Anna Karatkiewicz, terapeutka zajęciowa z Elbląga: Proces tworzenia jest ważniejszy od talentu

2024-02-17 16:00:00(ost. akt: 2024-02-16 11:44:14)
Anna Karatkiewicz, terapeutka zajęciowa z Elbląga.

Anna Karatkiewicz, terapeutka zajęciowa z Elbląga.

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

– W arteterapii ważne jest dla mnie to, aby przełamywać pewne stereotypy, np. że malowanie nie jest dla dorosłych, bo to „takie mało poważne”. A malowanie może stać się formą komunikacji z samym sobą i ze światem, może dać ujście emocjom, może odprężać – podkreśla Anna Karatkiewicz, terapeutka zajęciowa z Elbląga. W rozmowie opowiada nam o tym, w jaki sposób sztuka pomaga pacjentom wrócić do zdrowia.
– Co było najpierw? Twórczość artystyczna czy arteterapia? Jak to się zaczęło?
– Trudno mi odpowiedzieć, czy najpierw była twórczość artystyczna, czy arteterapia. Mam wrażenie, że obie zaczęły się rozwijać równolegle. Na pewno od zawsze były mi bliskie twórcze działania. Od czasów dziecięcych szukałam takich aktywności, które umożliwiały mi swobodną ekspresję, mogły rozwijać moją stronę artystyczną, a z biegiem czasu zaczęłam mieć tego większą świadomość. Arteterapia jest ściśle związana z pracą zawodową, pracą na rzecz innych osób, natomiast twórczość artystyczna to taka moja część osobista, moja prywatna przestrzeń, w której skupiam uwagę na sobie, tworzę i spełniam się w jakiś sposób.

Fot. archiwum prywatne


– Można przeczytać, że pani tworzy w technice batiku, ceramice, ale zajmuje się również florystyką i tkaniną. W której z technik pani odnajduje się najlepiej? Jaka jest pani ulubiona tematyka prac?

– Obecnie najwięcej czasu poświęcam na pracę z tkaniną, w której poszukuję nowych połączeń materiałów, pracuję na kolorach, na fakturach. Staram się wykorzystywać różne materiały, np. tkaniny, drewno, plastik, filc, nici, sznurki, guziki i wiele innych. Technika batiku jest również jedną z moich ulubionych; polega ona na pokrywaniu tkaniny woskiem i barwieniu jej, a proces ten jest wielokrotnie powtarzany. Charakterystyczne dla techniki batiku są spękania, które tworzą się w wyniku przenikania farby w szczeliny spękanego wosku. Batik uczy pokory; tu nie na wszystko mamy wpływ, to trochę tak jak w naszym życiu. Jeśli chodzi o tematykę moich prac, to jest ona różna. Tak ogólnie mogłabym powiedzieć, że szukam inspiracji we wszystkim, co mnie otacza.

– Pani bierze też udział w plenerach artystycznych, wystawach, przeglądach i konkursach. Które z dotychczasowych wydarzeń szczególnie zapadło pani w pamięć?

– Wiele wydarzeń było dla mnie ważnych, ale myślę, że kilka momentów było przełomowych w mojej twórczości. Pierwszym z nich było zdobycie I miejsca w Ogólnopolskim Konkursie Ceramiony w 2012 roku za cykl postaci. To zmotywowało mnie do dalszych poszukiwań twórczych. Kolejnym był udział w Letnich Międzynarodowych Kursach Grafiki i Tkaniny Artystycznej PATA, organizowanych przez Akademię Sztuk Pięknych w Łodzi. To był czas otwarcia się na tkaninę, inspiracji nią, doświadczania jej, a jak wiadomo, miasto Łódź ma piękne tradycje tkackie. Na pewno bardzo ważny był dla mnie udział w Salonie Elbląskim w Galerii El ze względu na to, że jest to przegląd twórczości artystów Elbląga i okolic. Miło było znaleźć się w takim gronie. Biorę udział w plenerach artystycznych, które stwarzają warunki do własnej pracy twórczej, ale również i okazję do wymiany doświadczeń, co jest dla mnie bardzo ważne.
Fot. arch. pryw.

– Pani zawodowo pracuje jako terapeuta zajęciowy. W jaki sposób pani wykorzystuje działania twórcze w terapii? Co jest dla pani najważniejsze w tej pracy?
– Tak, pracuję w zawodzie terapeuty zajęciowego od prawie dwudziestu lat z osobami w różnym wieku i z różnymi niepełnosprawnościami. Obecnie pracuję w Dziennym Oddziale Psychiatrycznym, w którym na terapię uczęszczają osoby dorosłe z zaburzeniami psychicznymi. Działania twórcze w terapii zawsze wykorzystywałam w różny sposób, dostosowywałam do potrzeb oraz możliwości uczestników zajęć. Ważny jest cel, dla którego aktywność uczestnika zajęć jest podejmowana; czy większą uwagę skupiamy na sferze fizycznej, czy psychicznej. W mojej pracy zdecydowanie na tą drugą. Ostatnio najczęściej stosowaną przeze mnie techniką w pracy jest kolaż. Wielu osobom trudno jest mówić o sobie. Wyszukane przez uczestnika zajęć słowa czy obrazy w czasopismach przyklejone na kartkę dają możliwość wypowiedzi, są źródłem informacji. Taką pracę łatwiej później uzupełnić kilkoma słowami, zdaniami, dopowiedzieć coś, co mogło zostać pominięte. Przeglądanie czasopism powoduje, że zatrzymujemy się przy tych słowach czy obrazach, które są nam bliskie, są z nami spójne w jakiś sposób, są dla nas ważne. Dużo trudniej wyszukać je samemu w naszej głowie. W arteterapii ważne jest dla mnie to, aby przełamywać pewne stereotypy, np. że malowanie nie jest dla dorosłych, bo to „takie mało poważne”. A malowanie może stać się formą komunikacji z samym sobą i ze światem, może dać ujście emocjom, może odprężać. Rysunek odzwierciedla uczucia czy też zdarzenia życia pacjenta, co ułatwia nawiązanie kontaktu w relacji terapeutycznej. Bardzo często przed wykonaniem twórczych zadań słyszę od moich pacjentów, że nie mają talentu, i walczę z tym nieustannie. Bo to jest takie odbieranie sobie możliwości doświadczania, poznawania siebie i swoich możliwości, uruchamiania wyobraźni, spontanicznej twórczości. I wielu osobom się wydaje, że nie mogą tworzyć, bo nie są w tym szczególnie uzdolnione, a w arteterapii znaczenie ma proces tworzenia lub rezultat tego procesu tworzenia, czyli wytwór sztuki. Tak więc możemy się skupić na samym procesie, a nie wytworze, który może być poddany ocenie. Wiele osób doświadcza lęku przed oceną, ale w tym przypadku jej nie ma i staram się o tym mówić podczas zajęć, które prowadzę. Zdjęcie z siebie tego ciężaru przed oceną daje wolność, uruchamia swobodną ekspresję twórczą. I wówczas okazuje się, że praca twórcza może sprawiać dużo przyjemności, wywołuje pozytywne odczucia.

– Pani poprzez zajęcia arteterapeutyczne pomaga pacjentom wrócić do zdrowia. A czy tworzenie pomaga też pani? W jaki sposób?

– Staram się pokazywać, że kontakt ze sztuką, swobodna ekspresja twórcza może być formą autoterapii, że warto po skończonej terapii w oddziale przenosić własną aktywność artystyczną na grunt domowy, zwłaszcza jeśli dostrzegało się jej korzyści dla siebie podczas pobytu w szpitalu. Dla mnie to także sposób na utrzymanie balansu, na rozładowanie napięcia emocjonalnego, na odpoczynek. Również mi pomaga kontakt ze sztuką. Nie zawsze jednak mam wystarczająco dużo czasu na realizowanie się w tej dziedzinie. Wtedy najczęściej wybieram różne formy wypoczynku, które mają z nią związek. To są różnego rodzaju warsztaty artystyczne, plenery malarskie, kursy pracy w konkretnych technikach plastycznych. Staram się, aby odbywały się w ciekawych miejscach, najlepiej w kontakcie z naturą, bo ona stanowi idealne dopełnienie.

– Pani ukończyła studia pedagogiczne i edukację artystyczną w zakresie sztuk plastycznych, ale można przeczytać, że pani studiuje obecnie psychologię. Skąd taka decyzja i jakie ma pani plany z tym związane?
– Rzeczywiście studia pedagogiczne były moim pierwszym kierunkiem, a zarówno edukację artystyczną, jak i arteterapię wybrałam z pasji. Psychologia pojawiła się w związku z pracą w oddziale, z potrzeby poszerzenia wiedzy, zdobycia nowych umiejętności i możliwości zastosowania ich w pracy arteterapeutycznej. Mogę powiedzieć, że takim moim kierunkiem rozwoju, w jakim chcę podążać, jest arteterapia kliniczna, w której ważny jest kontekst psychoterapeutyczny. Można ją stosować z pacjentami w różnym wieku. W swobodnej ekspresji twórczej w jakiś sposób tracimy kontrolę, poddajemy się procesowi tworzenia i sięgamy do sfery nieświadomości. Prace wykonane przez pacjentów ukazują ich wewnętrzny świat uczuć i myśli, które nie zawsze mogą być wypowiedziane słowami, gdyż może to być zbyt trudne do omówienia. I tu także, jak i w każdej innej terapii, ważna jest relacja terapeutyczna. Arteterapia kliniczna to dziedzina, która moim zdaniem dopiero zaczyna się rozwijać w Polsce. Jest to duży obszar do pracy, zwłaszcza w zakresie świadomości społeczeństwa, że działania związane ze sztuką mają korzystny wpływ w procesie terapeutycznym i procesie zdrowienia.

– Kiedy możemy się spodziewać kolejnej wystawy pani prac lub pani pacjentów?
– Ostatnia wystawa prac moich pacjentów pt. „Na biegunach” odbyła się rok temu w marcu, podczas konferencji, którą zorganizowaliśmy jako Koło Naukowe Psychologii „Ryba psuje się od Głowy” przy Akademii Medycznych i Społecznych Nauk Stosowanych w Elblągu. Sama nazwa wystawy pochodzi od tytułu jednej z prac, wykonanej techniką tkacką, ale prezentowane były na niej głównie rzeźby – głowy, nawiązujące do zaburzeń psychicznych i tego, w jaki sposób są one odczuwane przez pacjentów. Tego typu wydarzenia są dla mnie ważne, więc na pewno będą organizowane, ponieważ zwracają uwagę na problem, jakim jest doświadczanie kryzysu psychicznego przez człowieka oraz towarzyszące temu emocje. Zwiększają również świadomość społeczną na temat zaburzeń psychicznych. Najbliższy czas będzie dla mnie dość intensywny, ale mam nadzieję, że już wkrótce będę mogła zrealizować te wszystkie pomysły i projekty, które tymczasowo zostały odłożone na potem, a wokół których wciąż krążą moje myśli. Chciałabym, żeby się zmaterializowały i zakładam, że jeszcze w tym roku będzie można zobaczyć moje prace.

Rozmawiała Agata Tupaj