się najczęściej pielgrzymie znaki. Podczas badań w Elblągu tylko jeden ze znaków znajdował się w tzw. warstwie użytkowej.

— Trochę tajemnicza sprawa jest natomiast z gdańskim znaleziskiem. Tam odkryto 800 znaków na Wyspie Spichrzów. To ich prawdziwa kopalnia. Nikt nie potrafi tego do końca wytłumaczyć. To była część gospodarcza miasta, z rzeźniami i stajniami. Przecież zgubić wszyscy tam nie mogli tych znaków? Mam cichą nadzieję, że w przypadku, gdy dojdzie do prac na naszej Wyspie Spichrzów, to też trafimy na takie znalezisko — mówi dr Nawrolska.

Kolejne archeologiczne, pielgrzymkowe trofeum z Elbląga to ampułka z wizerunkiem chusty św. Weroniki.
— To znak - symbol wędrówki do Rzymu. Bardzo ciekawy przedmiot. Gdy ją znaleźliśmy, ampułka była u góry spłaszczona. Kolega, który ją konserwował, rozsunął szyjkę do stanu pierwotnego. W takie ampułki w Rzymie łapano pyłki łaski i dobre myśli, potem szyjkę ściskano, zalewano smołą i zabierano do domu — wyjaśnia archeolog.


W znaleziskach jest też plakietka „z ukrzyżowaniem Jezusa z dwoma gniazdami”.
— Tak naprawdę, to nie wiadomo, czy jest to znak pielgrzymi. Plakietka znaleziona została na dnie małego, cynowego dzbanuszka używanego podczas mszy. Takie miejsce znalezienia rodzi pytania, na które często długo nie znajdujemy odpowiedzi. Znak pochodzi z Kolonii — mówi dr Nawrolska.

Podobnie jest z kolejnym elbląskim znakiem: Adamem i Ewą.
— Nikt nie potrafi powiedzieć, czy jest to klasyczny znak pielgrzyma czy plakietka "cywilna". Przeczytałam trzy tomy o znakach pielgrzymich, a w każdym jest opisanych tysiąc, ale identycznego nie znalazłam — mówi archeolog.

W Elblągu odnaleziono również znak z wizerunkiem Matki Boskiej z dzieciątkiem w gotyckiej arkadzie. Pochodzi z sanktuarium maryjnego. Było ich jednak tak dużo, że identyfikacja, z którego z nich konkretnie, jest nieprawdopodobnie trudna.
— Święty Serwacy to kolejny znak, który udało nam się odkryć na starówce. Był on ostatnim biskupem miejscowości Tongeren (Niderlandy). Pochowany jest w Maastricht i tam właśnie udawały się pielgrzymki — mówi dr Grażyna Nawrolska.

Jak mówi archeolog, nie tylko znaki pielgrzymie były świadectwem wyruszenia w trasę do sanktuarium.
— Elblążanie przed wyjazdem spisywali testamenty, które deponowali w ratuszu. W ten sposób chcieli zabezpieczyć swoją rodzinę pod kątem prawnym. Przeanalizowałam kilkanaście takich testamentów z lat 1450-1480. Są wymieniane w nich nazwiska, daty i miejsca do których chcieli jechać. Przewijają się m.in. Akwizgran, Compostela, Rzym. Testament złożyli, ale czy dotarli do tych miejsc? Tego nie wiemy, bowiem rejestrów powrotu już nie prowadzono — wyjaśnia dr Nawrolska.


Jak mówi dr Nawrolska, pielgrzymki, zarówno te dawne jak i dzisiejsze, zamykają się dwóch słowach: modlitwa i przygoda.
— Pielgrzymowano od starożytności, jednak na dobre pielgrzymki "rozkręciły się" w IV wieku naszej ery za cesarza Konstantyna. Warunki pielgrzymowania były wówczas trudne. W latach 1133-1173 został wydany przewodnik dla pielgrzymów, którzy podążali do Santiago de Compostella. Zawiera on instrukcje, jak powinni się zachowywać pielgrzymi, co ze sobą zabierać, jak trafić do tego miejsca. Na ówczesne czasy była to rzecz wyjątkowa. Pielgrzymi, którzy wyruszali na trasę, mieli różne powody: podziękowania za łaski, czy prośby. Pielgrzymki były też karą za grzechy i przewinienia. Byli też tacy, którzy traktowali to jako przygodę, sposób na poznawanie świata i ludzi. Natomiast bogaci mogli sobie wynająć kogoś, kto za nich odbył taką pielgrzymkę — mówi archeolog.
daw
Czytaj e-wydanie

Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. archeaolog-amator #2449632 | 88.156.*.* 27 lut 2018 20:55

    Przyjemność wyciągania z latryny....

    odpowiedz na ten komentarz