Byliśmy wtedy przerażeni. Dziś rocznica wprowadzenia stanu wojennego

2021-12-13 07:00:00(ost. akt: 2021-12-13 07:43:17)

Autor zdjęcia: archiwum Gazety Olsztyńskiej

13 grudnia 1981 roku w Polsce został wprowadzony stan wojenny. — To była niedziela. Szok niesamowity, zaskoczenie i wielka obawa przed tym, co będzie dalej — opowiada Jan Fiodorowicz, były przewodniczący NSZZ „Solidarność”.
— Tego dnia w telewizji było tylko przemówienie Jaruzelskiego — opowiada Jan Fiodorowicz. — Ja wtedy pracowałem w Zamechu. Rozpoczęliśmy strajk, który trwał do 2 w nocy. Zdobyliśmy informacje, że aresztowano ludzi. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze o internowaniu. Trwały negocjacje. Negocjowaliśmy z płk Czerwonką, który był komisarzem na Zamech. Cały dzień nie mogliśmy się dogadać. Straszono nas, że wejdą zaraz czołgi i siły policyjne. Mimo to strajk okupacyjny trwał. Dostaliśmy zapewnienie, że przewodniczący Solidarności w Zamechu, Burzyński nie zostanie aresztowany, w związku z tym o 2 w nocy zakończyliśmy strajk.

13 grudnia 1981 r. o godzinie 24 oddziały ZOMO rozpoczęły w całym kraju akcję aresztowań działaczy opozycyjnych. W dniu wprowadzenia stanu wojennego w tych działaniach wzięło udział ok. 70 tys. żołnierzy Wojska Polskiego, 30 tys. funkcjonariuszy MSW oraz bezpośrednio na ulicach miast 1750 czołgów i 1400 pojazdów opancerzonych, 500 wozów bojowych piechoty, 9000 samochodów oraz kilka eskadr helikopterów i samoloty transportowe.

— Ja wtedy pracowałam w urzędzie we wsi pod Elblągiem — opowiada pani Ela. — Wieczorem położyliśmy się spać, a rano nic nie działało, ani telewizja, ani radio. Przez cały dzień było tylko orędzie Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego i my, wszyscy urzędnicy, otrzymaliśmy telefony, że mamy natychmiast stawić się do urzędu. Tam od razu przydzielili nam dyżury całodobowe, dwuosobowe. W tym stanie wojennym było ograniczenie wolności, nie można było opuszczać miejsca zamieszkania bez pozwolenia, takiej przepustki, wszyscy bali się rozruchów.

Życie, takie zwykłe, codzienne zostało bardzo utrudnione. — 13 grudnia obudziły mnie słowa generała Jaruzelskiego. To było straszne. Miałam wtedy półtorarocznego syna, a z drugim dzieckiem byłam w ciąży — pamięta pani Mirosława. — Nie było pieluch, tetry, żadnego materiału na ich uszycie. Czasy były tak ciężkie, że ludzie radzili mi, żebym usunęła ciążę.

Zaistniała sytuacja najbardziej wstrząsnęła osobami starszymi. — Moja babcia była przerażona, pewnie dlatego, że w jej pamięci odżyły złe wspomnienia z wojny. Pamiętam, że nie spała całą noc, zamartwiając się, że mój pełnoletni wówczas brat zostanie powołany do wojska – wspomina pani Anna. — Ta sytuacja odbiła się na zdrowiu babci, która miała wówczas 67 lat. Konsekwencją tego stresu było to, że po miesiącu z objawami niewydolności serca babcia zmarła.

Stan wojenny został zawieszony 31 grudnia 1982 roku, a zniesiono go 22 lipca 1983 r.

K

Komentarze (31) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. O stanie #3023525 | 91.233.*.* 19 gru 2020 20:23

    O stanie wojennym to najwięcej wiedzą i najwięcej maja do powiedzenia ci których wtedy na świecie nie było. Oni jak zaczną pier...lić to ja jako pamietający te czasy, nie wiem czy śmiać się czy płakac. Malo tego. Jak zwrócisz uwagę to jeszcze rzucają się i na siłę od razu twierdza że jestęś "postkomunistycznym agentem SB-ecji" Masz potwierdzać tak jak oni mówią -nieważne że głupoty ale tylko oni mają rację. Inaczej masz przypiętą łatkę "Komucha".

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  2. Ofiary #3023515 | 91.233.*.* 19 gru 2020 20:17

    Najpierw ofiarami byli tylko górnicy z kopalni Wujek. Słusznie ,tylko żeby nie dali się podpuścić i nie polecieli z kilofami atakować milicji to nic by nie było. W pierwszych latach po stanie wojennym to nikt o "gehennie" nie mówił bo go by wyśmieli. Wszyscy dobrze wiedzieli że ten stan to "wojenny: "był tylko z nazwy. Bardzo szybko wszytskie ograniczenia zniesiono. Teraz z roku na rok przybywa "ofiar". Zaczęło się ich liczba zwiększać zwłaszcza od czasu od kiedy rodziny mogły zgłaszać roszczenia i zaczęto rodzinom przyznawać kilkumilionowe odszkodowania jako zadośćuczynienie. Natychmiast bardzo wielu zaczęło ze zmarłych dziadziusiów robić "zamęczonych przez SB" Rodzinki robiły na tym dobrą kasę ze skarbu państwa a PIS miał kolejnych "bohaterów".O "dowody" zadbał IPN -on stworzy wszystko

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  3. Tutejszy #2836429 | 185.138.*.* 16 gru 2019 16:53

    I co zrobiliście w temacie Moniki? Nic !!!!!!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  4. Dokładny #2835960 | 78.88.*.* 15 gru 2019 17:31

    13 grudnia 1981r przewodniczącym NSZZ Solidarność w ZAMECHU był Józef Gburzyński, a nie "Burzyński". Trochę solidności redakcjo w podawaniu historycznych już wiadomości !!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  5. G0 #2835467 | 91.160.*.* 14 gru 2019 14:17

    Ania z Purdy nie atakowała jeszcze To samo co Monika

    odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (31)