Wschodniopruski piec do wypieku chleba

2018-11-10 10:00:00(ost. akt: 2018-11-09 14:02:12)
Rok 1937 - Stegny pod Pasłękiem. Prace pożniwne

Rok 1937 - Stegny pod Pasłękiem. Prace pożniwne

Autor zdjęcia: arch. Lecha Słodownika

Agnes Harder, poetka i prozaik z Prus Wschodnich, która swoje dzieciństwo i początek młodości spędziła w Pasłęku opisała również wschodniopruski piec do chleba.
Jeszcze nie tak dawno w tradycji wiejskiej, i nie tylko, na porządku dziennym był własnoręczny wypiek chleba. Piec do wypieku chleba był nieodzownym obiektem w gospodarstwie przydomowym, podobnie jak specjalna piwnica ziemna, zwana lodownią.
Dzisiaj obiekty te możemy podziwiać między innymi w skansenie w Olsztynku.

Ale zobaczmy jak opisała taki typowy, wschodniopruski piec do chleba - Agnes Harder (1864-1939), poetka i prozaik z Prus Wschodnich, która swoje dzieciństwo i początek młodości spędziła w Pasłęku. Jej wiersze i proza były chętnie czytane nie tylko w szkołach, ale na różnego rodzaju spotkaniach, jubileuszach i koncertach. Kilka jej dzieł włączono przed wojną do kanonu niemieckiej lektury obowiązkowej w szkołach powszechnych. Po 1945 r. została w znacznym stopniu zapomniana. Nie był to zresztą przypadek, ponieważ jej fascynacja narodowym socjalizmem nie mieściła się i nie mogła znaleźć uznania w powojennych realiach oraz w przyjętej polityce historycznej.

Zwłaszcza w Polsce, na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Ale jej opis pieca do pieczenia chleba ma charakter tak neutralny, że można go bez cienia obawy przytoczyć. Agnes Harder napisała: "Piec ten stał na ogół naprzeciwko czworaków (niem. Inshaus), gdzie robotnicy rolni mieli swoje ogródki i sady owocowe. To on - stary, malowniczy, kochany piec, który jakby wywędrował w tajemniczą Noc Świętojańską z jednej z wielu baśni braci Grimm i pozostał tu, na wiejskiej ulicy, ku radości wszystkich dzieci, wszystkich kotów i spełniał tajemnicze zaklęcia.

Wybudowany z czerwonej, wypalanej cegły, która z czasem, z powodu dymu, mocno ściemniała. Przed tym piecem jest taka mała przybudówka w której dwie kobiety mają dobre miejsce, a następnie rozciąga się piec - szeroki i płaski. Zamykają go żelazne drzwi. Są na tyle szerokie, iż przez nie wchodzi do pieca duża, drewniana szufla, którą chleby są wkładane i popychane. Oczywiście piec musi być wcześniej odpowiednio rozgrzany. Cały piec jest wypełniany chrustem. Gdyż już ten chrust zostanie spalony, rozpalone kamienie są omiatane pióropuszem do odkurzania.

Piec ten rozłożony jest pośrodku zieleni, a podkradają się do niego gałązki dzikiego chmielu oraz białe powoje z wielkimi, nierzeczywistymi kielichami. Prowadzi do niego krótka dróżka poprzez babkę i łopian, który jest czarny jak smoła, a przed samym piecem leżą jak zwykle pęki wyschniętych gałązek. Ale te pęczki gałązek ciągle się zmieniają, ciągle są nowe, czekają na wyschnięci i żadna "złota kurka" nie może się w nich zagnieździć, bowiem ten wiejski piec nie ma czasu na wyziębienie. Jakże dumny jest ten piec zimą, gdy promieniuje z niego ciepło, uczucie sytości i jest swojsko przytulnie. Dwie kobiety spotykają się upiec w nim chleb i to wszystko w wiosce. Wspólnie w nim palą, walczą pióropuszami do kurzu, razem pchają chleb na drewnianej łopacie - głęboko w dużą gębę, z gorącym oddechem.

Następnie zamykają drzwi. I już wkrótce nad babką i łopianem roznosi się pyszny zapach, aż przybiegają tutaj z drugiej strony ulicy małe dziewczynki i mali chłopcy. Nic bowiem na świecie tak cudownie nie pachnie jak świeży chleb. Pachnie on jak dojrzewające zboże, jak kąkol i mak. I trzeba tutaj myśleć również o przepiórce, o wieńcu dożynkowym i tysiącach dobrych rzeczy. Kobiety też to czują kiedy wydobywają chleb i otrzepują go z mącznego pyłu w dolnej części i są dumne, że nie zostawiły ani jednego węgla w piecu i nie upiekły go w chlebie.

Ciężkie i ważkie są bochenki. Nikt nie musi oszczędzać na ziarnach żyta, a matula przed ukrojeniem pajdy chleba może spokojnie zrobić nad nim znak krzyża... Dlatego te kobiety idąc do domu wiejską drogą śmieją się całą twarzą, a pod każdą pachą niosą zapłatę za pracę. W domu kładą chleby dla ostygnięcia na zewnątrz, na ławie, tuż pod zawsze zamkniętymi oknami, za którymi kwitnie Pantofelnik i Niecierpek Waleriana. A gdy wieczorem najstarszy w domu intonuje odmawianie "Ojcze Nasz", wszystkie oczy mimowolnie patrzą na świeży chleb. Ponieważ czwarta prośba w "Ojcze nasz" [chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj] biegnie do tego wiejskiego pieca, za którym witają dojrzewające pola...".

W uzupełnieniu można dodać, że wschodniopruska ojczyzna, jak również przedstawienie kobiecego życia, zajmuje w powieściach Agnes Harder poczesne miejsce. W 1927 r. opublikowała swoje pamiętniki pod tytułem "Małe miasto. Z moich dziecinnych dni w Prusach Wschodnich" (Die kleine Stadt. Aus meinen Kindertagen in Ostpreußen). Książka ta jest jej "pomnikiem dla Pasłęka", w którym spędziła wiele dziecinnych lat.
Lech Słodownik


Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. rika98 #2621117 | 185.242.*.* 10 lis 2018 12:51

    Hej, Jestem Weronika mam 21 lat :) Na wielu portalach możesz znaleźć mnie pod nickiem Rika98. Jeśli jesteś koneserem kobiecych kształtów, lubisz piękne i inteligentne kobiety to zapraszam Cię do bliższej znajomości z moją osobą :) Napisz do mnie na http://hotrandka.pl/ mój nick rika98

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. nnmrni #2719834 | 91.207.*.* 20 kwi 2019 00:09

      Szkoda, że wielu cechów i tradycji młodzi nie kultywują. W wielu krajach w zadbanych i oryginalnie zachowanych zabytkach dawnych takich jak młyny, zabytkowe domy w miasteczkach, wiatraki, siedliska, dwory, folwarki, piekarnie, winiarnie, browary, spichlerze mieszczą się nie tylko np. restauracje, ale kultywowane są i pokazywane dawne tradycje i sposoby przetwórstwa. M.in dzięki dotacji z Unii. Nasze zawiłe dzieje okaleczyły nas, dlatego tym bardziej mamy podwójne zadanie by to wszystko zachować.

      odpowiedz na ten komentarz

    2. nonmnr #2719835 | 91.207.*.* 20 kwi 2019 00:09

      Szkoda, że wielu cechów i tradycji młodzi nie kultywują. W wielu krajach w zadbanych i oryginalnie zachowanych zabytkach dawnych takich jak młyny, zabytkowe domy w miasteczkach, wiatraki, siedliska, dwory, folwarki, piekarnie, winiarnie, browary, spichlerze mieszczą się nie tylko np. restauracje, ale kultywowane są i pokazywane dawne tradycje i sposoby przetwórstwa. M.in dzięki dotacji z Unii. Nasze zawiłe dzieje okaleczyły nas, dlatego tym bardziej mamy podwójne zadanie by to wszystko zachować.

      odpowiedz na ten komentarz