Czy pieszy zawsze ma pierwszeństwo?
2024-02-07 11:40:49(ost. akt: 2024-02-07 11:46:03)
Odkąd zmieniły się przepisy, kierowcy, zbliżając się do przejścia dla pieszych, muszą mieć oczy dookoła głowy. Bo nagle może pojawić się przechodzień i wejść na przejście. A nieustąpienie mu pierwszeństwa oznacza kłopoty. Ale czy zawsze?
Czy piesi są jak „święte krowy”, czy zawsze mają pierwszeństwo? Wielu z nich uważa, że tak, wchodząc na przejście bez upewnienia się, czy mogą to bezpiecznie zrobić. No ale słyszą wkoło, że prawo się zmieniło i teraz kierowcy muszą bezwzględnie im ustąpić pierwszeństwa. Tyle że pieszy też ma obowiązki.
Niby wszystko jest jasne, bo od ponad dwóch lat po nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym nie tylko pieszy znajdujący się na przejściu dla pieszych, ale również na nie wchodzący ma pierwszeństwo przed pojazdem (za wyjątkiem tramwaju). Zgodni z przepisami kierujący pojazdem ma obowiązek ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu dla pieszych lub na nie wchodzącemu. Pod pojęciem „ustąpienie pierwszeństwa” rozumie się powstrzymanie się od ruchu, jeżeli ruch mógłby zmusić pieszego do zatrzymania się, zwolnienia lub przyspieszenia kroku.
Niby wszystko jest jasne, bo od ponad dwóch lat po nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym nie tylko pieszy znajdujący się na przejściu dla pieszych, ale również na nie wchodzący ma pierwszeństwo przed pojazdem (za wyjątkiem tramwaju). Zgodni z przepisami kierujący pojazdem ma obowiązek ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu dla pieszych lub na nie wchodzącemu. Pod pojęciem „ustąpienie pierwszeństwa” rozumie się powstrzymanie się od ruchu, jeżeli ruch mógłby zmusić pieszego do zatrzymania się, zwolnienia lub przyspieszenia kroku.
Pieszy też ma obowiązki
Policjanci tłumaczą, że kierowca, zbliżając się do przejścia, musi zachować szczególną ostrożność, obserwować nie tylko przejście, ale i jego okolice oraz zmniejszyć prędkość, tak by stworzyć możliwość bezpiecznego przejścia przez jezdnię dla pieszych. Ale przypominają też, że obowiązki ma pieszy, bo prawo zabrania mu wchodzenia bezpośrednio przed jadący pojazd oraz zwalniania kroku lub zatrzymywania się bez uzasadnionej potrzeby, jak również przebiegania przez jezdnię. Pieszy podczas wchodzenia lub przechodzenia przez przejście nie może również korzystać z telefonu ani innego urządzenia elektronicznego w sposób uniemożliwiający mu obserwowanie sytuacji na przejściu. Co to znaczy? Mniej więcej tyle, że przechodząc przez przejście, można rozmawiać przez telefon, ale już nie wolno już oglądać filmików czy pisać SMS-ów, bo to utrudnia nam obserwację tego, co się dzieje na przejściu. Jednak przepisy regulujące kwestię relacji kierowca-pieszy są nieprecyzyjne, pozostawiają wiele pola do interpretacji, a niestety zwykle kończy się na tym, że racja jest tego, kto ma w ręku bloczek z mandatami. A prawo musi być jasne i czytelne. A tak nie jest po zmianie przepisów dotyczących zachowania kierowców wobec przechodniów przy przejściach dla pieszych. Nowelizacja przepisów miała w większym stopniu chronić pieszych, którzy przechodzą przez ulice po pasach.
To, że trzeba ich chronić, jest bezsporne, bo w starciu z autem są bez szans, ale przepisy muszą jasno mówić, co komu wolno, a czego nie. A dziś mamy galimatias, bo przepisy są nieprecyzyjne i rodzą frustrację u kierowców. Oto dziś mamy taką sytuację, że kierowcy na widok pieszego blisko przejścia dla pieszych zatrzymują się, chcąc umożliwić mu przejście przez jezdnię. Tyle że często pieszy po prostu idzie dalej chodnikiem, wcale nie zamierza przechodzić przez jezdnię. Doszło do absurdu. Takich sytuacji jest więcej. Czasem piesi zatrzymują się koło przejścia i ucinają sobie pogawędkę. Mają prawo, ale potem patrzą na zatrzymujące się przed przejściem auta, nawet nie rozumiejąc, że dzieje się to za ich sprawą. Albo inna sytuacja — kiedy pieszy zatrzymuje się na „wysepce” oddzielającej dwie jezdnie i wyciąga telefon, bo nagle przypomniało mu się, że ma zadzwonić do kolegi. Co ma zrobić wtedy kierowca — jechać czy się zatrzymać? Wielu wybiera to drugie rozwiązanie, bo ktoś może nagrać tę sytuację albo może w pobliżu być patrol policji. I będzie mandat, punkty karne. Chora sytuacja, a to tylko dlatego, że zapisy prawa są nieprecyzyjne. Może być wiele interpretacji danej sytuacji i zwykle, jak pokazuje życie, na niekorzyść kierowcy. I kierowcy nie kryją swojej frustracji, ale też irytacji.
Pasy stały się przedłużeniem chodnika
— Jeżdżę autem już 23 lata. Jazda samochodem była dla mnie zawsze przyjemnością. Jednak ostatnio jeżdżę pełna lęku, że najadę na kogoś na przejściu dla pieszych. Z mojej winy? I tu zaczynają się schody. Po zmianie przepisów muszę mieć oczy dookoła głowy. Zawsze tak było, ale teraz mam wrażenie, że muszę widzieć to, co dzieje się za rogiem i za krzakiem. Że muszę przewidywać myśli pieszego, który w każdej chwili może wskoczyć na przejście, choć nic na to nie wskazuje — napisała do nas pani Anna, dzieląc się swoimi spostrzeżeniami na temat obecnej sytuacji.
— Pieszy otrzymał w prezencie pierwszeństwo, co zwalnia go z odpowiedzialności za bezpieczeństwo nie tylko swoje, ale również moje. Daje mu przyzwolenie na każde zachowanie, z czego korzysta. Bo może. Pasy stały się przedłużeniem chodnika.
I trudno nie zgodzić się z tą oceną. Błędna interpretacja tego przepisu prowadzi do tego, że piesi, słysząc o swoim pierwszeństwie, wkraczają na pasy bez jakiegokolwiek zasygnalizowania kierowcom swego zamiaru. Intencją posłów było przyznanie pierwszeństwa pieszemu wchodzącemu na jezdnię, bo nikt nie ma wątpliwości co do tego, jak ma się zachować kierowca, gdy pieszy jest na przejściu. Ale w ustawie nie ma nic o tym, kim jest pieszy wchodzący na przejście. Czy jest to przechodzień znajdujący się np. dwa metry od przejścia, a może pięć metrów, czy też jest pieszy, który stoi już przed przejściem albo może podnosi nogę, żeby zrobić krok już na przejście?
Kiedy pieszy wchodzi na pasy?
Jak zatem interpretować pieszego wchodzącego na pasy? Tu policjanci mówią o pieszym, który wykonał ruch zmierzający w kierunku przejścia. — To pieszy, który swoim zachowaniem da jednoznaczny sygnał kierującemu, że wchodzi na przejście — tłumaczy asp. Tomasz Markowski, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Olsztynie. — W takiej sytuacji pieszy, który tak się zachował, ma pierwszeństwo przed nadjeżdżającym samochodem. Czy zmiana przepisów sprawiła, że jest mniej wypadków na przejściach? Kierowcy stali się ostrożniejsi? Otóż w pierwszym półroczu 2021 roku w naszym województwie doszło do 24 wypadków z powodu nieustąpienia pierwszeństwa pieszemu na przejściu dla pieszych. Tyle samo wypadków było w ciągu sześciu miesięcy ubiegłego roku. Ale w pierwszym półroczu tego roku takich zdarzeń było już 36. Widać wyraźny wzrost, ale na szczęście w tych wypadkach nikt nie zginął. W pierwszym półroczu tego roku doszło też do 8 wypadków, których sprawcami byli piesi, którzy nie upewniając się co do możliwości bezpiecznego przejścia, weszli na jezdnię wprost pod nadjeżdżający pojazd. Na razie nic nie zapowiada „doprecyzowania” przepisów, bo jak pokazuje życie, taki zapis jest potrzebny. Dlatego też na drodze najlepiej stosować zasadę ograniczonego zaufania — dotyczy to zarówno kierowców, jak i pieszych.
Jak zatem interpretować pieszego wchodzącego na pasy? Tu policjanci mówią o pieszym, który wykonał ruch zmierzający w kierunku przejścia. — To pieszy, który swoim zachowaniem da jednoznaczny sygnał kierującemu, że wchodzi na przejście — tłumaczy asp. Tomasz Markowski, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Olsztynie. — W takiej sytuacji pieszy, który tak się zachował, ma pierwszeństwo przed nadjeżdżającym samochodem. Czy zmiana przepisów sprawiła, że jest mniej wypadków na przejściach? Kierowcy stali się ostrożniejsi? Otóż w pierwszym półroczu 2021 roku w naszym województwie doszło do 24 wypadków z powodu nieustąpienia pierwszeństwa pieszemu na przejściu dla pieszych. Tyle samo wypadków było w ciągu sześciu miesięcy ubiegłego roku. Ale w pierwszym półroczu tego roku takich zdarzeń było już 36. Widać wyraźny wzrost, ale na szczęście w tych wypadkach nikt nie zginął. W pierwszym półroczu tego roku doszło też do 8 wypadków, których sprawcami byli piesi, którzy nie upewniając się co do możliwości bezpiecznego przejścia, weszli na jezdnię wprost pod nadjeżdżający pojazd. Na razie nic nie zapowiada „doprecyzowania” przepisów, bo jak pokazuje życie, taki zapis jest potrzebny. Dlatego też na drodze najlepiej stosować zasadę ograniczonego zaufania — dotyczy to zarówno kierowców, jak i pieszych.
Andrzej Mielnicki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez