"Mam na imię Staś i mam dziewięć lat. Moja mama nazywa się Ania. Jej mąż nazywa się Karl i jest Niemcem. Moja mama nie żyje. Wczoraj zabił ją Karl. Uderzył ją siekierą w głowę. Biegłem zawiadomić sąsiadów, ale Karl mnie dogonił i zamknął na strychu. Siedzę tu od wczoraj. Myślę, że mnie też zabije. Słyszałem, jak całą noc rozwalał podłogę w piwnicy. Myślę, że pochowa tam moją mamę i mnie. Bardzo się boję. Najbardziej tego, że będziemy leżeć w niepoświęconej ziemi. Moja babcia mówiła, że człowiek powinien leżeć w poświęconej ziemi, czyli na cmentarzu, bo inaczej czeka go piekło. Piszę ten list, aby ktoś go przeczytał, znalazł nasze ciała w piwnicy i przeniósł je na cmentarz — to przedsmak tego, co czeka nas na 312 stronach "Urlopu nad morzem".
Jak przystało na kryminał z najwyższej półki, autorka do końca wodzi czytelnika za nos, podsuwa mylne tropy i fałszywe rozwiązania. A do tego najważniejsze okaże się nie to, kto zabił ale kto, tak naprawdę zginął. Książkę czyta się lekko i naszpikowana jest mnóstwem ciekawych szczegółów, również historycznych. Jak przyznaje autorka, by kryminał był dla czytelnika wiarygodny, powinno się go osadzić w konkretnym miejscu i czasie. Akcja "Urlopu nad morzem" rozgrywa się współcześnie, lecz jest w niej również mnóstwo nawiązań do II wojny światowej i obozu koncentracyjnego w Sztutowie.
— Musiałam uzupełnić swoją wiedzę na temat historii obozu i sposobu jego funkcjonowania. Przede wszystkim interesowała mnie załoga. Dotarłam m.in. do informacji na temat publicznej egzekucji załogi obozu w Sztutowie, która odbyła się w 1946 roku w Gdańsku. Dzień ten był dla gdańszczan wolnym od pracy. Pracodawcy wynajęli specjalne autobusy, które miały dowozić pracowników na miejsce egzekucji. Przyglądał się jej dwustutysięczny tłum — mówi autorka.
Agnieszka Pietrzyk z wykształcenia jest historykiem literatury, ukończyła studia doktoranckie w zakresie literaturoznawstwa na Uniwersytecie Gdańskim. Od 12 roku życia jest niewidoma. W dzieciństwie zachorowała na jaskrę, choroba postępowała, by w końcu pozbawić ją wzroku. Jego brak nie przeszkadza, ani nie pomaga w byciu pisarką.
— Do 12 roku życia widziałam. Wiem jak wygląda Bałtyk, plaża, Sztutowo. Po części, przy opisach, korzystam z pomocy osób widzących, m.in. siostry. Pracuję na komputerze, ze zwykłą klawiaturą, po prostu piszę bezwzrokowo — mówi.
Agnieszka pracuje już nad kolejną książką. Jej akcja będzie toczyła się w Elblągu i pojawią się w niej znane elbląskie postacie.
— Napisałam już 300 stron. Szczegółów na razie nie będę zdradzała — mówi.
Urlop nad morzem ukazał się 14 stycznia nakładem wydawnictwa "Prószyński Media". Kosztuje 29,90 zł. Można ją kupić na stronie wydawnictwa (proszynski.pl). Będzie dostępna również w elbląskich księgarniach.
daw
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez