Olimpia Elbląg i piąty z rzędu mecz bez porażki

2022-08-14 11:27:17(ost. akt: 2022-08-14 11:37:03)

Autor zdjęcia: Rafał Sawicki / slasknet.com

Piłkarze Olimpii Elbląg rozegrali trzeci mecz w tym sezonie na wyjeździe. Jak do tej pory nie ponieśli żadnej porażki. Tym razem w stolicy Dolnego Śląska zremisowali z tamtejszym Śląskiem II 1:1.
• Śląsk II Wrocław — Olimpia Elbląg 1:1 (1:1)
0:1 — Senkevich (4), 1:1 — Kurowski (44)
OLIMPIA: Witan — Piekarski, Sarnowski, Wenger (71 Wierzba), Jakubczyk, Danilczyk (60 Famulak), Czernis, Senkevich, Rajch (46 Turzyniecki), Branecki (71 Wojtyra), Stasiak.

Elblążanie po dobrym meczu ze Stomilem Olsztyn jechali do Wrocławia w dobrych nastrojach a co najważniejsze po kolejną zdobycz punktową. Słów nie puszczali na wiatr, i z trudnego terenu z Wrocławia wywieźli cenny remis.

O punkty walczył też Śląsk II, który w tym sezonie grając w roli gospodarza, nie wygrał żadnego ze spotkań. Pojedynek pomiędzy tymi zespołami był piątym spotkaniem w historii obu tych klubów i czterokrotnie zwycięsko wychodzili wrocławianie.

Początek spotkania zaczął się po myśli elblążan. W czwartej minucie strzał Marcina Rajcha został zablokowany, piłka jednak trafiła pod nogi Yana Senkevicha, a ten ładnym technicznie strzałem, posłał piłkę do siatki, która odbiła się wcześniej od słupka.

Po stracie gola miejscowi przeszli do odrabiania strat, atakowali i uzyskali optyczną przewagę. W 14 min z dystansu niecelnie uderzył Wypart. Po chwili świetną okazję do podwyższenia wyniku miał Stasiak, który, po rzucie rożnym wykonywanym przez Senkevicha pozostawiony został bez opieki w polu karnym. Świetnie w tej sytuacji spisał się bramkarz Śląska Mielcarz, broniąc instynktownie strzał elblążanina.

Fot. Rafał Sawicki / slasknet.com


Śląsk cierpliwie budował swoje ataki i to im w końcu się udało. Po dośrodkowaniu Gryglaka piłkę odbił bramkarz Witan, a Kurowski z łatwością skierował ją do pustej bramki.

Druga odsłona meczu zaczęła się od ataków gospodarzy, ale brakowało im dokładności w wykończeniu akcji. Miejscowym starczyło sił na kwadrans i po godzinie meczu gra się wyrównała. W 64 min na bramkę Mielcarza dwukrotnie strzelał Stasiak, ale niecelnie.

Nikt nie dawał za wygraną, więc końcówka spotkania była bardzo nerwowa. Do rozstrzygnięcia na korzyść Olimpii mogło dojść w ostatniej akcji meczu. Piłkę po strzale Wojtyry końcami palców obronił bramkarz wrocławski i w ten sposób uratował swoją drużynę od porażki, potwierdzając bardzo dobry występ przeciwko Olimpii.

Kolejny mecz Olimpia rozegra w najbliższą sobotę o godz. 17 u siebie ze Zniczem Pruszków.

Jerzy Kuczyński