Poznajcie bliżej Stowarzyszenie Kulturalne Co Jest? Dzięki cyklowi Miasto.Gramy w wielu kultowych miejscach Elbląga wybrzmiała muzyka

2022-08-07 17:00:00(ost. akt: 2022-10-26 20:39:21)
Jest wśród nas manager, grafik komputerowy, informatyk, krawcowa, animatorka, dziennikarze. Nie zyskujemy na tym żadnych finansowych profitów — robimy to tylko i wyłącznie dla przyjemności — mówi Beata Branicka

Jest wśród nas manager, grafik komputerowy, informatyk, krawcowa, animatorka, dziennikarze. Nie zyskujemy na tym żadnych finansowych profitów — robimy to tylko i wyłącznie dla przyjemności — mówi Beata Branicka

Autor zdjęcia: archiwum stowarzyszenia

Jeśli chcemy wziąć udział w fajnej imprezie, to musimy ją sobie zorganizować. Robimy takie imprezy, na które sami byśmy przyszli, gdyby takie się odbywały — mówi Beata Branicka, prezeska elbląskiego stowarzyszenia kulturalnego Co Jest?
Od jakiegoś czasu spotykali się w klubie muzycznym i stwierdzili, że chcą zrobić coś więcej. Tak oto narodził się pomysł na pierwszą imprezę, czyli Grafatak — bitwę na rysunki, która jest teraz nie tylko ich sztandarową imprezą, ale wydarzeniem, które już na stałe wpisało się w elbląski krajobraz kulturalny. Ale to nie wszystko. Stowarzyszenie kulturalne Co Jest? od lat organizuje wiele ciekawych wydarzeń. Jednym z nich jest tegoroczny cykl Miasto.Gramy. To właśnie za sprawą stowarzyszenia w wielu kultowych miejscach Elbląga, w których jeszcze nigdy lub od dawna nie było jej słychać, wybrzmiała muzyka.

Rozmawiamy z Beatą Branicką, prezeską stowarzyszenia kulturalnego Co jest? o jego początkach i aktualnej działalności.


— Stowarzyszenie kulturalne Co jest? powstało w 2012 roku, a już w 2013 odbył się pierwszy Grafatak.


— Zabawa polega na spotkaniu się kilku artystów, czasem nawet amatorów, którzy dostają temat i muszą na ten temat stworzyć dzieło. To nasz autorski pomysł — choć trochę ściągnięty ze Stanów Zjednoczonych, gdzie tego typu bitwy rysunkowe się odbywają. Do tej pory jest to chyba jedyna taka impreza w Polsce.


— Grafatak był pierwszym, ale nie jedynym waszym przedsięwzięciem.


— Grafatak był naszym początkiem. Od tego wszystko się zaczęło. Od tej pory zaczęliśmy już organizować różnego typu wydarzenia — począwszy od festiwali filmowych przez koncerty i spektakle. Tak naprawdę wszystko to, co przyszło nam do głowy, staraliśmy się realizować. Zorganizowaliśmy między innymi Festiwal Filmów Poniżej Poziomu — czyli takich totalnie amatorskich filmów kręconych komórką. Odbyły się już trzy edycje tego festiwalu. Włączaliśmy się też w ogólnopolskie imprezy — O!PLA Festiwal Animacji i Kino Jazz. Zorganizowaliśmy dwie edycje FIND — Fajnej Imprezy na Dziedzińcu — koncerty połączone z pokazami samochodów amerykańskich na dziedzińcu. Naszym dziełem jest też Elbląskie Święto Muzyki — w przyszłym roku będzie piąta edycja tego wydarzenia. Funkcjonujemy też koncertowo. Zaczęliśmy organizować koncerty plenerowe w różnych lokalizacjach.

— Wasze stowarzyszenie to grupa kilku stałych członków, jak dajecie sobie radę z organizacją tak wielu przedsięwzięć?


Fot. SK Co Jest?

— Na co dzień każdy z nas zajmuje się zupełnie czymś innym, a stowarzyszenie jest działalnością totalnie hobbistyczną, robioną po godzinach i przynoszącą ogromną frajdę. Jest wśród nas manager, grafik komputerowy, informatyk, krawcowa, animatorka, dziennikarze. Nie zyskujemy na tym żadnych finansowych profitów — robimy to tylko i wyłącznie dla przyjemności. Ale to bardzo fajne, że każdy z nas pomimo obowiązków zawodowych znajduje czas, aby zaangażować się po godzinach w działania kulturalne. Nasze stowarzyszenie jest otwarte, ale nie skupiamy się, aby mieć formalnie nowych członków, choć często na różnych etapach naszych działań prosimy innych o różnego rodzaju pomoc — nie wszystko przecież da się ogarnąć taką garstką ludzi.
Przykładowo Elbląskie Święto Muzyki jest już takim przedsięwzięciem, że jesteśmy wręcz zmuszeni zaangażować w nie sporą grupę wolontariuszy. Co ciekawe — ci sami wolontariusze potrafią do nas wrócić za rok i też kolejny raz zaangażować się w to działanie. Mamy więc stałą grupę ludzi, którzy nie są członkami stowarzyszenia, ale chętnie nam pomagają. Przez nasze stowarzyszenie przewinęło się wielu ludzi, ale od jakichś 3 lat ten skład jest mniej więcej stały.
My jako członkowie jesteśmy motorem napędowym, ale cała działalność stowarzyszenia opiera się też o pracę innych ludzi, którzy pomagają w realizacji naszych przedsięwzięć. Im też należy się słowo uznania — bez nich większość rzeczy pewnie by się nam nie udała. Stowarzyszenie ma naprawdę duże grono sympatyków i przyjaciół, którzy mu pomagają.

— Macie swojego lidera?


— Wojtek jest zapewne osobą, która jest najbardziej rozpoznawalna, ale w stowarzyszeniu tak naprawdę nie ma jednego lidera. U nas wszystko opiera się na pracy zespołowej i każdy jest równy. Formalnie jestem prezeską, staram się mobilizować do działania, ale nie mamy sztywnego podziału ról. Mamy listę zadań do zrobienia i nie jest istotne, kto, jaką funkcję pełni, tylko kto może czymś się w danym momencie zająć. Ta formuła się sprawdza, więc tego się trzymamy. Wszystko zaczyna powoli działać jak dobrze naoliwiony mechanizm i to mnie bardzo cieszy.

— Niedługo 10-lecie stowarzyszenia. Będziecie świętować?


— Chcielibyśmy bardzo świętować, ale czy nam się to uda? Nie wiem. Tak naprawdę dopiero do nas dotarło, że to już jubileusz 10-lecia stowarzyszenia. Pewnie będziemy chcieli w jakiś sposób podsumować te lata działalności. Może spotkać się z ludźmi, którzy przewinęli się w którymś z momentów naszej działalności? Zastanawiamy się też nad tym, czy zorganizować coś bardziej hucznego, czy może bardziej w kameralnym gronie. Na pewno będzie miło — przez te 10 lat udało nam się naprawdę sporo zrobić. Wpisaliśmy się chyba już z naszymi wydarzeniami na stałe w kulturalny krajobraz Elbląga. Mam nadzieję, że po tegorocznych działaniach będziemy już przez wszystkich kojarzeni jako ludzie, którzy po prostu robią coś dla miasta, dla kultury i rozrywki. Dużo ludzi chciało wyjść z domu i taki był nasz cel.

— Waszą ostatnią inicjatywą jest Kiosk.


— Kiosk był pomysłem Janusza Kozaka, który wymyślił, że fajnie byłoby zrobić minigalerię sztuki w starym kiosku. Poszukaliśmy więc takiego, który już nie funkcjonował, kupiliśmy go, przenieśliśmy w dogodne miejsce i organizujemy w nim wystawy. Mamy też w planach spotkania autorskie. To jest miejsce, do którego można przyjść, posiedzieć, spotkać się z artystami, ze sztuką, poczytać książkę, posłuchać muzyki — po prostu miło spędzić czas. Chcieliśmy też mieć swoje miejsce jako stowarzyszenie — takie, które byłoby z nami kojarzone i abyśmy mogli wokół tego miejsca organizować różnego rodzaju wydarzenia. W Kiosku od odwiedzających go nie są pobierane żadne opłaty.

— Ten rok wyjątkowo obfituje w waszą działalność.


— Udało nam się pozyskać fundusze z różnych źródeł — głównie z Urzędu Miejskiego w Elblągu. Nasze projekty — Rzeka Kultury i Miasto.Gramy — uzyskały granty z miasta, więc możemy je realizować w tak szerokim zakresie. Jesteśmy wdzięczni, że miasto też nas wspiera i mimo różnych trudności możemy liczyć także na nie.

— Dzięki cyklowi Miasto.Gramy muzyka zawitała w różne kultowe i często nieoczywiste miejsca Elbląga.


— Była Grota w parku Planty i Targowisko Miejskie. Był też koncert w parku Dolinka, a ostatnio na Górze Chrobrego. Ten ostatni koncert był przez wielu najbardziej wyczekiwanym z całej serii Miasto.Gramy. Dla nas dodatkowo był logistyczną niespodzianką, no bo jeszcze nikt nie wpadł na tak postrzelony pomysł organizowania koncertu w tym miejscu. Ale udało się! Dopisała nie tylko pogoda, urządzając nam niezwykły spektakl na koniec. Dopisali muzycy, przenosząc nas w zupełnie inny wymiar i budząc tak wiele emocji. I dopisali elblążanie, chcący wdrapać się na górę, żeby spędzić trochę czasu w naszym towarzystwie i z muzyką, której pewnie wielu z nich nie znało. Z koncertu na koncert cyklu Miasto.Gramy frekwencja jest coraz większa i mamy nadzieję, że na ostatnim z nich — na dziedzińcu muzeum — będzie już prawdziwy tłum.

— Jakie wydarzenia planujecie w przyszłości?


— Mamy ambitny plan — chcielibyśmy zrobić przyszłoroczne Elbląskie Święto Muzyki z dużo większym rozmachem i na szerszą skalę. Planujemy, aby nie ograniczało się ono, tak jak do tej pory, tylko do starówki, ale aby cały Elbląg był takim jednym wielkim Świętem Muzyki. Będziemy liczyć na elblążan i ich głosy w Budżecie Obywatelskim — na pewno się nie zawiodą. Chcielibyśmy zorganizować to wydarzenie z należytą rangą — przysługującą imprezie, która będzie obchodziła piąty jubileusz. Miło by było świętować go z pompą — aby cały Elbląg po prostu grał. Zależy nam też na tym, aby dużo się działo, chcemy dawać ludziom coś trochę innego niż kulturę popularną, która jest dostępna i promowana na każdym kroku. Staramy się wyjść poza te ramy i pokazać, że można inaczej spędzać czas i słuchać różnej muzyki. Chcemy ożywiać kulturalny krajobraz miasta. Wychodzimy z założenia, że jeśli chcemy wziąć udział w fajnej imprezie, to musimy ją sobie po prostu zorganizować. To jest nasz główny zamiar — robić ciekawe imprezy, na których będziemy bawić się my i spora część mieszkańców Elbląga. Robimy takie imprezy, na które sami byśmy przyszli.