Wyszarpane zwycięstwo Olimpii

2021-05-23 18:24:35(ost. akt: 2021-05-23 18:28:36)
Zdjęcie ilustracyjne - archiwum

Zdjęcie ilustracyjne - archiwum

Autor zdjęcia: Ryszard Biel

W przedostatnim spotkaniu na własnym stadionie Olimpia Elbląg odniosła cenne zwycięstwo nad zdecydowanie wyżej notowaną Skrą Częstochowa 1:0 i tym samym pozostaje w grze na utrzymanie się na zapleczu I ligi.
• Olimpia Elbląg — Skra Częstochowa 1:0 (0:0)
1:0 — Tkaczuk (80)

OLIMPIA: Witan — Kamiński, Lewandowski, Wenger, Sedlewski (72 Kordykiewicz), Bawolik (85 Burzyński), Waniek (46 Zyska),Filipczyk, Tkaczuk, Bartlewski, Surdykowski.

Przed meczem w zespole elbląskim były wielkie nadzieje na zwycięstwo ze Skrą i te marzenia się spełniły.

Spotkanie mimo iż stało na przeciętnym poziomie, to walki i ambicji żadnej ze stron odmówić nie było można. Drużyna spod Jasnej Góry przyjechała do Elbląga, jakby pewna swego i mocno się zawiodła. Nie tylko nie potrafiła zdobyć gola, bo takiej sytuacji strzeleckiej sobie nie wyrobiła, to na dodatek z tego miasta wyjechała z niczym.

Jeśli chodzi o sam mecz, to było w nim sporo niedokładności, a groźniejszych sytuacji z obu stron można było policzyć na palcach jednej ręki.

W pierwszej odsłonie meczu, więcej z gry posiadali gospodarze, częściej utrzymywali się przy piłce, ale ich akcje zazwyczaj kończyły się przed polem karnym rywala. Na bramkę Mikołaja Biegańskiego strzelali: Janusz Surdykowski, Sebastian Bartlewski, Marcin Bawolik niecelnie, bądź piłka stawała się łupem bramkarza gości. Z kolei tak samo czynili przyjezdni i nic też dziwnego, że kibice do przerwy nie zobaczyli goli.

Po przerwie gra nadal się toczyła od pola karnego, do pola karnego, ale groźniej to wyglądało pod bramką częstochowian. W 65 min przed narożnikiem pola karnego gości, sfaulowany został Eryk Filipczyk. Rzut wolny wykonał Sebastian Kamiński, piłkę głową uderzył Marcin Bawolik i w ostatniej chwili na róg sparował Biegański.

Im było bliżej końca, tym większa była nerwówka w drużynie Jacka Trzeciaka. Wreszcie przyszła 80 min gry. Po dośrodkowaniu Kamińskiego, piłkę po długim rogu z pola karnego posłał do siatki Tkaczuk i za chwilę cieszył się z całym zespołem z prowadzenia. Po zdobyciu gola, elblążanie dość długo rozgrywali akcje, zyskiwali na czasie, dowieźli wynik do końca i w ten sposób niespodzianka stała się faktem.

Kolejny mecz Olimpia zagra na wyjeździe w sobotę z Garbarnią Kraków.

Jerzy Kuczyński