Filmowcy amatorzy z Pasłęka chcą ocalić historię swojego miasta

2018-04-22 08:00:00(ost. akt: 2018-04-24 09:32:05)
Barbara Nowak i Jerzy Miąskowski podczas pracy

Barbara Nowak i Jerzy Miąskowski podczas pracy

Autor zdjęcia: arch. prywatne Barbary Nowak i Jerzego Miąskowskiego

W ich filmach, dzięki wspomnieniom mieszkańców, ożywa dawny Pasłęk. Jerzy Miąskowski i Barbara Nowak, amatorzy dokumentaliści, stworzyli kilkadziesiąt filmów, które ocalają od zapomnienia historię tego miasta.
— Jak zaczęła się ta przygoda z filmem dokumentalnym?

Jerzy Miąskowski: — Latem 2009 r. przystąpiłem do Pasłęckiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Dostrzegłem w tym szansę na wypełnienie pustki, jaka powstała w moim życiu po przejściu na emeryturę. Starałem się być pilnym studentem. Sam nauczyłem się obsługi komputera oraz internetu i z czasem uznałem, że tą wiedzą trzeba podzielić się z innymi. Przez kilka lat na uniwersytecie prowadziłem zajęcia komputerowe dla kilkunastoosobowej grupy. Dzisiaj wiele z nich potrafi dobrze obsługiwać komputer, korzystać z internetu. Niektórzy nieźle sobie też radzą z obróbką zdjęć, tworzeniem kartek okolicznościowych, czy prezentacji. W 2011 r. stworzyłem stronę internetową uniwersytetu i przez kilka lat ją prowadziłem. Tę pracę polubiłem od pierwszej chwili i przyznam, że całkowicie mnie pochłonęła. Starałem się także skupić wokół siebie kilka aktywniejszych koleżanek i tak powstała grupa, która zajęła się przygotowaniem materiałów na pięciolecie Uniwersytetu. Wspólnie z Basią Gołąbek, Basią Nowak, Halinką Szablińską i Ewą Skalij przygotowaliśmy prezentację filmową podsumowującą pięć lat PUTW.

Barbara Nowak— Kilka lat po przejściu na emeryturę również przystąpiłam do PUTW. Uwieczniałam na zdjęciach zajęcia z gimnastyki, językowe, komputerowe, kulinarne, nasze spotkania i wycieczki. Fotografie trafiały na stronę internetową uniwersytetu, którą prowadził Jurek. Od niego nauczyłam się też obsługi programów do obróbki grafiki oraz tworzenia filmów, więc z czasem, oprócz zdjęć, zaczęłam robić także filmy. Gdy zbliżało się pięciolecie uniwersytetu, to Jurek zaprosił mnie do zespołu przygotowującego materiały na tę uroczystość. Wówczas zrobiliśmy także film przedstawiający prace artystyczne Irenki Łukaszuk. Potem, na inaugurację każdego roku akademickiego przygotowywaliśmy prezentację filmową z wakacji, a filmową prezentacją kończyliśmy też każdy rok.



— Ile filmów nakręciliście do tej pory?

JM. — Kilkadziesiąt, z tym, że nie wszystkie były publikowane. Tylko niektóre z nich miały premiery kinowe. Od jesieni 2016 r. pracujemy także dla Pasłęckiego Ośrodka Kultury w ramach sekcji filmowej. Pracujemy społecznie, czyli mówiąc wprost za darmo. Przy niektórych projektach sprzętu użycza nam dom kultury. Mamy też już pomysł na kolejny film, jednak nie chcę zdradzać, z kim tym razem zrobimy wywiad. Powiem jedynie, że będzie to znana pasłęczanom osoba.

BN. — Dokumentujemy też ważniejsze pasłęckie wydarzenia, m.in. 720-lecie Pasłęka, coroczne zawody balonowe, badania archeologiczne, które były prowadzone wokół pasłęckiego zamku, piknik motocyklowy, czy Pasłęcką Wiosnę Teatralną.

— Co daje ta praca?

BN. — Po prostu ją lubię, a filmowanie stało się pasją. Marzy mi się, by kiedyś efekty tej pasji do fotografii i filmu mogły służyć jako dokument uzupełniający wiedzę historyczną o naszym Pasłęku i jego mieszkańcach.

JM. — Mam z tego ogromną satysfakcję. Kinowe projekcje naszych filmów oglądali zarówno ludzie starsi jak i młodzież szkolna. Często dostrzegamy wzruszenie na twarzach starszych widzów. Ludzie doceniają naszą pracę. Nasze filmy to żywa opowieść o tym, co było i minęło, a przynajmniej staramy się, by takie były. Dziękujemy wszystkim, dzięki którym możemy je tworzyć.

— W 2015 r. sfilmowaliście wspomnienia 82-letniej Elzy Strzeleckiej, jednej z pierwszych powojennych pasłęckich osadniczek.

JM. — Taki pomysł pojawił się u nas wiosną 2015 r. Elza Strzelecka również była studentką uniwersytetu, a wcześniej jej wspomnienia opublikowała Biblioteka Publiczna w Pasłęku. Dla nas, filmowych amatorów, było to zadanie bardzo trudne. Jednak Elza nie pozwoliła nam się długo nad nim zastanawiać. Ta sympatyczna, starsza pani przekonała nas, że starszym mieszkańcom należy przypomnieć trudne, powojenne czasy, a młodzieży opowiedzieć, jakie wówczas było życie.

BN. — Nagrywaliśmy opowieści Elzy w przekonaniu, że robimy coś bardzo pożytecznego. Zdjęcia i filmiki dzisiejszego Pasłęka wykonaliśmy sami, a fotografie historyczne pochodzą z polskich i niemieckich archiwów internetowych.


Jak długo zajęła wam praca przy tym filmie?

JM. Jesienią 2015 roku zbliżaliśmy się do finału. Jednak tydzień przed planowanym zakończeniem pracy, nowy zarząd Uniwersytetu wezwał nas do zwrotu aparatów fotograficznych i laptopa. Całkowicie nie rozumieliśmy tej decyzji, była ona dla nas bardzo przykra. Nie mogłem pozwolić, by pół roku naszej pracy poszło na marne. Kupiłem więc potrzebny sprzęt i kontynuowaliśmy pracę przy filmie.

BN. Ja również kupiłam sprzęt i tak mimo dużych przeszkód powstał film o Elzie Strzeleckiej, który zatytułowaliśmy "Moje dwie miłości Wilno - Pasłęk". Urząd Miejski opublikował go na swoim kanale youtube.com. Ma on ponad 4,5 tysiąca wyświetleń.

— Do tej pory sfilmowaliście wspomnienia wielu osób związanych z Pasłękiem

JM. — Kolejne filmy powstawały już we współpracy z Barbarą Gołąbek, dyrektor Biblioteki Publicznej w Pasłęku. Sfilmowaliśmy m.in. wspomnienia Czesława Frączka pt. „Krasin to moja Ojczyzna”, który przez 58 lat był sołtysem Krasina, potem "dokręciliśmy" jeszcze trzy odcinki jego wspomnień o Wołyniu i przybyciu do Krasina. W niemieckim archiwum odnaleźliśmy zdjęcie domu, w którym zamieszkał pan Frączek po przybyciu do Krasina jesienią 1945 roku. „Trwały ślad” to film o księdzu Romanie Żendarskim, budowniczym kościoła pw. bł. Jerzego Matulewicza w Pasłęku, który przez 27 lat był proboszczem tej parafii. Nagraliśmy również wspomnienia Zygmunta Rekucia, który przyjechał do Pasłęka we wrześniu 1945 r. z mamą, jako siedmioletni chłopak. Jego ojciec zginął w powstaniu warszawskim. Pod publikacją filmu na youtube.com internauta napisał komentarz, że jego babcia, uczestniczka powstania warszawskiego, po obejrzeniu filmu skojarzyła pana Zygmunta z mężczyzną poznanym w powstaniu. Tamten mężczyzna również zginął w powstaniu. Kobieta spytała pana Zygmunta Rekucia, czy jego ojciec miał na imię Franciszek, ten potwierdził, że tak. Może w ten sposób uda się trafić na jakiś ślad po ojcu pana Zygmunta...?

BN. — Zarejestrowaliśmy także wspomnienia Celestyna Toruckiego, który przez 58 lat był kapelmistrzem Orkiestry Dętej OSP w Zielonce Pasłęckiej. Nagraliśmy kilka odcinków jego wspomnień o orkiestrze oraz Wołyniu, z którego pochodził. Orkiestra, którą kierował pan Celestyn Torucki, obchodziła w ubiegłym roku jubileusz 90-lecia istnienia. Powstała w Ulanikach na Wołyniu w 1927 roku, a jednym z jej założycieli był ojciec pana Celestyna. Z ogromnym wzruszeniem wspominam ostatnie nagranie z panem Toruckim. Trwało ono około dwie godziny, pan Celestyn był już bardzo chory i widać było na jego twarzy zmęczenie. Zaproponowaliśmy więc dokończenie nagrania w innym terminie. Nalegał jednak, by wysłuchać go do końca, bo kolejnego spotkania może już nie być.... Dokończyliśmy to nagranie, pan Celestyn wkrótce potem zmarł. Nie zdążyliśmy nawet zmontować materiału przed jego śmiercią. Czas szybko biegnie i ubywa ludzi, którzy mogą opowiedzieć coś interesującego o okrucieństwach wojny, o tamtych trudnych czasach. Myślę, że nasza praca pozwoliła zachować wspomnienia kilku osób, wspomnienia, które trudno znaleźć w publikacjach historycznych. Pan Torucki opowiedział nam, jak z Edmundem Leśniewiczem, z którym razem grali w orkiestrze wojskowej, przepisywali ręcznie nuty utworów patriotycznych. Grała je później Orkiestra Dęta OSP w Zielonce Pasłęckiej.
daw

Filmy zrealizowane przez Jerzego Miąskowskiego oraz Barbarę Nowak można oglądać na kanale UM w Pasłęku, kanale BP w Pasłęku,
kanale POK, kanale PUTW.

Źródło: Dziennik Elbląski