Sąd nie jest w stanie nawet w przybliżeniu określić, kiedy zakończy się proces grupy przestępczej, którą miał kierować Jan R. Tymczasem areszt tymczasowy opuścił jeden z oskarżonych — mimo iż śledczy uznają go za szczególnie niebezpiecznego przestępcę.
Proces Jana R., oskarżonego o przewodzenie grupie przestępczej o charakterze zbrojnym, toczy się już od czterech lat. I mimo iż sprawa ma się ku końcowi, nie należy się spodziewać finału zbyt szybko.
— Oskarżony zażądał odczytania przez sąd całego materiału dowodowego zebranego w trakcie postępowania — mówi Dorota Zientara, rzecznik Sądu Okręgowego w Elblągu. — Sąd odczytuje go od listopada ubiegłego roku. Może uda się to zakończyć do grudnia, ale trudno powiedzieć.
Bo akta sprawy liczą grubo ponad sto tomów, a do tego Jan R. w trakcie kolejnych rozpraw nie wykazuje większego zainteresowania tym, co dzieję się na sali sądowej.
— Przysypia i trzeba przerywać rozprawy — mówi rzecznik Sądu Okręgowego. — A w ostatnim czasie sąd musiał dwukrotnie odwołać rozprawy.
Tymczasem wolność odzyskał Marcin K. pseudonim Kacper. Zdaniem śledczych, ten członek gangu Kulawego jest szczególnie niebezpiecznym przestępcą. Dlatego na sali rozpraw siedział w pomarańczowym kombinezonie, ze skutymi rękoma i nogami.
Sąd Apelacyjny w Gdańsku zdecydował jednak, że w przypadku Kacpra i dwóch innych oskarżonych — Marcina G. i Radosława H. — areszt, po wpłaceniu 800 tys. zł kaucji, może być zamieniony na dozór policyjny. Tak wysoką kaucję zdołał zebrać jedynie Marcin K.
Przypomnijmy: Jan R. jest oskarżony o założenie grupy przestępczej o charakterze zbrojnym. Kulawy wraz ze swoimi żołnierzami — część z nich pochodzi z Elbląga — mieli dokonać dwóch zabójstw ze szczególnym okrucieństwem. Gang zajmował się też handlem narkotykami, przemyt papierosów i alkoholu na ogromną skalę (skarb państwa stracił na tym blisko 100 mln zł). Gang miał działać od co najmniej 1998 roku na terenie Polski, Niemiec, Holandii i Skandynawii.