Wojna w Ukrainie. Sankcje nałożone na Rosję coraz bardziej odczuwalne w obwodzie kaliningradzkim

2022-10-22 17:45:56(ost. akt: 2023-07-03 23:02:19)

Autor zdjęcia: archiwum

Sankcje, które Zachód nakłada na Rosję za napaść na Ukrainę, coraz bardziej wpędzają rosyjską gospodarkę w recesję i są bolesne dla samych Rosjan. A ci już nie poratują się parówkami z Polski.
Czy wojna w Ukrainie wkrótce się skończy? Mychajło Podolak, doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w rozmowie z „Bildem” powiedział, że jeśli wszystko pójdzie dobrze, wojna może zakończyć się zimą lub wiosną 2023 roku. Ale zastrzegł, jeśli sprzyjać będą ku temu okoliczności. A te to m.in. dostawy broni dla Ukrainy. Oby świat stanął na wysokości zadania i dalej wspierał Ukrainę.

Jednak szybki koniec wojny wydaje się, a przynajmniej patrząc na ostatnie zmasowane i bestialskie ostrzały ukraińskich miast, nie tak rychły. Choć może tu Kremlowi bardziej chodzi o przywrócenie wiary Rosjanom, że ich kraj może tę wojnę wygrać.

Na razie jednak Rosjanie „utracili” Kaliningrad, który anektowali Czesi, a Finowie „zabrali” im St. Petersburg. To wszystko oczywiście tylko w mediach społecznościowych i jako reakcja na referenda, które Rosjanie urządzili na zajętych przez siebie ukraińskich ziemiach, w których mieszkańcy mieli się opowiedzieć za przyłączeniem ich do Rosji.

— To żart, próba obśmiania pseudoreferendów, które się odbyły na terenach okupowanych przez Rosję — mówi Tadeusz Baryła, ekspert z Instytutu Północnego im. W. Kętrzyńskiego w Olsztynie. — Ale znacznie już poważniejsza jest wymowa tego, co stało się na sesji plenarnej ONZ i oskarżenie Rosji o naruszenie integralności terytorialnej, czyli złamanie prawa międzynarodowego i próbę przeprowadzenia aneksji terytoriów wbrew konwencjom, które podpisały państwa należące do ONZ. To już poważna sprawa, jak też oskarżenia Rosji o zbrodnie wojenne.

— Ale Putina przestraszy tylko klęska poniesiona na polu walki, a to zapowiada jeszcze długotrwałą wojnę, bo nie dojdzie do złamania oporu Ukraińców, wspieranych przez Zachód. Trzeba podziwiać Ukraińców za poświęcenie, za rosnący patriotyzm. Ukraińcy się nie poddadzą, to jest bitny naród — dodaje Tadeusz Baryła.

— Dla Putina Ukraina to sztuczny twór, który jest albo całkowicie terytorialnie i mentalnie podporządkowany Rosji, albo nie istnieje. Dla niego tylko taka opcja wchodzi w grę. I tak myśli większość elit rosyjskich sprawujących władzę. Uważają, że ma być tak, jak oni postanowili, i nie chcą przyjąć do wiadomości, że jakiś naród zdobywa niepodległość. Trwa zbieranie ziem ruskich i jest to proces w myśleniu przeciętnego Rosjanina nieuchronny, który ma doprowadzić do odbudowy wielkiej Rosji. To stawia w bardzo trudnej sytuacji rosyjską inteligencję, kręgi naukowe, bo jak się czuć dobrze w kraju, w którym prawa obywatelskie są łamane, a wszystkie organizacje pozarządowe zostały rozwiązane?

Samoizolacja będzie postępować


Na ile unijne sankcje, która mają przecież zmusić Rosję do wycofania się z Ukrainy (UE ogłosiła już ósmy pakiet sankcji), są skuteczne? Czy przynoszą twarde, namacalne efekty?

Jak tłumaczy ekspert, to proces długotrwały, ale będzie też łączyć się z obniżeniem jakości życia w Europie. Bo choć poza surowcami Rosjanie nie mają co sprzedawać za granicę, to i tak osiągnęli większy o 10 procent zysk ze sprzedaży niż w 2021 roku. Jednak Rosja coraz bardziej będzie się stawała krajem nie tylko autarkicznym, ale zacofanym technologicznie.

Czy mieszkańcom sąsiadującego z nami obwodu kaliningradzkiego żyje się obecnie gorzej przez wojnę?

— Na pewno, bo nie mogą już tak swobodnie poruszać się po Europie, nie mogą zrobić zakupów ani w Polsce, ani na Litwie — zauważa Tadeusz Baryła. — I ten proces samoizolacji spowodowany wojną prowadzoną przez Rosję na Ukrainie będzie postępował. Do tej pory nie nastąpiło jeszcze wyraźne obniżenie poziomu życia mieszkańców, ale zaczęły się już kłopoty choćby z brakiem lekarstw, szczepionek dla dzieci. W naturze Rosjan nie są protesty, to jest społeczeństwo poddanego. Władza postanowiła i tak ma być.

Jednak ruch na polsko-rosyjskiej granicy nie zamarł. Dziennie granicę na działających dwóch przejściach w Grzechotkach i Bezledach przekracza kilkaset osób. Od 19 września do minionego piątku do Polski przyjechało z Rosji ponad 14 tys. osób, z tego 4 tys. stanowili Rosjanie.

Ale nie przyjechali na zakupy po przysłowiowe parówki do dyskontu, tym bardziej że 19 września weszły kolejne ograniczenia w ruchu z Rosją.

— Ruch turystyczny jest dalej zawieszony i zgodnie z najnowszymi przepisami do Polski nie mogą wjeżdżać obecnie też osoby w celach sportowych, kulturalnych i biznesowych — tłumaczy mjr Mirosława Aleksandrowicz, rzecznik komendanta Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Straży Granicznej.

— Tak naprawdę mogą wjeżdżać jedynie Rosjanie, którzy posiadają Kartę Polaka, mają rodzinę w Polsce bądź jadą w celach dyplomatycznych do pracy lub szkoły. Kaliningradczyk, który chce się wybrać tylko i wyłącznie do nas na zakupy, do Polski nie wjedzie.
Andrzej Mielnicki

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. bialy #3106244 23 paź 2022 00:39

    Jakie parówki? Przecież to brzmi jak ten czosnek, po który to kolejki stały na granicy z Białorusią, wg. słów Łukaszenki...

    odpowiedz na ten komentarz