Szczęśliwie nadal jesteśmy w roku 2022 i choć sentymentalne podróże w czasie bywają kuszące, to chyba należy się cieszyć, że otaczająca nas rzeczywistość nasuwa nam z biegiem lat coraz mniej skojarzeń z minioną epoką. Przez te blisko pięć dekad zmieniło się nasze miasto nie do poznania, zmieniła się też Polska i cały świat. Aby nabrać perspektywy – w roku pańskim 1975 – otworzono pierwszą w kraju pizzerię, w telewizji debiutował „Czterdziestolatek”, nasza reprezentacja w piłkę nożną gromiła Holendrów 4:1 po golach Lato, Szarmacha i Gadochy, a w Elblągu swoje podwoje otwierał dopiero Teatr Dramatyczny. Inny świat! A pomnik Odrodzenia wciąż stoi niewzruszenie.
Oczywiście pewną nieuczciwością byłoby twierdzić, że narracja ideowa owego pomnika przypomina nam o sukcesach polskich piłkarzy, a z wysokości spogląda na nas życzliwa twarz inżyniera Karwowskiego – rzecz wygląda trochę inaczej, a sprawa zaczyna nam się komplikować. Monumentalna forma elbląskiego pomnika została zaprojektowana przez Jana Sieka — zdolnego artystę z Małopolski, pozostającego jednak pod przemożnym wpływem stylu swojej epoki, która obecnie nie kojarzy nam się raczej z pojęciami takimi jak „subtelność”, czy „lekkość formy”. Dostaliśmy więc imponujący rozmiarem, łopocący na wietrze, mosiężny sztandar, na którym umieszczone zostały półplastyczne przedstawienia, mające godnie wpisywać się w obchody 30 – lecia Polski Ludowej (bo przecież z takiej przyczyny pomnik postawiono). Mamy więc oczywiście krótki kurs przez historię miasta, która obok słusznie akcentowanych związków z morzem, koncentrowała się wokół walki z Zakonem (domu niemieckiego) polsko – radzieckim braterstwie broni oraz ukoronowaniem dziejów w postaci sojuszu robotniczo – chłopskiego. A wszystko to pod opiekuńczymi skrzydłami piastowskiego orła bez korony. No właśnie… Jest tu pewien zgryz.
Kontrowersje są nieuniknione. Szczególnie w obliczu wydarzeń ostatnich miesięcy – napaści Rosji na Ukrainę – odżywają dyskusje o demontażu pomników „wdzięczności” i wszelkich innych form upamiętniających Związek Radziecki i polskie z nim związki. Każdy taki przypadek należy rozpatrywać osobno, bo choć elbląski pomnik Odrodzenia budowany był z jasną intencją gloryfikacji minionego ustroju, to czy tak właśnie jest postrzegany również dzisiaj? Oczywiście, że nie. Wrósł w tkankę miejską, stał się rozpoznawalnym punktem orientacyjnym na mapie naszego miasta, wielu się podoba, a młodsi mieszkańcy zapewne nawet nie zdają sobie sprawy z jego przesłania ideowego. W masowej świadomości dawno już przestał być ponurym symbolem – stał się po prostu „nasz”. Z biegiem lat zaś jego wartość jako obiektu historycznego, który opowiadał nam będzie o powojennych losach Elbląga, będzie tylko rosła. Niech więc błyszczy!
Michał Kozłowski,
Muzeum Archeologiczno-Historyczne w Elblągu
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez