Summer Amber Festival. Sławomir już w środę w Krynicy Morskiej

2018-07-31 20:15:00(ost. akt: 2018-07-31 20:23:11)
Sławomir

Sławomir

Autor zdjęcia: arch. artysty

Jeździ golfem, jest gwiazdą rock polo i ma znajomości w Hollywood. Sławomir Zapała z zespołem znany szerzej jako Sławomir już w najbliższą środę (1.08) wystąpi na koncercie w Krynicy Morskiej podczas Summer Amber Festival.
— Wszyscy znają dziś Sławomira, ale nie mówi się o Sławomirze Zapale, który jest przecież utalentowanym aktorem. Dlaczego powstał Sławomir? Czy chciał Pan oddzielić karierę aktora od kariery muzyka?
— Cześć tu Sławomir. Miłość do muzyki rozwijała się na równi z miłością do aktorstwa. Tak było już od czasów studiów na krakowskiej PWST. Chodziłem na prywatne lekcje śpiewu i gry na gitarze. Mam łatwość w muzykowaniu, którą odziedziczyłem po moim tacie góralu. Piosenki pisałem już na studiach ale to dopiero projekt „Sławomir" pozwolił mi dotrzeć z tą twórczością do szerokiej publiczności. Co ciekawe, im większy sukces odnosi nasz Sławomir, tym ciekawsze propozycje aktorskie otrzymujemy. Bardzo się cieszę z takiego obrotu sprawy. Razem z żoną gramy teraz w Teatrze Capitol w Warszawie w komedii „Skok w Bok”, a przed nami udział w serialu, w którym role napisane będą specjalnie dla nas.

Program Summer Amber Festival w Krynicy Morskiej
godz. 18 American Boy
godz. 19 Bursztynowa Miss Polski - wyjścia konkursowe
godz. 20 Cristo Dance
godz. 21.30 Bursztynowa Miss Polski - wyjście finałowe
godz. 21.15 Yugine
godz. 22 Sławomir
— Czy sukces Sławomira pana zaskoczył?
— Nie. Robimy wszystko na najwyższym, dostępnym poziomie, szanujemy naszych fanów, gramy na żywo, to musiało się tak skończyć. Jedno nas tylko bardzo ucieszyło i zaskoczyło: to, że dostaliśmy prestiżową nagrodę Rewind 2017 od YouTube i zostaliśmy numerem 1 na tej platformie z naszą „Miłością w Zakopanem”. Teraz idziemy po rekord Polski, jeśli chodzi o liczbę wyświetleń. Na dzień dzisiejszy to ponad 162 milionów i niewiele nam brakuje do Wardęgi.

— A czy dzisiejszych czasach łatwiej jest być aktorem czy piosenkarzem?
— Myślę, że zdecydowanie trudniej być aktorem, ponieważ bardzo wielu amatorów weszło na rynek i go psują. Z muzykami jest sprawa trudniejsza, bo osoba „z ulicy” nie można powiedzieć, że jest muzykiem. Grę na instrumencie weryfikuje się natychmiast. Muzycy o wiele więcej też zarabiają i są bardziej dopieszczani. Oczywiście to moje zdanie.

— Mówi się, że Sławomir to american dream. Swój pierwszy koncert zagrał pan w Sromowcach Niżnych, drugi w Warszawie a trzeci to już Opera Leśna podczas Sopot Hit Festiwal 2015. Osiągnął pan to w ciągu trzech miesięcy od publikacji pierwszego klipu do piosenki "Megiera". Co stoi za tym wielkim sukcesem?
— Ciężka praca i konsekwencja oraz potężne budżety na klipy. Jeśli dodamy do tego przeboje i szczyptę humoru to jest sukces. Ale moim największym sekretem jest żona Kajra, z którą razem tworzymy ten projekt, i która wspiera mnie na każdym kroku.

— O swojej muzyce mówi pan rock polo? Czy to gatunek, który różni się od disco polo i jak by go pan określił?
— Wspólne jest słowo „polo”. Różnica jest kolosalna. Bliżej nam do rocka. Występujemy zawsze na żywo z całym zawodowym zespołem. Mamy swoją technikę, inżyniera dźwięku i oświetlenia. No i nie rzucamy w ludzi płytami, bo nasza płyta jest dobra.

— No właśnie, zawsze gracie na żywo? Nie zdarza się nigdy playback ani półplayback?
— Takie mieliśmy założenie i tego się będziemy trzymać. Jeśli wychodzi się do kilkudziesięciu tysięcy ludzi, to powinno się dać z siebie to, co najlepsze. Nasi muzycy to wykształceni profesjonaliści i to też kwestia naszej ambicji. Jeśli stracę głos z powodu choroby, to koncerty po prostu przełożymy. Był już taki przypadek i wróciliśmy z występem po tym, jak wyzdrowiałem.

— Pewnie zdaje pan sobie sprawę, że nie wszystkim podoba się muzyka jaką wykonuje Sławomir, ale czy spotyka się pan z hejtem z tego tytułu?
— Całe szczęście, że nie podobamy się wszystkim, bo nasz kalendarz nie pomieściłby już więcej koncertów. Naszych fanów wyróżnia to, że mają ogromne poczucie humoru, dystans i po ciężkim tygodniu pracy chcą się po prostu dobrze bawić. Wtedy wkracza Sławomir i na koncertach i na kanale YouTube. Ci sami fani bronią nas, jeśli w sieci pojawiają się jakieś hejty. Lubię jeśli są konstruktywne. Jeśli są tylko jadem, to nie ma sensu na nie zwracać uwagi.

— Od ostatniego, pamiętnego sylwestra w Zakopanem, życie pana i pana żony nabrało chyba kosmicznego przyspieszenia?
— To prawda. Ten występ był magiczny i jego echa odczuwamy do dzisiaj. Tuż po koncercie wyjechaliśmy na wakacje do Azji i nawet tam nas zaczepiano a w tuk-tukach grała „Miłość w Zakopanem”, którą przywieźli rodacy. Ta piosenka weszła już do kanonu rozrywki. To bardzo dziwne uczucie. Jesteśmy przecież na początku naszej muzycznej przygody a na takie przeboje inni czekają latami.

— No właśnie, kiedy zatem zwolnicie? Będzie czas na jakiś krótki urlop, a jeśli tak, to gdzie i kiedy?
— Teraz jesteśmy dla fanów i koncertujemy. Uprzyjemniamy im wakacje naszą muzyką. Czas na urlop będzie dopiero w styczniu.

— A jeśli znajdziecie chwilę na złapanie oddechu, to jak lubicie spędzać wolny czas?
— Blisko natury, w ciszy i tylko w gronie najbliższych. Wtedy na prawdę odpoczywamy i ładujemy akumulatory.

— Podobno gdyby nie Magdalena "Kajra" Kajrowicz, projekt Sławomir mógł nie wypalić? Co zawdzięcza pan żonie?
— Za każdym sukcesem wielkiego mężczyzny stoi jeszcze większa kobieta. Bardzo mi się podoba to zdanie i pasuje do naszego życia. Kajra i ja to trzon projektu. Wszystko robimy razem i odkąd taki sposób pracy wybraliśmy, odnosimy największe sukcesy. Żona nauczyła mnie pracowitości i tego, żeby doprowadzać sprawy do końca. Mobilizuje mnie i opieprza ze słodkim uśmiechem
as


Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. sly #2546992 | 194.9.*.* 1 sie 2018 06:06

    byłem niedawno na święcie pstrąga w borach, gwiazdą wieczoru był sławomir, koncert tego gościa to totalna klapa, porażka, nie byłem jeszcze na takim badziewiu.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Iygiyfuyf #2537081 | 93.105.*.* 16 lip 2018 05:59

    Wo matko, jedna piosenka ...miłość w Zakopanem,,,czy jak tam...i już gwiazda ,ma swoje pięć minut ...a ludziska nabijają mu kase...wie gdzie jechać...wieś tańczy i śpiewa..

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz