Gdy kierowca nie słyszy karetki. Ratownik medyczny z Elbląga opowiada o swojej pracy

2018-12-13 11:24:29(ost. akt: 2018-12-13 17:12:52)

Autor zdjęcia: Marek Lewandowski

Kierowcy karetek pogotowia muszą jak najszybciej dotrzeć do osoby wzywającej pomocy. Inni kierowcy nie zawsze jednak ułatwiają im zadanie. Tak było ostatnio na autostradzie A4, gdzie kierowca busa nie zjechał karetce, jadącej na sygnale z sercem do przeszczepu. — "Dziwne" zachowanie kierowców to chleb powszedni — mówi Marek Zumkowski z Elbląga, który od 10 lat jest ratownikiem medycznym.
Kierowca karetki na sygnale, którzy wiezie serce do przeszczepu, jedzie autostradą A4 lewym pasem. Przed nim znajduje się kierowca busa, który nie zjeżdża karetce z drogi, chociaż ma taką możliwość. Nagranie z tej sytuacji kilka dni temu ukazało się w internecie i wstrząsnęło opinią publiczną.

Marek Zumkowski, który od dziesięciu lat jest ratownikiem i pracuje w dziale ratownictwa medycznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu, mówi, że „dziwne” zachowania kierowców to chleb powszedni ratowników.

Ale dodaje. — Niezwolnienie drogi karetce nie zawsze tak do końca jest to winą kierowców. Głośna muzyka w samochodzie, zamknięte szyby, włączona klimatyzacja, czasem rozmowa przez głośnomówiący system. To może sprawić, że kierowca nie słyszy sygnałów wydawanych przez karetkę — wyjaśnia. — Dodatkowo, w mieście dźwięk sygnałów odbija się od budynków i nie do końca można zlokalizować, skąd karetka nadjeżdża.

Sam się o tym przekonał, gdy jechał prywatnym samochodem.
— Zdarzyło mi się, że nie usłyszałem jadącej na sygnale karetki — mówi. — Przykład taki: karetka wyjeżdża z bazy przy ul. Orzeszkowej i skręca w prawo, a później jedzie w ul. Mickiewicza. Tamtejsze budynki sprawiają, że często sygnał dźwiękowy karetki się rozprasza — dodaje.

Jednak podkreśla, że kierowcy samochodów rzeczywiście czasem zachowują się dziwnie, słysząc sygnał karetki.
— Czasem wpadają w panikę, czasem zajeżdżają drogę. Niekiedy wszyscy kierowcy zjeżdżają do prawej strony, ale trafi się jeden, który zjedzie do lewej i zjeżdża nam drogę. Co my wtedy robimy? Musimy poczekać, nic przecież nie wymyślimy — mówi Marek Zumkowski.
Obrazek w tresci

Jak więc powinien się zachować kierowca?
— Przede wszystkim musi zachować spokój, zero paniki. Jeśli ma taką możliwość, to niech zjedzie nam z drogi. Zdarza się, że gdy karetka dojeżdża do skrzyżowania, to kierowcy nie wiedzą, dokąd mają uciekać. Nawet gdy jest czerwone światło, można zjechać ze skrzyżowania, można przejechać te kilka metrów na czerwonym, bo to jest sytuacja szczególna — mówi.

Problemem jest nie tylko podróż, ale i to, co zastają po dojechaniu do celu.
— Gnamy na sygnale, a okazuje się, że na miejscu wezwania zastajemy sytuację, która tego nie wymagała — mówi. — Narażamy życie swoje i życie innych uczestników ruchu. Kierowca pogotowia przecież nie jedzie sam, jest odpowiedzialny za nas, za cały zespół ratownictwa. Musi jechać tak, aby nam się nic nie stało. Nasze bezpieczeństwo jest bardzo ważne, przecież martwy ratownik to żaden ratownik. Jedziemy na wezwanie do poważnej sytuacji, a potem okazuje się, że to nie było konieczne.

Niestety, nieuzasadnionych wezwań nadal jest dużo, szczególnie „alkoholowych”.
— Ktoś widzi na przystanku „pijanego i nieprzytomnego”, a okazuje się, że ten ktoś sobie siedzi, wracał z pracy, wypił i troszkę przysnął. Dużo jest takich zgłoszeń. My pędzimy na sygnale przez miasto, narażamy siebie i innych... Co sobie myśli wówczas ratownik? Zastanawia się, do czego służy pogotowie — mówi Zumkowski.

Do czego więc służy pogotowie?
— Wzywamy je do stanów nagłych. Gdy coś się nagle dzieje, nie wczoraj, przedwczoraj, czy tydzień temu. Od tygodnia boli mnie noga, od tygodnia boli mnie gardło, od tygodnia mam gorączkę... Stan nagły to m.in. zatrzymanie krążenia, udary, zawały, ktoś się przewróci i złamie nogę, czy ją skręci. To są sytuacje losowe. Gdy ktoś chodzi przez tydzień z gorączką i potem wzywa pogotowie, to nie jest nagły stan. To nie jest kod pierwszy, czyli taki, który dyspozytor zakwalifikuje jako priorytet do wyjazdu ratowników — mówi mężczyzna.

Szkopuł w tym, że dyspozytor pogotowie podejmuje taką decyzję na podstawie opisu osoby wzywającej...
— To bardzo przykre, ale niektóre osoby wiedzą, jak wzywać pogotowie, żeby uzyskać ten kod pierwszy. Przyjeżdżamy do wezwania i słyszymy od osoby, która wezwała pogotowie: gdybym zadzwoniła i powiedziała prawdę, to karetka by nie przyjechała. A jak powiedziałam, że mi słabo, duszno i mam ból w klatce piersiowej, to karetka na pewno przyjedzie, i to jak najszybciej — mówi ratownik.

Dlatego pierwszą cechą, jaką powinien mieć ratownik, jest... cierpliwość
— Cierpliwość, opanowanie — dodaje pan Marek. — Jest to praca z ludźmi i do tego stresująca. Doświadczenia nabywa się z czasem i to życie weryfikuje naszą wiedzę ze szkoły. Nasza praca nie wygląda jak w serialu „Na sygnale”, daleko odbiega on od rzeczywistości. Byłoby to zbyt piękne i zbyt kolorowe. Mamy sytuacje różne, czasem skrajnie trudne. Nie każdemu pacjentowi uda się pomóc, ale jeśli byśmy zastanawiali się, że jednej osobie nie dało się pomóc, to po wyjeździe rzuciłbym papierami i powiedział, to nie dla mnie praca. Tak nie można — mówi ratownik.

Trudna, stresująca i bez słowa „dziękuję”.
— Pacjenci nie dziękują. Dlaczego? Oni traktują to, jako nasz obowiązek. Naszym obowiązkiem jest uratowanie ludzkiego życia i koniec. Za to mi płacą, więc dziękować nie trzeba. Czasem jakaś starsza pani powie „dziękuje”. To zajęcie trzeba po prostu lubić. Dużo się w nim dzieje, każdy dzień jest inny i człowiek się spełnia w tym zawodzie — mówi ratownik.

Marek Zumkowski daleki jest od wydawania wyroków na kierowcę, którego nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu karetce transplantacyjnej.
— Trzeba dać mu szansę na wyjaśnienia. Łatwo jest zlinczować medialnie człowieka i zmieszać go z błotem — kończy.
daw
Obrazek w tresci

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. rat.med Morąg #2643077 | 88.156.*.* 13 gru 2018 17:48

    Cóż za wspaniały człowiek,wyrozumiały dla wszystkich,ale tylko w czasie wywiadu do gazety! I tak jak powiedział,że Film"Na sygnale" różni się od rzeczywistości,tak też jego wywiad też się różni od rzeczywistości!

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Sor #2643194 | 78.88.*.* 13 gru 2018 20:25

      Dzieeeennnn dobrrrryyyy :) Pozdrawiamy

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

    2. Obyta #2645004 | 95.222.*.* 16 gru 2018 18:03

      Nareszcie jakiś człowiek myślący rozsądnie.

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz