Dworzec z ciekawą i bogatą historią. Cesarski Pawilon istnieje do dzisiaj

2018-03-11 08:00:00(ost. akt: 2018-03-11 08:08:14)

Autor zdjęcia: z archiwum Lecha Słodownika

Zdarza się, że budowle przenoszone są blisko lub daleko, zmieniają się ich nazwy geograficzne i zwyczajowe oraz przeznaczenie. Taką „wędrującą” budowlą był jeden z najciekawszych zabytków architektury kolejowej, czyli pawilon cesarski w Prakwicach pod Dzierzgoniem, a następnie dworzec kolejowy w Budwitach.
Wbrew nazwie dworzec Budwity znajduje się w niewielkim siedlisku Gumniska Małe, przy nieczynnej linii kolejowej Małdyty-Malbork, niedaleko ruchliwej drogi krajowej S-7. Już pierwszy rzut oka na zindywidualizowaną architekturę tego drewnianego dworca wystarczy do stwierdzenia, że jest to jeden z najoryginalniejszych obiektów tego typu na terenie północnej Polski. Na dodatek ma ciekawą historię, a większość oglądających zdziwiłoby się, zapewne słysząc, że został w obecnym miejscu ustawiony wtórnie, pochodzi bowiem z Prakwic pod Dzierzgoniem. Tam wybudowany został dla ostatniego cesarza Niemiec Wilhelma II.

Budowa dworca w Prakwicach (niem. Prökelwitz) była ściśle związana z łowiecką pasją cesarza oraz jego kontaktami z właścicielami Prakwic - rodem von und zu Dohna-Schlobitten ze Słobit, jednego z najznamienitszych rodów w Prusach Wschodnich. Regularne polowania Wilhelma II niosły za sobą konieczność uhonorowania władcy i takim celom miało służyć wybudowanie specjalnego dworca przy uruchomionej w 1893 r. linii kolejowej Małdyty-Myślice-Malbork, przebiegającej obok Prakwic. Zbudowano więc drewniany dworzec przypominający raczej architekturę parkową, zadaszony siodłowym dachem, krytym dachówką ceramiczną.

Pierwotnie był w kształcie podkowy. Końce były zwrócone frontem w stronę drogi dojazdowej, posiadały formę wysuniętych mocno werand-skrzydeł. Wschodnie było szersze i przeszklono je wielkim, trójdzielnym oknem. Na dach zachodni nasadzona była wieżyczka z poligonalnym dachem, zwieńczona cebulastą, blaszaną kopułką. Na wieżyczce umieszczono kilkumetrowy maszt, który zapewne podczas wizyt Wilhelma II dekorowano flagą cesarską, którą wciągano również na wolnostojący obok stacji maszt. Od strony trakcji kolejowej, pod wieżyczką, znajdował się wykusz z okazałym potrójnym oknem. Początkowo była tutaj również długa, zadaszona weranda podparta ozdobnymi, ażurowymi słupami. W późniejszym okresie (przypuszczalnie ok. 1910) została ona zabudowana i w ten sposób powstało dodatkowe skrzydło. Zakończenia spadzistych dachów od frontów były ścięte naczółkowo. Okna zamknięto ostrymi łukami (imitacja elementów architektury neogotyckiej). Cesarz Wilhelm II był miłośnikiem stylu staro-norweskiego i w takim stylu wybudowano dwór myśliwski w Romintach (Romintten) w Puszczy Rominckiej.

Nieprzypadkowo więc wśród ozdobnych elementów snycerki pawilonu cesarskiego w Prakwicach znalazły się nawiązania kojarzące się z kulturą dawnych wikingów, np. ozdobne osłony rynien zakończone stylizowanymi, smoczymi głowami (znajdowały się one również na wieżyczce), a przykrycia drewnianych konsolek podpierających okapy dachu miały formę listew z trójzębem. Weranda od strony torów oraz skrzydło wschodnie były zwieńczone okazałymi śparogami.

Budynek dworca w Prakwicach został nazwany „cesarskim pawilonem powitalnym” (Kaiser-Empfangs-Pavillon) lub „pawilonem cesarskim” (Kaiserpavillon). Cesarski pociąg mógł się tutaj zatrzymywać przy peronie oświetlonym lampami gazowymi. Wybudowano go zapewne około 1898 r., kiedy Wilhelm II zaczął urządzać w Kadynach swoją letnią rezydencję. Po 1918 r. budynek dworca został przeniesiony z Prakwic na wspomnianą stację leżącą przy linii Małdyty-Malbork, noszącą obecnie nazwę Budwity, a wówczas Ebenhöh (niemiecka nazwa pochodziła od nazwiska właścicieli okolicznych dóbr rodu von Eben). Natomiast w Prakwicach po cesarskim dworcu pozostał tylko pusty plac i nie powstał tu już inny dworzec. Przeniesienie było możliwe ze względu na drewnianą konstrukcję budynku.

Po przenosinach zmieniono jednak jego kształt, rezygnując ze skrzydła (dawnej werandy) od strony peronu. W okresie międzywojennym, prawdopodobnie na przełomie lat 20. i 30., stację zmodernizowano. Od strony trakcji kolejowej wymurowano w kierunku torów nastawnię. Stacja w tym czasie odgrywała również rolę towarową, w odległości kilkuset metrów bowiem funkcjonowała torfownia, należąca do majątku Budwity (Bauditten).

W 1945 r. na Warmii i Mazurach większość lokalnych linii kolejowych została rozebrana przez Sowietów. Taki sam los spotkał linię Małdyty-Malbork, którą jednak ponownie uruchomiono w 1949 r. Była to jedna z nielicznych linii w tej części ówczesnego województwa olsztyńskiego, która przechodziła przez dawny pięciokierunkowy węzeł w pobliskich Myślicach. W tym czasie do stacji Budwity przybyły rodziny kolejarskie, które zamieszkały zarówno w przylegających do dworca zabudowaniach, jak i w samym budynku dworcowym. Okres odbudowy linii Małdyty-Malbork zbiegł się ze wznowieniem produkcji przez tutejszą torfownię, która większość swojej produkcji eksportowała za dewizy na „Zachód”. Na jej terenie uruchomiono nawet kolejkę wąskotorową.

Zabytkowy budynek stacji przez kolejne lata nie przechodził kompleksowych remontów, a w latach 50. przeprowadzono jego modernizację na cele mieszkalne. Budowa komina spowodowała konieczność usunięcia bocianiego gniazda z dachu oraz wpłynęła negatywnie na widok bryły od strony torów. Stan obiektu w latach 80. pogarszał się, a mimo to ciągle istniały elementy świadczące o jego dawnej świetności. Przynajmniej do połowy lat 90. znajdowała się tu bogato rzeźbiona drewniana ławka w poczekalni, prawdopodobnie pamiętająca wizyty cesarza Wilhelma II.

Przemiany gospodarcze po 1989 r. oraz polityka władz PKP doprowadziły do upadku szeregu podrzędnych linii kolejowych. W ostatnim rozkładzie jazdy przez Budwity przejeżdżały tylko dwie pary pociągów (rozkład jazdy znajduje się do dziś na dworcu). W 1999 r. zamknięto również linię kolejową, przy której stał budwicki dworzec. Doprowadziło to do jego stopniowego upadku. Przebudowa części budynku na mieszkania nie uchroniła dawnych pomieszczeń kolejowych przed szabrownikami, którzy dodatkowo zdewastowali budynek, kradnąc „ruchome” wyposażenie oraz wszystko, co można było wyrwać ze ścian i podłóg. Niezwykła bryła stacji wzbudzała zainteresowanie również potencjalnych kupców, jednakże niszczejący budynek nie był na sprzedaż.

Według tutejszych mieszkańców jedną z osób zainteresowanych zakupem był m.in. aktor Jerzy Bińczycki, znany z roli Bogumiła Niechcica w filmie „Noce i Dnie”. Niszczejący budynek inspirował również artystów i został uwieczniony m.in. na grafikach Wernera Grunwalda.

Obecnie „Cesarski Pawilon” robi wrażenie, jakby był na skraju ruiny, czego symbolem może być kikut masztu sterczący z wieżyczki oraz dach z brakującymi dachówkami. Zachowane detale sprawiają, jakby zatrzymał się tutaj czas, a o dawnej świetności mówi przebijający się napis z dawną nazwą stacji „Ebenhöh”, ostatni rozkład jazdy i nazwa „Budwity”. Dawna poczekalnia została prowizorycznie zabezpieczona przez zabicie deskami okien.

Miejmy nadzieję, że dworzec ten znajdzie swojego właściciela, który doprowadzi go do świetności. Na wszelki wypadek warto jednak się pośpieszyć i zobaczyć go na własne oczy.
Lech Słodownik


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Kurier #2459326 | 88.156.*.* 11 mar 2018 15:51

    PRZECIEŻ ODNOWILI TEN BUDYNEK.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz