Historia wsi, której już nie ma

2018-07-14 08:00:00(ost. akt: 2018-07-13 12:36:36)
Karwity ok. 1997 r.

Karwity ok. 1997 r.

Autor zdjęcia: arch. Lecha Słodownika

W tym roku dawny powiat pasłęcki powinien świętować swoje 200-lecie. Powstał bowiem w 1818 r. po wydzieleniu go z dużego powiatu morąskiego. Ale jak wiadomo, powiat pasłęcki przestał istnieć z dniem 1 czerwca 1975 r., kiedy to w wyniku gierkowskiej reformy administracyjnej kraju, zlikwidowano powiaty.
O 100-leciu dawnego powiatu pasłęckiego przypomina dzisiaj tablica na pasłęckim Placu Św. Wojciecha z datą: 1918. Czy przybędzie tablica z datą: 2018? Raczej nie, gdyż dawny powiat pasłęcki nadal nie istnieje i został prawie w całości wchłonięty w wyniku ostatniej reformy administracyjnej przez nowo utworzony powiat elbląski. Jedną z wielu wsi dawnego powiatu pasłęckiego były Karwity, położone na obszarze dzisiejszej gminy Godkowo. Wieś ta funkcjonowała jeszcze długo po wojnie, ale w latach 60./70. poprzedniego stulecia zaczęła się szybko wyludnić i ostatecznie przestała istnieć.

W ten sposób Karwity podzieliły los takich podpasłęckich wsi jak Maciejowizna, Warminy czy też Bartlewo, Liściec i Piotrowo w dzisiejszej gminie Rychliki. A przecież Karwity były wsią o starej metryce, z dosyć ciekawą historią, która zaczęła się tam w czasach Zakonu Krzyżackiego. Według prof. J. Powierskiego, Karwity należały do grupy osad staropruskich, istniejących jeszcze długo przed lokacjami niemieckimi. Wieś znana była już w dokumentach od początku XV w. jako osada chłopów pruskich Kirwiten, a następnie do 1945 r. Karwitten. Pierwotna nazwa wsi wywodziła się prawdopodobnie od pruskiego karwis „wół”, a sufiks „itten”, oznaczał w tym języku teren zalesiony. W pierwszej wzmiance źródłowej z lat 1402-1408 odnotowano, że w Karwitach gospodarzyło 6 pruskich chłopów.

Od XVI w. do 1945 r. wieś ta znajdowała się w dobrach wielkiego majątku szlacheckiego rodu von und zu Dohna ze Słobit. Przed ostatnią wojną gospodarzyło tutaj kilku bogatych bauerów, była mleczarnia, był krawiec, była kuźnia, był cieśla i dekarz, a właścicielką miejscowej gospody była Tonia Schubert. W 1939 r. Karwity razem ze pobliskimi Stojpami liczyły 158 mieszkańców. Funkcjonowała tu jednoklasowa szkoła wiejska, w której nauczał m.in. Otto Lemke. W okolicy wsi toczyły się w styczniu 1945 r. ciężkie walki, a ich pozostałością były mogiły żołnierskie, jak również wiele zniszczonego sprzętu wojskowego, w tym czołgi i zestrzelone samoloty. Jak wspominała Helena Machaj: (…) Była jakaś duża bitwa pancerna w lasach pomiędzy Karwitami a Bielicą, bo chłopy ze wsi chodziły do lasu i strzelali z czołgów, tylko nie wiem z jakich, czy ruskich, czy niemieckich, bo były te i te (…).

Pierwsi polscy osadnicy pojawili się w Karwitach już latem 1945 r. Oto jak poszczególne domostwa tej wsi opisuje jej dawny mieszkaniec Grzegorz Machaj: (…) Jadąc od strony Bielicy w Karwitach po lewej stronie drogi mieszkali: Henryk i Zofia Ścibek, którzy pochodzili prawdopodobnie z okolic Warszawy, mieli troje dzieci. Naprzeciw Ścibka stał dom, w którym mieszkał ktoś z Kurpi (Mikulski?), ale się wyprowadził i dom ten popadł w ruinę. W odległości ok. 100 m za tym domem stała potężna obora i stodoła, którą wykorzystywał PGR Stojpy, później nie remontowana popadła w ruinę. Stała jeszcze na początku lat 60. i wioskowe dzieci chętnie bawiły się tutaj w „chowanego”.

Dalej mieszkali: Stanisław i Maria Prokop z lubelskiego - Niedrzwica Duża lub Kościelna, mieli czworo dzieci (córki - Krystyna po mężu Piecuch i Janina już nie żyją). Za stawem znajdowała się ruina, mogła to być gospoda Carla Schuberta a później wdowy po nim – Toni Schubert. Znajdowano tu resztki pięknej zastawy miśnieńskiej a niektóre części były nawet całe, jak filiżanki, talerze i dzbanki. Opodal stał modrzewiowy krzyż, erygowany ok. 1958-1960. Dalej mieszkał Krajza (po nim Strzelecki a następnie Jan Dąbrowski). W dalszej kolejności Józef i Helena Machaj, pochodzący z Niedrzwicy Kościelnej w województwie lubelskim. Józef Machaj (1922-1992) był żołnierzem 1 Armii Wojska Polskiego a swój szlak bojowy zakończył w Gryficach k. Szczecina. Jako osadnik wojskowy dostał przydział na 10 ha gruntu. W Karwitach zamieszkał z żoną, prawdopodobnie w domu Fritza Hoffmanna zamieszczonym na zdjęciu w artykule. Dzisiaj miejsce to wyznacza pomnikowy dąb.

Mieli sześcioro dzieci (Jolanta po mężu Karamon, Andrzej – obecnie w Zabrzu, Halina po mężu Grabińska – obecnie w Pile, Grzegorz (wspomniany wyżej), Maria po mężu Szczurowska – obecnie Morąg i Stanisław – Grubno k/Chełmna). Przy tej drodze znajdowała się ruina, w której przed wojną funkcjonowała niemiecka szkoła. Dalej mieszkali Mieczysław i Czesława Taramas – również z Niedrzwicy Kościelnej w Lubelskiem, mieli dwóch synów – Stanisława i Wiesława – obecnie Maków Mazowiecki. Po prawej stronie drogi jadąc od Bielicy mieszkali: Mikulski – naprzeciwko Henryka Ścibka, pochodził z okolic Myszyńca na Kurpiach; ok. 150 m od drogi, naprzeciwko stawu mieszkali Stanisław i Marianna Gałązka – również z okolic Myszyńca, mieli siedmioro dzieci (Stefania, Czesław, Ryszard, Jadwiga, Krystyna, Halina i Danuta); Antoni Przech z Niedrzwicy Dużej lub Kościelnej w Lubelskiem, mieli synów Henryka, Stanisława i Adama. Dalej była ruina, gdzie przed wojną mieściła się mleczarnia Bruno Leske. Inna ruina mieściła się naprzeciwko Józefa Machaja (mogła to być spalona gospoda Toni Schubert).

Za tą ruiną, w odległości ok. 100 m mieszkał Polak, a po nim Zieliński (…). Pierwszym polskim sołtysem był Stanisław Prokop, a ostatnim Józef Machaj. Karwity w ogóle nie miały elektryczności, więc każdym radził sobie jak mógł, a mój ojciec (J. Machaj) miał telefon na korbkę zasilany akumulatorem. Do oświetlenia furmanek i domostw używano latarek i lamp naftowych. Przy takim też świetle trzeba było odrabiać lekcje. Później ojciec załatwił gdzieś taką ciekawą lampę naftową, w której sprężona nafta (przy zbiorniku była pompka) wydobywając się przez palnik dawała ostre światło, prawie jak elektryczne. Mieliśmy też radio zasilane specjalnymi bateriami. Dzieci z Karwit chodziły do oddalonej o 5 km szkoły w Bielicy. Młodsze dojeżdżały codziennie z rolnikami, którzy na zmianę wozili mleko w konwiach do mleczarni w Bielicy, natomiast starsze dzieci dojeżdżały rowerami bądź też chodziły „na skróty” właśnie obok starego cmentarza, „z duszą na ramieniu, bo a nuż coś tam wyskoczy”. Nie było tu też żadnego sklepu spożywczego.

Chodziliśmy do kościoła w Osieku, nazywanym popularnie Morawy gdzie była parafia, lub do Słobit, zwanych jeszcze długo Jagiellonowem (…). Wprawdzie w Karwitach nie mieszka już dzisiaj nikt, ale to stare siedlisko robi wrażenie swoim położeniem. Zewsząd otaczają je lasy oraz urokliwy i pagórkowaty krajobraz. Panuje tu niesamowita cisza i rześkie powietrze. W zasięgu ręki jest Górski Las, Las Bielica i Las Słobicki, a więc okolica idealna na grzybobranie czy polowania. Obok Karwit przepływa potok wypływający z jeziorka Łukszty, który pod Bielicą łączy się ze strumieniem Zimna Woda. Niegdyś, wiosną można było w nim złowić (tzn. skłusować) okazałe szczupaki wychodzące z tego jeziorka na tarło.
Lech Słodownik

Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (5) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Cheniek #2536240 | 178.157.*.* 14 lip 2018 09:05

    Urzekła mnie wasza historia

    Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz

  2. lampa naftowa #2536556 | 37.128.*.* 14 lip 2018 19:37

    Czy ktoś dzisiaj zrozumie - życie na wsi bez światła ? - Nie mówiąc o jakiś adnroidach czy smarfonach.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  3. mieszkaniec dawnych Prus Wschodnich #2541302 | 79.124.*.* 22 lip 2018 16:29

    miło jest poczytać o historii tych ziem , ale życie nieubłaganie płynie swoim nurtem jak rzeka której nie można zatrzymać

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  4. Maniek #2536456 | 88.156.*.* 14 lip 2018 14:22

    Czas robi swoje. Czas płynie szybko. Samo życie.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  5. Mazur #2545602 | 79.124.*.* 29 lip 2018 20:22

    starsze pokolenie pomału wymiera , młode pokolenie wyjeżdża szukać lepszego życia i tak pomału Mazury wyludniają się - proponuję poczytać powieść Melchiora Wańkowicza pt. Na tropach smętka , w której to autor opisuje jak już przed 2 wojną światową młodzi wyjeżdżali z tych stron

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz