Fundacja Rodzić po Ludzku: Głos matek ma moc zmiany

2022-01-14 19:00:00(ost. akt: 2022-01-14 17:13:50)
Kobiety mogą zmagać się nie tylko z depresją poporodową, ale nawet z zespołem stresu pourazowego

Kobiety mogą zmagać się nie tylko z depresją poporodową, ale nawet z zespołem stresu pourazowego

Autor zdjęcia: Hollie Santos/Unsplash

Nie chcą kolejnych dzieci, zmagają się z depresją poporodową i latami walczą z zespołem stresu pourazowego. A wszystko przez to, co spotkało je na porodówkach. Jedno jest pewne — o negatywnych doświadczeniach trzeba mówić głośno, bo głos matek ma moc zmiany.
Na początku października opisywaliśmy sprawę Natalii, która rodziła w lipcu w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu. Kobieta w skardze skierowanej do dyrektorki placówki opisała swoje negatywne odczucia względem tego, jak miała zostać potraktowana na tamtejszym oddziale ginekologiczno-położniczym.

Sprawa trafiła również do rzecznika praw pacjenta, ale Natalia wycofała skargę kilka dni po publikacji naszego materiału. Nie chce podawać przyczyn tej decyzji. Jednak jak informuje, zmaga się z depresją poporodową, a wspomnienia nie pozwalają jej zasnąć.

Okazuje się, że to, czego kobiety doświadczają podczas jednego z najważniejszych momentów ich życia, ma ogromny wpływ na ich dalsze funkcjonowanie.


— Bywa tak, że nie decydują się na kolejną ciążę, bo nie chcą znów być źle traktowane w sytuacji, która powinna być wyjątkowa. Złe doświadczenia z oddziału położniczego mogą skutkować u kobiet depresją poporodową, a nawet PTSD, czyli zespołem stresu pourazowego, którego doświadczają np. żołnierze w związku z traumatycznymi wspomnieniami z frontu — wyjaśnia Małgorzata Sikora-Borecka z Fundacji Rodzić po Ludzku.

W takich przypadkach kobiety wymagają nawet wieloletniej psychoterapii, by to, czego doświadczyły, nie utrudniało im codziennego funkcjonowania i nawiązywania więzi z dzieckiem.

— To, co dzieje się na sali porodowej, może mieć dużo większe i głębsze skutki, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka — stwierdza nasza rozmówczyni.

Po publikacji artykułu, w którym pacjentka WSZ w Elblągu opowiedziała o złożonej do dyrektorki skardze, w internecie zawrzało — pojawiło się mnóstwo komentarzy kobiet, które zdecydowały się podzielić swoimi opiniami na temat placówki — niestety — większość z nich to te negatywne.


Nigdy więcej nie będę tam rodzić, potraktowali mnie jak zwykłego śmiecia. Nie mają szacunku do kobiet. Byłam po cesarce, prosiłam o przeciwbólowe tabletki, to powiedzieli, że nie mają, że mam sobie iść kupić na dół do apteki” — czytamy w jednym z komentarzy.

Też mam złe wspomnienia, i tak to na mnie wpłynęło, że nie chcę kolejnego dziecka” — pisze kolejna kobieta.

A następna wskazuje: „Warunki, jakie szpital zaoferował mi do porodu, były tragiczne, personel również z nieludzkim podejściem, obym szybko urodziła i z głowy. Może w końcu ktoś się zajmie tym oddziałem, bo to, co zaczyna się tam wyprawiać, to przekracza granice”.

Nie pozostaliśmy na ten apel obojętni, zebraliśmy kilka opinii i przekazaliśmy je drogą mailową dyrektorce szpitala. Nie czekaliśmy długo na odpowiedź:


„Od wielu lat WSZ w Elblągu, jako jednostka akredytowana, regularnie prowadzi ocenę opinii pacjentów. Ankiety dostępne są we wszystkich oddziałach, pacjenci wypełniają je anonimowo i wrzucają je do skrzynek rozmieszczonych w szpitalu. Celem badania opinii pacjentów jest uzyskanie informacji, które służą szpitalowi do poprawy jakości usług świadczonych w oddziałach i poradniach specjalistycznych. Uzyskane uwagi i spostrzeżenia zawsze są cennymi wskazówkami, prowadzącymi do poprawy jakości oraz bezpieczeństwa opieki w naszym szpitalu.
Szpital regularnie poddaje się bardzo restrykcyjnym kontrolom i audytom przez organy zewnętrzne, takim jak Centrum Monitorowania Jakości, Ministerstwo Zdrowia, Narodowy Fundusz Zdrowia, Sanepid, Urząd Wojewódzki, Urząd Marszałkowski, CBA.

W ostatnich latach wśród zebranych ankiet ze wszystkich oddziałów szpitalnych nie odnotowaliśmy zastrzeżeń, które opisywane są przez pacjentów w komentarzach pod ww. artykułem. Jeszcze raz podkreślamy, iż nie jesteśmy w stanie odnieść się do anonimowych zarzutów publikowanych w przestrzeni publicznej.

Szpital nie dysponuje możliwościami, ani narzędziami, aby bronić się publicznie w mediach przed fałszywymi zarzutami.

Jest nam niezmiernie przykro, ponieważ dokładamy wszelkich starań do poprawy jakości świadczonych przez szpital usług.

Mamy świadomość, że zawód, jaki wybraliśmy — pielęgniarki, czy lekarza — postawił nas na pierwszej linii frontu walki z chorobą. Prosimy o zaufanie i wiarę w to, że robimy wszystko z myślą o ratowaniu chorych” — przekazała Magdalena Rubczewska, rzeczniczka prasowa Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu.

Postanowiliśmy sprawdzić więc, jak elbląski szpital wojewódzki wypada w rankingu Fundacji Rodzić po Ludzku, który powstaje na podstawie otrzymanych od kobiet ankiet „Głos matek” z ostatnich dwóch lat i jest na bieżąco aktualizowany.

I tak, 114 ankiet wypełnionych na stronie gdzierodzic.info, daje WSZ w Elblągu ocenę 49/ 100. Zaledwie 3 na 10 kobiet zdecydowanie wybrałoby ten szpital jeszcze raz.

Jak wypadają inne placówki? Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Olsztynie na podstawie 168 ankiet zdobył ocenę 74/100, a ponownie wybrałoby go 5 na 10 kobiet. Olsztyński Miejski Szpital Zespolony oceniło 150 kobiet i z wynikiem 65/100 tę placówkę ponownie wybrałyby 4 spośród 10 pacjentek.


O tym, jak ważne jest dokonywanie podobnych ewaluacji, a nawet przekazywanie swoich uwag dyrektorom placówek, mówi Małgorzata Sikora-Borecka z Fundacji Rodzić po Ludzku.
Małgorzata Sikora-Borecka
Fot. archiwum prywatne
Małgorzata Sikora-Borecka


Nasza akcja nazywa się „Głos matek”, bo to właśnie ich słowa mają moc zmiany. Przekazanie placówce swoich uwag i odczuć na temat tego, co ją spotkało, może wpłynąć na panującą rzeczywistość, przynieść kobiecie ulgę i mieć działanie autoterapeutyczne. Bez sygnałów od kobiet nasza fundacja, Rzecznik Praw Pacjenta, a nawet same władze danej placówki, nie wiedzą, że dzieje się coś złego, co może wymagać zmian — zauważa nasza rozmówczyni.

I dodaje: — Raporty Fundacji Rodzić po Ludzku nadal wskazują przemoc fizyczną i słowną na polskich porodówkach w XXI wieku. Te statystyki potwierdzają, że wciąż dzieją się tam rzeczy, które trudno sobie w ogóle wyobrazić — od wykonywania procedur medycznych na siłę i bez zgody pacjentek, po zasłanianie im ust, gdy są za głośno. Żadna z nich nie powinna mieć miejsca. W przypadku naruszenia praw kobieta ma możliwość zgłoszenia naruszenia, skargi, również anonimowo. Taki formularz skargi znajduje się na stronie gdzierodzic.info.

Małgorzata Sikora-Borecka przypomina, że każda pacjentka ma swoje prawa zarówno w trakcie, jak i po porodzie. Co najważniejsze, kobiety powinny mieć dostęp do rzetelnych informacji m.in. na temat planowanych procedur medycznych i każdorazowo wyrażać zgodę na ich wykonanie. Warto zapoznać się również z ogólnie obowiązującymi standardami opieki okołoporodowej i łagodzenia bólu porodowego.

Należy pamiętać, że personel medyczny powinien szanować naszą prywatność i poczucie intymności, traktować nas z szacunkiem i wspólnie z nami omówić plan porodu.


— Kobieta powinna być informowana o wszystkich działaniach, nawet jeżeli muszą być podejmowane szybko — przedstawienie jej sytuacji zajmuje kilkanaście sekund. Nawet w najbardziej dynamicznej sytuacji, kiedy na sali porodowej jest kilka osób, powinna być wśród nich ta stanowiąca pomost komunikacyjny między personelem a rodzącą. Zawodzi komunikacja, zawodzi dotrzymywanie standardów organizacyjnych opieki okołoporodowej. Może niewiedza jest po obu stronach, ale to nikogo nie zwalnia z godnego traktowania pacjentek — zaznacza Małgorzata Sikora-Borecka.

Jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz — empatia. To ona mogła kiedyś kierować przyszłych lekarzy, lekarki, pielęgniarzy i pielęgniarki do powiązania swojego życia z medycyną, ale z czasem może jej ubywać.

— Wszyscy jesteśmy ofiarami niedostatków systemu i na przykład przy braku wsparcia psychologicznego dla personelu medycznego, może rodzić się znieczulica i wypalenie zawodowe, ale — powtórzę — nic nie zwalnia personelu medycznego z traktowania z szacunkiem pacjentek — podsumowuje nasza rozmówczyni.

Kamila Kornacka
k.kornacka@gazetaolsztynska.pl


Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Pielęgniarka #3078683 | 78.88.*.* 23 paź 2021 22:29

    Może już nadszedł czas żeby w dzisiejszych czasach podając informacje dla społeczeństwa rozróżniać dwa odrębne zawody pielęgniarstwo i położnictwo , w ten sposób niestety przyczyniacie się państwo do obniżenia prestiżu zawodu , nie ma co się dziwić jeżeli autorytety nie potrafią odróżnić tych dwóch zawodów więc i społeczność ma z tym problem

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  2. Tak myślę #3078674 | 109.243.*.* 23 paź 2021 20:07

    To dowód na to, że czas cofnąć szpitallwi wojewódzkie u wszelkie certyfikaty, bo rzeczywiście stisc odbiega od norm, które muszą być spełnione by uzyskać te certyfikaty.

    odpowiedz na ten komentarz

  3. Dorota #3078657 23 paź 2021 16:11

    Jak się cieszę że sama się urodziłam i urodziłam swoje dzieci zanim jeszcze modne się stały depresje poporodowe.

    odpowiedz na ten komentarz