Lekarze skazani za nieumyślną śmierć pacjentki odwołują się od wyroku

2015-10-29 06:00:00(ost. akt: 2015-10-28 20:00:20)
Personel medyczny lekceważył jej stan zdrowia - mówi pan Adam, mąż zmarłej

Personel medyczny lekceważył jej stan zdrowia - mówi pan Adam, mąż zmarłej

Autor zdjęcia: Ryszard Biel

Wanda B. wypadła przez okno z mieszkania. Zmarła w szpitalu wojewódzkim po czterech dniach. Sąd Rejonowy uznał, że winni byli lekarze, ale medycy wnieśli apelację. Personel medyczny lekceważył jej stan zdrowi - twierdzi mąż zmarłej (na zdjęciu).
W listopadzie 2011 r. Wanda B. wypadła z okna w mieszkaniu na pierwszym piętrze. Odbywało się tam spotkanie rodzinne.
— Nawet nie wiem, jak i kiedy się to stało. Została przewieziona do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu, miała m.in. złamane żebra. Trafiła na oddział chirurgii. Już na wstępie została nazwana pijaczką, bo gdy doszło do tego wypadku była po alkoholu — opowiada pan Adam, maż zmarłej. — A wypiła z okazji mojego powrotu z zagranicy. Żona leżała w szpitalu cztery dni. W tym czasie skarżyła się na bóle w klatce piersiowej, i że personel medyczny lekceważy jej stan zdrowia. A wiedziała jak powinna wyglądać taka opieka, bo przez 24 lata była pielęgniarką. Chodziliśmy z synem do lekarza dyżurnego i mówiliśmy mu, że żona nie może dosięgnąć dzwonka, że cierpi. Dopiero po naszej interwencji podłączono jej pompę infuzyjną.

Po czterech dniach od przewiezienia do szpitala pani Wanda zmarła. Rodzina oskarżyła lekarzy o zaniedbania: w ich wyniku u kobiety miała nastąpić niewydolność oddechowa i zgon. Proces w tej sprawie trwał dwa lata i zakończył się w 2015 roku. W jego wyniku i na podstawie wydanej w tej sprawie opinii biegłych medycyny sądowej ze Szczecina, czterech lekarzy zostało uznanych za winnych zaniedbań.

Medycy dostali wyroki w zawieszeniu: Dariusz K. (lekarz prowadzący) został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, Aneta O. (radiolog) - osiem miesięcy więzienia, Grzegorz M. (ordynator) - sześć miesięcy, Roman W. (lekarz) - sześć miesięcy. Mieli także zapłacić po 3 tys. zł zadośćuczynienia trzem oskarżycielom posiłkowym w tej sprawie (mężowi i dzieciom zmarłej). Wyrok nie był prawomocny i obrońcy lekarzy wnieśli apelację.

Wczoraj (28.10) na rozprawie odwoławczej mecenasi udowadniali, że niekorzystna dla lekarzy opinia biegłych medycyny sądowej ze Szczecina jest nierzetelna, a ich klienci są niewinni. Zeznawał w tej sprawie prof. Radosław Owczuk z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, specjalista w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii z wieloletnim doświadczeniem w tym zakresie.

W jego opinii biegli ze Szczecina w swojej pracy popełnili szereg błędów. Wypowiedzieli się m.in. w aspekcie przeprowadzenia konsultacji anestezjologicznej i umieszczenia Wandy B. na oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii, podczas gdy w składzie biegłych zabrakło lekarza o takiej specjalizacji. Opinia biegłych została także wydana na podstawie badania palpacyjnego przeprowadzonego u Wandy B. pod kątem badania złamanych żeber.

— Badanie palpacyjne, jest badaniem zgrubnym, pozwalającym wysunąć przypuszczenie złamania żeber, ale nie potwierdzającym i niepozwalającym ustalić liczbę i miejsca złamania. Tomograf jest w tym przypadku złotym standardem w diagnostyce obrażeń klatki piersiowej — argumentował prof. Owczuk. — Z dokumentacji wynika, że w pierwszej fazie hospitalizacji chora była w stanie ogólnym średnim, a w następnych dobach w stanie dość dobrym. Czynnikiem decydującym o przyjęciu chorego na oddział Intensywnej Terapii jest stan pacjenta, a nie rodzaj schorzenia. A z dokumentacji wynika, że stan chorej nie kwalifikował jej na przyjęcie na Intensywną Terapię. W trzecim dniu hospitalizacji chora była także badana przez psychiatrę, który stwierdził, że kontakt z nią był jasny, tymczasem jedną z cech nasilonej niewydolności oddechowej są zaburzenia świadomości.

Biegli ze Szczecina w swej opinii nie uwzględnili również badań dodatkowych, które medycy przeprowadzili u chorej. Kolejną cechą, która według prof. Owczuka nie znajduje potwierdzenia w ich opinii jest brak przyspieszonej czynności serca, która jest charakterystyczna dla niewydolności oddechowej (pow. 100 uderzeń na minutę).
Sąd ma czas do 3 listopada na wydanie wyroku w tej sprawie.
AS


W sprawie zeznawał prof. Radosław Owczuk z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego

Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (8) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. adrian emanuel najda #1939955 | 37.47.*.* 25 lut 2016 16:24

    myśle że3 kekarze śą bandytami i korzystaja z przemocy duchowej

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-6) odpowiedz na ten komentarz

  2. ,lex #1847050 | 164.126.*.* 31 paź 2015 00:41

    konowały i tyle , lekarz ma moralne zasady i poczucie odpowiedzialności z zycie i szacunek dla drugiego człowieka , stara się jak najlepiej według swojej wiedzy leczyc człowieka ,aby pacjent wyzdrowiał lub stan jego zdrowia się poprawił , te konowaly nie zasluguja na miano lekarza ,bo nie potrafiliby wyleczyć myszy ,a już nie mówiąc o człowieku, skazac potworów na 25 lat za umyślne zabójstwo , albo utylizować ze smieciami

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-5) odpowiedz na ten komentarz

  3. winni lekarze i moja prośba #1845651 | 188.146.*.* 29 paź 2015 15:32

    proszę sąd o dołożenie i zwiększenie kary lekarzom tym gdyż popełnili umyślne morderstwo

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. oj #1845561 | 37.128.*.* 29 paź 2015 13:22

      To ci ze Szczecina byli biegłymi lekarzami czy byli sprzątaczkami tylko skoro popełnili mnóstwo błedów w diagnozie. Jak biegli moga popełnic tak drastyczne błędy. Jeden głupszy od drugiego?

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    2. RR #1845442 | 83.6.*.* 29 paź 2015 11:08

      KONIOWALY dla nich to liczy się KASA.

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (8)