Blog „Zadymiary” z Elbląga

2019-10-29 19:00:00(ost. akt: 2019-10-29 18:35:49)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne Weronika Wójcik

Wielu z Was może ją kojarzyć. Pochodzi spod Warszawy, ale od 6 lat mieszka w Elblągu. Weronika Wójcik pomimo niedługiego pobytu w naszym mieście pełniła już w nim role m.in. Wiceprzewodniczącej Młodzieżowej Rady Miasta Elbląga i Przewodniczącej Rady Studentów w PWSZ. Utożsamia się z Elblągiem – i jak sama mówi – to miasto jest integralną częścią jej życia. Od 2014 roku prowadzi blog, na którym często porusza tematy ogólnopolskie, jak i lokalne. Nam opowiedziała, jaka jest historia jej bloga i jak wygląda on zza kulis.
Skąd pomysł na blog?

- Pomysł na mojego autorskiego bloga zrodził się już kilka lat temu. Od tego czasu pojawiały się różnorodne jego wersje. Wszystko zaczęło się od bloga bardzo politycznego i mojej działalności w Grupie Medialnej. Potem z roku na rok ten blog coraz bardziej ulegał transformacjom. Teraz jest w postaci typowo lifestylowej, ale jednak porusza ważne tematy dotyczące nie tylko Elbląga, ale ogólnie Polski. Piszę np. o marszach równości, w tym o Elbląskim Marszu Równości, bardzo dużo ostatnio o ekologii, a więc o takich problemach, które dotyczą wszystkich.

Poruszasz tematy lokalne, nawet masz osobną zakładkę na blogu o tej nazwie.
Jednak z tego, co widziałam, znajduje się tam niewiele wpisów. Skoro taka kategoria na twoim blogu już jest, to czy zamieszasz poruszać więcej lokalnych tematów?

Tak, jak najbardziej. Jest niewiele artykułów w tej zakładce, ponieważ mój blog dopiero od niedawna jest w tej formie. Kiedy zrezygnowałam z bloga jakiś czas temu, otrzymałam bardzo dużo wiadomości od osób, które jak się okazuje, gdzieś mnie czytały i tych treści pożądały. To nie byli tylko moi znajomi, ale także osoby będące dla mnie autorytetami, bo dostawałam wiadomości nawet od lokalnych dziennikarzy. Dostałam bardzo dużo propozycji pomocy. Głównym powodem, dlaczego rzuciłam bloga, był fakt, że nie było mnie stać na utrzymanie go na serwerze, ponieważ polska blogosfera jest nieopłacalna – nie ma reklam, nie ma pieniędzy. Jednak mój kolega Jacek, który jest informatykiem, zaproponował mi pomoc w usprawnieniu bloga, żeby wyszło to taniej i lepiej. Rzeczywiście nam się to udało. Pracowaliśmy nad tym całe wakacje, a więc 3 miesiące trudnej i wytężonej pracy. To, co wy widzicie, to jest efekt końcowy, ale każdą zakładkę, czcionkę, kolor trzeba było dopracować, bo nie jest to standardowy szablon. Obecny wygląd bloga zawdzięczam Jackowi i jemu zawdzięczam też fakt, że bardzo mnie motywował do tego, abym podjęła próbę dalszego pisania. W momencie, kiedy pojawiły się pierwsze artykuły i zauważyłam reakcje oraz ilość wyświetleń, to rzeczywiście zobaczyłam, że ma to sens. Odbiorcami okazali się nie tylko moi znajomi i przyjaciele, ale także inne osoby nie tylko z Elbląga i okolic, ale również z Warszawy, z czego bardzo się cieszę.

No właśnie blog ma nową odsłonę, czy są w niej również te starsze wpisy?

Tak, w tej nowej formie zachowałam wpisy ze starego bloga, żeby nie był on pusty. Wybrałam te, których się po prostu nie wstydzę. Tak jak mówiłam, blog już miał swoje lata i tych początkowych wpisów – właśnie politycznych – wstydziłam się. Uważam, że dorosłam, nabyłam więcej doświadczenia, wiem, jacy są ludzie i wiem, że pewnych kwestii nie należy poruszać, albo też należy zachować w nich umiar. Niektóre wpisy były też niemerytoryczne i nic do życia nie wnosiły. Takie wpisy usunęłam czy też sprawiłam, że są w tej chwili niewidoczne. Być może kiedyś do nich powrócę, tego nie wiem. Zachowałam te, z których jestem dumna i pod którymi podpisałabym się własnym imieniem i nazwiskiem na tysiąc procent.

Czy to oznacza, że nowe wpisy będą mniej kontrowersyjne?

Tego bym nie powiedziała (śmiech). Może nie mniej kontrowersyjne, ale bardziej na pewno sprawdzone i merytoryczne. Takie, żeby czytelnik mógł też coś z nich wynieść, jakąś wiedzę, doświadczenie. Zazwyczaj pisałam o rzeczach małostkowych, a teraz chce tematykę przenieść na rzeczy poważne. Skoro te informacje docierają do większej ilości odbiorców to mam poczucie, że mogę coś w ten sposób zmienić.

No właśnie każdy blog ma jakiś cel. Twój ma bardziej formę pamiętnika, czy chcesz poprzez niego coś ludziom przekazać?

Jest to forma pamiętnika plus przekazanie czegoś czytelnikom – tak bym to nazwała. Moje wpisy w dużej mierze są bardzo emocjonalne, od czego staram się powoli odchodzić, ale też nie chciałabym, żeby to było takie sztywno dziennikarskie, ponieważ wrzucanie tekstu w pewne ramy bez subiektywizmu, przeczy samej istocie bloga. Forma pamiętnika po części zostaje, bo na pewno chce się dzielić swoimi wydarzeniami z życia. Wstawiam swoje podróże, poruszam także kwestie dotyczące studiowania. Teraz na pewno pojawi się więcej polityki, ale w nieco zmienionej wersji i tematów czysto ekologicznych, ale także chciałabym poruszać więcej spraw aktualnych, które dotyczą nas wszystkich. Ostatnia sytuacja w Polsce dotycząca edukatorów seksualnych też nie zostanie przeze mnie przemilczana. Uważam, że o takich rzeczach trzeba głośno mówić, a szczególnie ludziom młodym, którzy są podatni na różne wpływy i chciałabym w nich uzmysłowić ten fakt, że nic nie jest czarne albo białe.

Na twoim blogu oprócz poruszania tematów ważnych i trudnych są też wpisy lżejsze, takie jak recenzje książek, filmów, płyt.

Jeżeli chodzi o recenzje, to jest to mój konik. Kilka lat temu miałam wspólnego bloga z koleżankami ze studiów, gdzie wstawiałyśmy same recenzje filmów, książek, gier komputerowych. Jestem człowiekiem, który uwielbia filmy, staram się być na bieżąco z tym, co się dzieje w kinie. Chciałabym się dzielić z ludźmi, na co warto iść do kina, a na co nie warto i też wiem, że moja publika tego pożąda. Ostatnio wprowadziłam taką innowację, że za pomocą medium społecznościowego, jakim jest Instagram, zaczęłam nagrywać filmy tak, żeby od razu po wyjściu z kina, powiedzieć ludziom co sądzę na ten temat, na gorąco.

Właśnie, przeniosłaś się niedawno również na Instagrama. Czy aplikacja ta może wygryźć słowo pisane?

Na razie pojawiły się duże problemy techniczne z tego względu. To mnie troszkę przerasta, myślę, że to jest też kwestia doszkolenia się. Natomiast wyszłam z założenia, że jest to mój Instagram już nie prywatny, a publiczny i że za pomocą słynnego instastories (możliwości nagrywania filmików na Instagramie, które można oglądać przez następne 24h) będę publikowała treści na gorąco. Ostatnio mówiłam o filmie „Polityka” prosto po wyjściu z kina. Kiedy Olga Tokarczuk zdobyła Nobla, też postanowiłam nagrać coś o jej książkach. Oczywiście te instastories jest zapisywane i dostępne na moim koncie przez cały czas i zauważyłam, że to się faktycznie przyjmuje. Ilość wyświetleń filmu na Instagramie jest nieco większa niż ilość wyświetleń postu. Zresztą żyjemy też w takim społeczeństwie, które o wiele bardziej woli obraz i dźwięk niż słowo pisane, co też nie do końca jest fajne. Na pewno nie przeniosę się w stu procentach na Instagrama, bo jednak Instagram to jest medium gorące, więc takie, które szybko zapomina, a jednak są treści, które bym chciała utrwalić, żeby ludzie mogli po prostu do nich wracać. Nie tylko na drugi dzień, ale również po tygodniu, miesiącu czy roku, tak jak, chociażby z tymi starymi wpisami, które zachowałam.

Wiemy, że na Twoim blogu pojawiają się od czasu do czasu przerwy. Czy zamierzasz już teraz regularnie go prowadzić?

Jeżeli chodzi o systematyczność wpisów, to mam z tym ewidentnie duży problem i przy każdym ponownym uruchomieniu bloga postanawiam sobie, że już będę systematyczna. Nigdy to nie wychodzi (śmiech). Ale to jest tak, że nie zawsze też jest temat, jeżeli chce się do czegoś odnieść, to wymyślanie tematów na siłę też nie jest dobre. Wychodzę z założenia, że jeżeli mam wenę twórczą, to powstaje taki tekst, z którego ja będę w stu procentach dumna i wiem, że moi czytelnicy też będą zadowoleni. Jeżeli jednak mam coś pisać, żeby pisać, to uważam, że to trochę bez sensu, bo jednak robię to dla siebie, z pasji, zainteresowania, a nie tylko dla publiki. Chciałabym tą systematyczność zachować, ale tak jak teraz studiuję czy odbywam praktykę, nie zawsze jest po prostu czas, żeby usiąść i coś napisać, a tak jak wspomniałam chciałabym, żeby te treści były przemyślane i merytoryczne. Postanowiłam sobie, że zrobię tak, że dam czas swoim czytelnikom. Będę tworzyła dłuższe teksty. Bardziej sprawdzone i merytoryczne. Takie, które będą się pojawiały co jakiś czas, ale już bez żadnego ograniczenia, że to będzie co tydzień, co dwa czy co trzy. To jest też fajny element zaskoczenia dla moich czytelników. Nie znają dnia ani godziny, kiedy pojawi się mój tekst czy instastories.

W najbliższym czasie zamierzasz dalej rozwijać swój blog?

Tak, jak najbardziej. Jeśli pozwoli mi na to zdrowie, siła i czas to jak najbardziej, tym bardziej że ponownie w niego zainwestowałam nie tylko pieniądze, ale i czas. Jeżeli już się zdecydowałam na taki krok, to głupio byłoby z mojej strony to porzucić, zostawić i puścić w niepamięć.

Blog Weroniki znajdziecie tu: https://weronika-wojcik.pl/

Joanna Meryk

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. tssa #2812207 | 37.30.*.* 31 paź 2019 13:15

    kolejna lewaczka sio!

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-8) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)