Pomimo przeciwności nie traci pogody ducha

2021-01-29 19:00:00(ost. akt: 2021-01-28 13:17:43)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Wracał do domu z sąsiedniej wsi, gdy uderzył w niego samochód. Rano ocknął się na torach kolejowych, z których ostatkiem sił się zsunął. Trafił do szpitala, później do hospicjum. I choć dziś porusza się na wózku, nie traci nadziei na lepsze jutro.
Markusy w powiecie elbląskim, rok 2011. Andrzej Cieślakowski wraca wieczorem do domu z pobliskiej wsi. Dziś przyznaje, że pamięta moment, w którym uderzył w niego samochód. Co było dalej?

— Obudziłem się na torach kolejowych, ale udało mi się jakoś z nich zsunąć. Sprawca uciekł z miejsca wypadku i do tej pory nie został złapany. Ktoś znalazł mnie nad ranem i krzyknął, że pomoc już jedzie. Tyle pamiętam. Później szpital — uszkodzenie rdzenia kręgowego — niedowład kończyn dolnych — opowiada nasz rozmówca.

Przed wypadkiem był zwyczajnym młodym facetem w pełni sił. I choć sporo w życiu przeszedł, dziś, w wieku 36 lat, nadal nie traci ochoty na życie.
— Andrzej jest bardzo silnym człowiekiem, zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Ta cała historia nie zbiła go z tropu, czasem przyznaje nawet, że wypadek uratował mu życie — mówi nam jego znajomy.
Norbert poznał Andrzeja dziewięć lat temu, kiedy sam był wolontariuszem w hospicjum, którego Andrzej był pacjentem.
— Może tego nie okaże, ale jest bardzo wrażliwy, wypełnia go wiara i nadzieja, o których może nawet sam nie wie. Andrzej jest człowiekiem, który zaraża pokojem ducha i ogromnym entuzjazmem, który bez trudu można dostrzec w jego oczach — przyznaje mężczyzna.
Słyszymy, że Andrzej jest niezwykle zdolny — nie tylko potrafi naprawić niemal każdy sprzęt, ale jest też bardzo kreatywny.
— Jeżeli ja jestem rzemieślnikiem, to on jest prawdziwym artystą — zdradza nam jego przyjaciel. — Rzeźbi w drewnie, tworzy pałace z zapałek, cechuje go ogromna wyobraźnia — dowiadujemy się od znajomego.

To nie wszystko. Andrzej Cieślakowski po wypadku nie zrezygnował z aktywności fizycznej. Rozpoczął treningi w Integracyjnym Klubie Sportowym Atak w Elblągu.
— Jest zacięty, zdecydowanie dąży do celu i sumiennie pracuje. Kiedy nie miał jak dojeżdżać na treningi, zorganizował sobie sprzęt i pole, na którym ćwiczył — opowiada nam trener Andrzeja, Krzysztof Wojtaszek.
Nie obyło się bez sportowych sukcesów.
W lipcu 2016 mężczyzna zdobył drugie miejsce w pchnięciu kulą i czwarte w rzucie dyskiem podczas Otwartych Mistrzostw Polski Osób Niepełnosprawnych w Lekkiej Atletyce. W kolejnych latach również uczestniczył w tego typu spotkaniach, startował też w zawodach w tenisie stołowym, a w 2019 zajął drugie miejsce podczas organizowanego w Gdańsku Biegu Św. Dominika.

Fot. IKS ATAK

Jak w każdej historii musi być jednak jakieś "ale".
W tym przypadku jest to dom, w którym Andrzej mieszka ze swoją mamą Wandą. Mężczyzna jest jedynakiem, a jego ojciec zmarł kilka lat temu. Zostali więc z matką-rencistką sami w starym, nigdy nieremontowanym domu, a panujące w nim warunki pozostawiają wiele do życzenia.
— Nie mamy ani łazienki, ani toalety, co dla mnie, jako osoby poruszającej się na wózku, stanowi ogromną barierę w codziennym funkcjonowaniu. Jest zima, a w domu nie mamy kanalizacji sanitarnej, ani bieżącej ciepłej wody — przekazuje Andrzej.

Obrazek w tresci

Okazuje się, że przyjaciele mężczyzny, który innym wolontariuszom dał się poznać jako osoba o wielkim sercu, zastanawiali się nawet, jak pomóc mu rozwiązać ten problem.
— W pewnym momencie padło hasło, żeby zadzwonić do jakiegoś programu telewizyjnego. Najpierw się ucieszyłem na tę myśl, ale później stwierdziliśmy, że przecież oni nie chcieliby takiej pomocy. Oni chcą robić wszystko sami — etapami — mówi Norbert.
A Andrzej przyznaje: — Mimo własnych ograniczeń postanowiłem wziąć sprawę w swoje ręce i zmienić obecny stan rzeczy.

Jaki jest plan? Po pierwsze łazienka, która musi zostać zbudowana od zera i przystosowana do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Konieczne są prace kanalizacyjne, hydrauliczne, murarskie i elektryczne. Ostatnim etapem będzie wyposażenie pomieszczenia w elementy armatury sanitarnej i bojler — tak, by z kranu popłynęła wreszcie ciepła woda.
Całe przedsięwzięcie mimo wszystko nie byłoby możliwe bez pomocy życzliwych Andrzejowi osób. Znalazł się nawet wykonawca, który zapowiedział, że podejmie się wykonania prac. Teraz potrzebne są już tylko materiały lub środki na nie. Pan Andrzej i jego mama sami sobie z tym problemem nie poradzą, żyją skromnie, a każdy miesiąc planować muszą, mając do dyspozycji niewielki budżet.
— Ta łazienka to dla mnie naprawdę bardzo dużo — pozwoli stworzyć godne warunki do życia dla mnie i mojej mamy. Na nic więcej nie narzekam — mówi pan Andrzej.
Znajomi stoją za nim murem, każdy dokłada coś od siebie, ale cel nadal wydaje się dosyć odległy.
Mamy jednak nadzieję, że już niebawem, z pomocą bliższych i dalszych osób, spełnią się marzenia naszego rozmówcy i wraz z zakończeniem tego wyzwania, śmiało będzie mógł spoglądać w przyszłość i wypatrywać kolejnych.

Wspomóc realizację planu Andrzeja możesz tutaj

Kamila Kornacka
k.kornacka@dziennikelblaski.pl


Czytaj e-wydanie
Dziennik Elbląski zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl




Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. ola #3053881 | 188.147.*.* 31 sty 2021 09:44

    To historia, która nafaje się do programu nasz nowy dom. Myślę, że warto zgłosić...

    odpowiedz na ten komentarz