Byli pracownicy kontra Biedronka. Chcą także publicznych przeprosin

2018-03-05 11:17:33(ost. akt: 2018-03-05 13:53:07)
Proces pracowników Biedronki, którzy domagają się wielotysięcznych odszkodowań

Proces pracowników Biedronki, którzy domagają się wielotysięcznych odszkodowań

Autor zdjęcia: Aleksandra Szymańska

Byli pracownicy sklepów Biedronka domagają się od dyskontu wielotysięcznych odszkodowań za złe warunki pracy. Chcą także publicznych przeprosin. Proces w tej sprawie ruszył w poniedziałek (5.03) i toczy się w elbląskim sądzie pracy.
Byli pracownicy Biedronki walczą o zadośćuczynienia za, jak twierdzą, naruszanie ich prawa do bezpiecznych i higienicznych warunków pracy, pracę w godzinach nadliczbowych i ciężką fizyczną pracę. Ponadto żądają także złożenia na stronie internetowej sieci handlowej oświadczenia, w którym pozwana spółka przeprasza ich za wskazane wyżej naruszenie ich dóbr osobistych.

Zadośćuczynienia mają dotyczyć okresu pracy między 1995 a 2005 rokiem, czyli 10 lat, podczas których - według byłych pracowników - miało dochodzić do nieprawidłowości: m. in. brakowało odpowiedniej ilości personelu w sklepach i wózków do przewozów wielotonowych towarów.

Wśród ośmiu były pracowników, którzy wystąpili przeciwko dyskontowi, znajduje się także pasłęczanka, Bożena Łopacka, która w 2007 r. już raz wygrała proces z byłym pracodawcą i dostała odszkodowanie za pracę w godzinach nadliczbowych.
— Wcale nie miałam ochoty na ponowny proces, ale nigdy nie pogodziłam się z tym, co oni mi zrobili — mówi. — Uważamy, że oni nie rozliczyli się z przeszłością i dlatego wystąpiliśmy raz jeszcze. I to nie jest tak, że my nic nie robiliśmy w tym kierunku. Pisaliśmy do nich, ale oni nas lekceważą i nie chcą z nami rozmawiać. Dlatego spotkaliśmy się przed sądem. Minęło prawie 12 lat od pierwszej rozprawy, a zadra ciągle jest, bo pewne rzeczy nie giną. Zniszczyłam sobie zdrowie: depresja, bóle kolan i pleców - to wszystko zostało. I ciągle wracają. Wcześniej pracowałam w wielu zakładach i z nikim nie ciągałam się po sądach. Tylko z nimi.

Jak informował w styczniu tego roku sędzia Tomasz Koronowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu, kwoty odszkodowań, o jakie walczą byli pracownicy, są różne — wahają się od 11 tys. zł do 48 tys. zł.
— Cały czas uważamy, że oni nie rozliczyli się z przeszłością. Oni się tłumaczą tym, że teraz jest tak dobrze, bo mają te wózki, że mają dużo ludzi i teraz jest lepiej. Jasne. My to widzimy i zgadzamy się z tym. Ale nie można budować zamków na gruzach. Przecież przez 10 pierwszych lat istnienia sieci w Polsce zrobili z nas niewolników i nigdy za to nie przeprosili. Zmiany zaszły dopiero po 2005 roku — tłumaczy Bożena Łopacka. — Uważam, że kwoty odszkodowań nie są wygórowane. Wnioskujemy o 300 zł za każdy miesiąc. Ja pracowałam do 2002 roku i u mnie to jedna z najniższych kwot - 17 tysięcy złotych. W pismach sądowych pozwany zarzucił nam, że chcemy się wzbogacić i chcemy mu dokuczyć. Dla mnie to niepojęte - to jak rozmowa w przedszkolu — dodaje kobieta.

Okazuje się też, że mimo upływu wielu lat roszczenia obecnej grupy byłych pracowników sieci nie uległy przedawnieniu. W czerwcu 2017 roku, jeszcze przed złożeniem pozwu w elbląski sądzie, prawnicy reprezentujący byłych pracowników Biedronki tłumaczyli, że w prawie zaszła zmiana i zmieniły się także przepisy. Wcześniej takie roszczenia przedawniłyby się po 10 latach.

— Jednak obecnie Kodeks Cywilny wskazuje, że w sytuacji, gdy dane zdarzenie, czy roszczenie, które zgłasza pracownik wynika z przestępstwa, ten termin ulega przedłużeniu do 20 lat. Swego czasu toczyły się postępowania karne dotyczące sieci Biedronka, a Sąd Najwyższy w jednym z wyroków wskazał, że nieprawidłowości w sieci miały miejsce. Dlatego liczymy na to, że sąd w Elblągu podejmie obowiązek ustalenia, że roszczenia zgłaszane teraz przez pracowników wynikają z przestępstwa i ustali 20-letni termin przedawnienia — mówiła wtedy Olga Malinowska, radca prawny z Kancelarii Lech Obara i Wspólnicy, która reprezentuje powodów.

O komentarz chcieliśmy także poprosić pełnomocnika pozwanej spółki Jerónimo Martins - portugalskiego przedsiębiorstwa będącego właścicielem między innymi sieci handlowej Biedronka. Ten jednak nie chciał rozmawiać z dziennikarzami odsyłając media po informacje do biura prasowego spółki. Ci zaś wskazują, że nie będą komentować toczących się postępowań sądowych. — Jednocześnie zwracamy uwagę na to, że rozpoczynające się postępowanie dotyczy sytuacji sprzed kilkunastu lat — pisze przedstawiciel biura prasowego spółki.

Na wniosek pełnomocnika ośmiu byłych pracowników Biedronki, proces przed elbląskim sądem toczy się za drzwiami zamkniętymi. Kolejna rozprawa już we wtorek (6.03).
as
Czytaj e-wydanie

Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Fana reklama #2454690 | 37.109.*.* 5 mar 2018 17:15

    Dla Stonki

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz

  2. biedronka druga #2454638 | 94.254.*.* 5 mar 2018 16:14

    to prawda.nic sie nie zmieniło .trzeba wyrobić utarg,dzwigania od groma no i kierowniczka z pyskiem wyskakuje.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  3. biedronka #2454625 | 83.9.*.* 5 mar 2018 15:55

    teraz tez tak jest nic się nie zmieniło trzeba dzwigac zapitalac i po godzinach zostawać i jeszcze terror kierowniczki i wyrabianie norm

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz