Ta lodówka nie może być pusta!

2019-01-05 08:00:00(ost. akt: 2019-01-04 14:59:55)
Teresa Bocheńska z Banku Żywności zachęca do dzielenia się żywnością w Jadłodzielni

Teresa Bocheńska z Banku Żywności zachęca do dzielenia się żywnością w Jadłodzielni

Autor zdjęcia: Anna Dawid

Nie jest ani organizacją pomocową ani charytatywną. To po prostu miejsce, gdzie każdy może zostawić jedzenie, każdy też może z niego skorzystać.
O otwarciu elbląskiej Jadłodzielni mówiło się od kilku miesięcy. Problemem okazała się lokalizacja. Zgody na jej użyczenie jej miejsca odmówiono w jednej z większych dzielnic: Zawadzie oraz na giełdzie handlowej. Ostatecznie Jadłodzielnia znalazła swoje, tak potrzebne, miejsce przy ul. Stefczyka, na klatce schodowej budynku, w którym siedzibę ma Bank Żywności.

Faktycznie, przedsięwzięcie to nie potrzebuje dużo miejsca. To po prostu witryna chłodnicza z regałami, gdzie można zostawić żywność, a osoby, które jej potrzebują swobodnie – bez spojrzeń ciekawskich – osób mogą ją zabrać.

Czy według mieszkańców to dobry pomysł?
— Świetny! Pamiętam, jak trzy lata temu planowaliśmy z mężem nasze wesele i mimo że bardzo przyłożyliśmy się do rozsądnego planowania dań, to i tak jedzenia zostało po przyjęciu mnóstwo. Nie wiedzieliśmy co z nim mamy zrobić. Ciast, sałatek, wędlin zostało tak dużo, że nawet, gdy poczęstowaliśmy nimi rodzinę i przyjaciół i tak zostaliśmy z „furą” jedzenia. Sądzę, że gdyby wtedy była w Elblągu Jadłodzielnia, to właśnie w ten sposób moglibyśmy to jedzenie spożytkować. Uważam, że to świetne rozwiązanie: przecież zdecydowanie lepiej jest nakarmić innych ludzi niż kosze na śmieci — kończy młoda kobieta.

Jadłodzielnia ma działać na prostych zasadach. Tutaj nie ma weryfikacji dochodów, nie wymaga się składania wniosków, nie trzeba czekać na wydanie decyzji. Dostępnym w lodówce jedzeniem może poczęstować się każdy.
— Jakiś czas temu zgłosiła się do nas grupa osób z pomysłem stworzenia w Elblągu takiego miejsca. Zasady jego funkcjonowania są bardzo proste: ludzie, którym zostaje żywność, na przykład po imieninach, urodzinach, przyjęciach, czy świętach, zamiast ją wyrzucać, przynoszą do Jadłodzielni. Przecież po wielu imprezach zostaje sporo smakowitych potraw. Natura nasza jest taka: lepiej żeby zostało, niż zabrakło. Więc z reguły jedzenie nam zostaje — mówi Teresa Bocheńska z Banku Żywności w Elblągu.

— Jedzenie można oddać, jak i częstować się bez problemu, bo witryna chłodnicza jest ustawiona w miejscu, które zapewnia anonimowość. O porządek w Jadłodzielni będą dbali wolontariusze Banku Żywności. Oczywiście będziemy oczywiście sprawdzali świeżość pozostawionego jedzenia — podkreśla pani Teresa.

Jadłodzielnia zaprasza od poniedziałku do piątku w godz. godz. 8-14. — Zdajemy sobie sprawę, że nie są to dogodne godziny. Idealna była dostępność Jadłodzielni całą dobę. Dlatego jest to jej tymczasowe miejsce. W tej dzielnicy mieszka dużo ubogich ludzi, którzy korzystają z naszej pomocy żywnościowej, a – niestety – mniej tych, którzy jedzeniem mogą się dzielić — dodaje.

Jest szansa, że Jadłodzielnia wiosną zmieni swój adres.
— Będziemy się starali, by pozwolono ją nam ustawić na targowisku miejskim. Oczywiście nadal by się nią opiekowali nasi wolontariusze — mówi Teresa Bocheńska.

Nie trzeba specjalnie przypominać, że do Jadłodzielni może trafić tylko nie przeterminowane jedzenie. Warto włożyć niego wysiłku, żeby nie wypełnić śmietników pełnowartościową żywnością, a jednocześnie pomóc innym. W Polsce rocznie marnuje się go tyle, ile wystarczyłoby dla wszystkich mieszkańców samej Warszawy przez 10 lat.

— Dobrze byłoby, żeby gotowe potrawy trafiały do Jadłodzielni w pojemnikach, przykryte folią, czy papierem: tak jak to robimy we własnej lodówce. Ważne, żeby dołączona była karteczkaz datą, którego dnia potrawa została przez nas przyrządzona. Warto też napisać jej nazwę. ie zawsze to jest oczywiste, gdy pojemnik jest zamknięty — mówi Teresa Bocheńska.

— Taka Jadłodzielnia jest super rozwiązaniem. Regał na żywność czy takie publiczne lodówki zdałyby egzamin na każdym osiedlu.
Sama kupuję za dużo jedzenia, bo daję się uwieść reklamom. Szczególnie na każde święta lodówka pęka w szwach. Nasza czteroosobowa rodzina nie jest w stanie tego zjeść. Część potraw staram się mrozić, ale potem nie smakują już tak dobrze. Teraz wiem o istnieniu Jadłodzielni i z pewnością będę odnosiła tam jedzenie, które nam zostaje — mówi Magdalena Król.
daw

Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Akcjat4 #2656060 | 109.241.*.* 5 sty 2019 16:14

    Ooooooo.... w lodówce widzę lata duch pasztetowej.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Adam #2657467 | 78.88.*.* 7 sty 2019 19:10

    Jestem ciekawy, czy Pani Teresa Bocheńska zaniesie coś do tej lodówki i czy chociaż raz podczas zakupów dodała coś do zbiórki żywności. Łatwo kogoś namawiać.

    odpowiedz na ten komentarz

  3. ..... #2656796 | 37.47.*.* 6 sty 2019 21:24

    Uwaga wegorzewie w opiece Kierowniczka robi szmugiel kasa czesc zasilkow na swoje konto Moniki

    odpowiedz na ten komentarz