Pamiętajmy, co świętujemy

2022-12-24 11:30:55(ost. akt: 2022-12-22 13:20:26)

Autor zdjęcia: pixabay

Ostatnio w Internecie widuję kartki z napisem „Na Boże Narodzenie nie zapomnij zaprosić Jezusa – urodziny bez Jubilata są bez sensu”. Podoba mi się to przypomnienie, gdyż faktycznie w ferworze zajęć, obowiązków, zakupów, przygotowania do świąt, gromadzenia prezentów prawda o istocie świąt wielu ludziom umyka.
Niemal wszyscy kochamy Boże Narodzenie i czekamy na nie, ale czyż nie jest raczej tak, że raczej lubimy tę tak zwaną „magię” świąt, jak często się słyszy, a nie zwracamy uwagi na Boga, który staje się naprawdę Emmanuelem, czyli Bogiem z nami.

Co to znaczy, że Bóg jest z nami? Święto Bożego Narodzenia, drugie w skali ważności święto w liturgii chrześcijańskiej, odsłania nam prawdę, że oto Bóg przyjął kruche, słabe ludzkie ciało i stał się człowiekiem, aby być bliżej człowieka, aby ofiarować się za niego i go zbawić. Patrząc na Boże Narodzenie, które jest radosnym świętem przywitania Boga na ziemi, trzeba równocześnie pamiętać, że to przyjście nie jest kaprysem Boga, ulotną zachcianką, bo Bóg zechciał zejść z niebios na ziemię i zobaczyć, co u nas słychać. Jest ono kenozą (gr. κένωσις) – Jego wcieleniem się, uniżeniem się Boga, który mówi do nas: „zobacz, narodziłem się konkretnie dla Ciebie, chcę, abyś mnie przyjął, przygarnął, zaprosił do swojego domu, bo przecież ja przychodzę po to, aby uratować cię od twoich grzechów. Wpuść mnie do swojego domu, do twojego pokoju, gdyż nie było dla mnie miejsca w izbie (ewangelista Łukasz używa greckiego słowa: w „kwaterze”, czy raczej właśnie „izbie” - to katalimati), bo przecież ja jestem Twoim Panem, który się narodził, aby Cię zbawić. Czy można być głuchym na ten głos Boga, który delikatnie słyszymy w okresie Adwentu, a także mocno, gdy zasiadamy do wigilijnego stołu, aby czuwać, bo za chwilę narodzi się nam Dziecię Jezus? I to jest ów najgłębszy sens tych ważnych i wspaniałych świąt, które obchodzimy.
Ale święta to także ich oprawa. Samo pojęcie „święto” sprawia, że chcemy, aby codzienność, przynajmniej na krótki czas, stała się właśnie odświętna. Nie dajmy więc sobie wmówić, że nieważna jest czystość i porządek w domu, że nie warto go przyozdabiać, że nie trzeba przygotować dobrego posiłku, czy obdarować siebie prezentami.

Wprost przeciwne. Gdy w naszym domu ma się pojawić ważny gość, to staramy się, aby nasze otoczenie było piękne, estetyczne i gościnne. Tak więc, jeśli czekamy na Gościa, jakim jest sam Bóg, to czyż nie należy właśnie rzucić wszystkie siły i środki, aby przyjąć Go najpiękniej, jak potrafimy, by Go uczcić. Zwłaszcza że przychodzi w jakże zacnym gronie. Jako Dziecię przybywa wraz ze swoją Matką Maryją i ziemskim ojcem Józefem. Niech aspekt duchowy świąt nie wyklucza więc wymiaru zewnętrznego ich przeżywania i odwrotnie niech zabieganie, krzątanina i konsumpcja nie zredukują świąt do wolnego dnia od pracy i zastawionego stołu.

Warto więc pamiętać, że święta Bożego Narodzenia to nie jakieś Winterfest (święta zimowe), czy Winterval (zimowy festiwal), czy Happy Holidays (szczęśliwe wakacje). Nie bójmy się ich wymiaru religijnego i nie twórzmy na siłę klimatu neutralności, aby niewierzący lub osoby innych religii nie czuły się skrępowane. Te sztuczne, wydumane postawy poprawności politycznej są także źle widziane choćby przez samych muzułmanów, którzy w Wielkiej Brytanii wypuścili kartkę „Bez paniki. Świąt Bożego Narodzenia nie zakazano”. Nawet wyznawcom islamu, którzy czczą Jezusa jako proroka te święta nie przeszkadzają. Podobnie i ludzie niewierzący chcą uszczknąć coś z klimatu Sacrum, które w czasie tych dni wypełnia wspólną publiczną przestrzeń. Podzielmy się więc tą świąteczno-religijną atmosferą.

Bądźmy zatem wierni prawdzie tych świąt i przyjmijmy z radością i pokorą Nowonarodzonego Jezusa. Z radością, bo Dziecię nam się narodziło i z pokorą, bo przyszedł do nas sam Bóg. W tym miejscu przypomina mi się bazylika Narodzenia Pańskiego, do której można się dostać przez niezwykłe wejście nazwane Bramą Pokory. Poprzedni, stary ogromny portal został w dużej części zamurowany, a pozostawiono otwór na około 1,2 m wysokości. To sprawia, że aby wejść do bazyliki, w której znajduje się Grota Narodzenia, miejsce, gdzie narodził się Syn Boży, który „przyjąwszy postać sługi stał się podobnym do ludzi”, a więc uniżył się, trzeba samemu mocno się pochylić…

Na koniec, za naszym lokalnym poetą ks. Karolem Misiewiczem, zapytajmy: „A dzisiaj przecież Twoje Narodzenie. Więc jak to ze mną będzie?”. Czy zaproszę Jezusa na Jego własne święto?"

Zdzisława Kobylińska