Morderca Pimpka trafi jednak za kraty. Zabił psa za 50 zł i usłyszał prawomocny wyrok

2023-04-13 13:19:40(ost. akt: 2023-04-14 09:34:03)

Autor zdjęcia: Otoz Animals Braniewo

Aż skóra cierpnie, kiedy słyszy się listę obrażeń, które Stanisław H. spowodował u psa, którego najpierw katował drewnianą sztachetą, a później wrzucił konające zwierzę do stawu. Mężczyzna odebrał życie 9-miesięcznemu szczeniakowi w sposób okrutny – i nie ma co do tego wątpliwości sędzia, który w Sądzie Okręgowym w Elblągu ogłosił wyrok skazujący go na rok za kratami.
W grudniu tamtego roku – przypomnijmy – w Sądzie Rejonowym w Braniewie zapadł wyrok, w którym sędzia zmienił kwalifikację czynu, uznając, że Stanisław H. nie zabił psa ze szczególnym okrucieństwem i skazał go na rok i dwa miesiące ograniczenia wolności w postaci wykonywania nieodpłatnych prac na cele społeczne w wymiarze 30 godzin miesięcznie.

Właścicielkę zamordowanego zwierzęcia za zlecenie pozbawienia psa życia skazano za to na 8 miesięcy ograniczenia wolności (podobnie jak w pierwszym przypadku, w formie 30 godzin prac społecznych miesięcznie). Oskarżeni zostali również zobligowania do zapłaty nawiązki na rzecz OTOZ Animals – kobieta w wysokości 2 tysięcy, a mężczyzna – tysiąca złotych. Oskarżonych ukarano również 5-letnim zakazem posiadania zwierząt.

W sprawie powyższego wyroku do Sądu Okręgowego w Elblągu wpłynęły dwie apelacje – z Prokuratury Rejonowej w Braniewie i od OTOZ Animals – obie dotyczyły m.in. uznania, że Stanisław H. zabił psa ze szczególnym okrucieństwem.

Prokuratura wnosiła o zastosowanie kary 1 roku pozbawienia wolności w przypadku kobiety i 2 lat więzienia dla mężczyzny. Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego (OTOZ Animals) również wnosił o karę 2 lat więzienia dla Stanisława H. i o zmianę wyroku wobec Agnieszki J. z 8 miesięcy prac społecznych na rok i zwiększenie ich godzin z 30 na 40 miesięcznie. Pełnomocnik OTOZ Animals wniósł również o wydłużenie zakazów posiadania zwierząt – dla mężczyzny na lat 15, a dla kobiety – na lat 10.

Wyrok, jaki zapadł, daje nadzieję na to, że spraw tego typu będzie mniej. Sędzia Sądu Okręgowego w Elblągu zadecydował bowiem, że mężczyzna pozbawił psa życia w sposób okrutny i zmienił wyrok, skazując go na 1 rok pozbawienia wolności, zakaz posiadania zwierząt wobec Stanisława H. wydłużono do 15 lat. Wyrok wobec oskarżonej Agnieszki J. zmienił się tylko w kwestii zakazu posiadania zwierząt, który również został wydłużony – w jej przypadku do lat 10.

– Ustawa o ochronie praw zwierząt zawiera definicję tego, co należy rozumieć przez pojęcie „szczególnego okrucieństwa” – to przedsiębranie przez sprawcę działań charakteryzujących się drastycznością form i metod, a zwłaszcza działanie w sposób wyszukany lub powolny, obliczony z premedytacją na zwiększenie rozmiaru cierpień i czasu ich trwania – przypomniał sędzia Marek Nawrocki.

I mówił: – Oskarżony najpierw ciągnął zwierzę 200-300 metrów – jak podają świadkowie – na łańcuchu – do pobliskich zakrzewień, gdzie to zwierzę następnie skatował – trzeba nazywać rzeczy po imieniu – zabraną uprzednio sztachetą, w której dodatkowo znajdował się jeszcze gwóźdź. Spowodował u zwierzęcia szereg obrażeń w obrębie czaszki, a dopiero następnie wrzucił je do stawu. Nie wiadomo, czy było ono przytomne – biegły nie był w stanie tego jednoznacznie stwierdzić, niewątpliwie miało zachowane funkcje życiowe, bo bezpośrednią przyczyną zgonu było utonięcie.

– Sąd uważa, że błędnie Sąd Rejonowy w Braniewie przyjął, że zachowanie oskarżonego miało postać podstawową – trudno mówić o przypadkowości jego działania, było to działanie jak najbardziej rozmyślne, zaplanowane. Oskarżony miał czas na wykonanie swojego planu, który zamierzał zrealizować, przygotował sobie narzędzie, więc nie sposób mówić o działaniu pochopnym czy nieprzemyślanym. Kwalifikacja prawna musiała niewątpliwie ulec zmianie, a to ma wpływ na rozmiar kary, jaką oskarżony powinien ponieść za swoje zachowanie – podkreślał sędzia.

Jak wskazywał, kara musi spełniać wszystkie swoje cele – m.in. te związane z jej społecznym oddziaływaniem i kształtowaniem świadomości społeczeństwa. – Niestety takie akty oskarżenia jeszcze się zdarzają, sąd ma nadzieję, że będą zdarzać się coraz rzadziej, ale musi w społeczeństwie powstać przekonanie, które znajduje swoje odzwierciedlenie w treści ustawy o ochronie zwierząt – że zwierzę jest istotą żyjącą, zdolną do odczuwania cierpienia, że nie jest rzeczą, a człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę – zaznaczał sędzia Marek Nawrocki.

– Czyny popełnione na szkodę zwierząt są również czynami o znacznym stopniu społecznej szkodliwości i wymagają stosownej kary. Nie może być w tym zakresie żadnej pobłażliwości i tłumaczenia, że zlecenie zostało wydane na psa z tego powodu, że "dokonał kradzieży" kury, kaczki lub królika. To nie jest tłumaczenie, nic nie usprawiedliwiało takie zachowania w stosunku do zwierzęcia, które czuje. To, że zwierzę zachowało się w sposób niezgodny z oczekiwaniami właściciela, to wina właściciela, który powinien swoje zwierzę wychować – wyjaśniał sędzia.

Sąd nie widział podstaw, by karę wobec oskarżonego warunkowo zawieszać.
– W przekonaniu sądu kara z warunkowym zawieszeniem jej wykonania, zostałaby odebrana w społeczeństwie jako kara rażąco i niewspółmiernie łagodna – powiedział sędzia.

Wyrok wobec kobiety nie zmienił się znacznie – zastosowanie w jej przypadku kary pozbawienia wolności, w ocenie sądu "byłoby sprzeczna z zasadą humanitaryzmu wymiaru kary". Właścicielka zamordowanego psa, która zleciła jego zabicie, jest bowiem samotną matką, która wychowuje trójkę dzieci. Kobieta, w przeciwieństwie do oskarżonego, nie była wcześniej karana.

Skatowanego wrzucił do stawu


W pierwszą środę 2022 roku – przypomnijmy – funkcjonariusze z Braniewa zostali powiadomieni przez zaniepokojonego mężczyznę o tym, że jeden z okolicznych mieszkańców najprawdopodobniej zabił psa.

– W rozmowie ze zgłaszającym policjanci ustalili, że tego wieczoru 62-latek szedł ze zwierzęciem w kierunku lasu. Obawę wzbudził fakt, że podejrzany nigdy wcześniej nie był widziany z czworonogiem, co więcej, miał ze sobą drewnianą sztachetę. Świadkowie ruszyli za nim, a gdy po chwili usłyszeli dziwne odgłosy, postanowili powiadomić policję – relacjonowała Jolanta Sorkowicz z Komendy Powiatowej Policji w Braniewie.

Niestety na ratunek było już za późno.
— Kiedy funkcjonariusze dostrzegli w stawie truchło psa, na miejsce wezwali grupę dochodzeniowo-śledczą. Policjanci ruszyli śladem 62-latka, który przed przyjazdem patrolu uciekł z lasu. Już następnego dnia funkcjonariusze zatrzymali podejrzanego. Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego kryminalni przedstawili 62-latkowi zarzut zabicia zwierzęcia, do którego się przyznał – informowała braniewska policjantka.

W sprawę zaangażowała się Monika Hyńko z braniewskiego inspektoratu OTOZ Animals. To właśnie jej udało się ustalić prawdopodobny przebieg zdarzeń.
— Świadkowie widzieli, jak mężczyzna ciągnie Pimpka drogą w kierunku domów jednorodzinnych, za którymi był zagajnik. Zaniepokoiło ich to, bo wiedzieli, że Pimpek nie jest jego psem. Tuż przed zagajnikiem wyrwał sztachetę z płotu jednej z posesji. Trzymając ją w ręce, ciągnął za sobą stawiającego opór, wystraszonego pieska pod górę, w kierunku zagajnika. Tam – z zamiarem zabicia psa – zaczął uderzać Pimpka drewnianą sztachetą – relacjonowała swoje ustalenia Monika Hyńko.

Pimpek został już wrzucony do stawu, a sprawca uciekł, zanim na miejsce przyjechała policja. Kiedy został zatrzymany, przyznał się do zabicia psa na zlecenie jego właścicielki, ta do swojego udziału też się przyznała.
Pierwsza rozprawa miała miejsce we wrześniu tego roku. Oskarżeni – zleceniodawczyni i zleceniobiorca – przyznali się do winy, chcieli poddać się nawet dobrowolnej karze w postaci prac społecznych. Otwarcie sprzeciwiał się temu braniewski inspektorat OTOZ Animals, występujący w sprawie jako oskarżyciel posiłkowy.

— Będziemy walczyć o karę bezwzględnego pozbawienia wolności dla oskarżonego. Uważamy, że kara ograniczenia wolności jest nieadekwatna do popełnionego czynu — zapowiadali obrońcy zwierząt, którzy od samego początku nie mieli wątpliwości, że psa zabito z zimną krwią.