Podobno, gdy wybierzesz pracę, którą kochasz, nie przepracujesz w swoim życiu ani jednego dnia. Takie szczęście ma Martyna Lesz — manicurzystka z Elbląga, która skończyła studia z innej bajki, ale postawiła na pasję. Dziś, zamiast budować okręty, wykonuje na paznokciach stylizacje godne złotego medalu — i to nie jednego...
— Wkręciłam się w to! — przypomina sobie moja rozmówczyni. — Zaczęło się od różnych szkoleń, bo od początku uważałam, że ważne jest profesjonalne przygotowanie. W międzyczasie okazało się, że wcale nie jest tak, że wystarczy jeden kurs i można zarabiać, przeciwnie — cały czas trzeba ćwiczyć i szlifować swoje umiejętności.
Ale, by taką deklarację wypowiedzieć na głos, musiał nadarzyć się odpowiedni moment. I tak się stało, a swój pierwszy salon Martyna otworzyła w roku 2017 — można powiedzieć — przypadkiem…
— I wtedy okazało się, że mam szansę na zdobycie dotacji na rozpoczęcie własnej działalności — to był przedostatni dzień na złożenie wniosku i przyznam szczerze, że nie wierzyłam, że uda mi się dostać te pieniądze, ale zostałam pozytywnie zaskoczona — tak powstał mój salon — mówi Martyna.
— Rola mamy nie zakończyła się na ćwiczeniach. Towarzyszyła mi też w Madrycie, gdzie podczas mistrzostw wykonywałam na jej paznokciach kilka różnych stylizacji — dodaje Martyna.
Stylistka paznokci z Elbląga startowała w sześciu kategoriach stacjonarnych i dwóch zaocznych — w sumie przywiozła z Madrytu cztery medale. Dwa brązowe — jeden za manicure hybrydowy, a drugi za stylizację baby boomer (nowa odsłona klasycznego manicure francuskiego, w której biały kolor stopniowo przechodzi w cielisty lub jasnoróżowy — przyp. red.).
— Sztylet to charakterystyczny kształt paznokcia — długi i spiczasty — absolutnie nie do noszenia na co dzień, ale doskonały do zaprezentowania techniki, bo ważne są w nim proste linie, szpic i zdobienie. Na wykonanie tej stylizacji miałam dwie godziny — nie liczyłam na wygraną, nie był to typ stylizacji, którą wykonuję na co dzień, a jednak — udało się — cieszy się elblążanka.
— Tematyka tej kategorii jest dowolna, a że lubię robić zdobienia w akrylu, stwierdziłam, że przygotuję coś na próbę. Uprzedzam, że kilka osób już pytało mnie, dlaczego akurat ośmiornica i odpowiadam — nie wiem, po prostu taki pomysł przyszedł mi do głowy — śmieje się Martyna.
I dodaje: — Trzeba było go tylko czymś urozmaicić. Słyszałam, że projekty były już wyposażane w światełka LED, ale ja chciałam, by moja ośmiornica była ruchoma!

Miniaturowy silnik podłączony do jednej z macek został ukryty w kamieniu. Ruchoma ośmiornica okazała się strzałem w dziesiątkę, a każdy, kto przechodził obok konkursowej gabloty, nie mógł wyjść z podziwu — ośmiornica zdecydowanie robiła wrażenia.
— Stworzenie jej zajęło mi jakieś 50 godzin — miałam z tym sporo zabawy, siedziałam po nocach, tworząc i słuchając e-booków. Myślę, że to nie był ostatni raz, kiedy biorę udział w tego typu kategorii. Może nie jest bardzo związana z paznokciami, ale na pewno prezentuje umiejętności stylisty — przyznaje Martyna.
Co ciekawe, w pozostałych kategoriach elblążance również poszło całkiem nieźle, co tylko sprawiło, że jej apetyt na kolejne sukcesy jest jeszcze większy.
Dziś Martyna ma pewność, że jej wybór był dobry i chociaż nie ma już czasu przyjmować nowych klientek — spełnia się zawodowo w stu procentach, nie tylko wykonując stylizacje, ale też ucząc nowe stylistki.
— Lubię moją pracę. Niektóre moje klientki zostały moimi przyjaciółkami. Poniedziałki mnie więc nie przerażają, tak samo poranne wstawanie. Nie budzę się nieszczęśliwa, ale zaglądam w kalendarz, sprawdzam, kto przychodzi do mnie danego dnia i już wiem, że to będzie kolejny dobry dzień — podsumowuje Martyna.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez