Czytam, bo lubię: Swietłana Aleksijewicz „Czarnobylska modlitwa” [RECENZJA]

2024-04-27 12:00:00(ost. akt: 2024-04-26 19:40:07)
„Czarnobylska modlitwa” to reportaż opisujący życie ofiar i świadków katastrofy w Czarnobylu dwadzieścia lat później

„Czarnobylska modlitwa” to reportaż opisujący życie ofiar i świadków katastrofy w Czarnobylu dwadzieścia lat później

Autor zdjęcia: PAP

Książek o katastrofie w Czarnobylu powstało i wciąż powstaje wiele. Jednak reportaż Swietłany Aleksijewicz należy do najbardziej wstrząsających. W „Czarnobylskiej modlitwie” opisuje życie ofiar po tej tragedii.
„26 kwietnia 1986 roku o godzinie pierwszej minut dwadzieścia trzy pięćdziesiąt osiem sekund seria wybuchów obróciła w ruinę reaktor i czwarty blok energetyczny elektrowni atomowej w położonym niedaleko granicy białoruskiej Czarnobylu. Awaria czarnobylska była najpotężniejszą z katastrof technologicznych XX wieku”.
Dwadzieścia lat później Swietłana Aleksijewicz wróciła do Czarnobyla. Rozmawiała z ludźmi, dla których ten dzień był końcem świata, którzy żyć nie powinni, ale przeżyli i żyją, bo żyć trzeba. A oni opowiedzieli jej o tym, co wydarzyło się wtedy, i o tym, co jest tam dziś. O ponad dwóch milionach Białorusinów, których zapomniano przesiedlić poza strefę skażoną, o dzieciach bez włosów, o zwierzętach o smutnych oczach, które zamieszkały w porzuconych domach, o dziwnych stworach, które pojawiły się w rzekach i lasach. I o tym, że mimo wszystko ludzie chcą być szczęśliwi. Podobnie jak w książce o radzieckich żołnierkach wybitna białoruska dziennikarka stawia nas wobec bezlitosnej prawdy. To książka o apokalipsie, która nastąpiła pewnej kwietniowej nocy tuż za naszą wschodnią granicą.

Temat wybuchu elektrowni atomowej w Czarnobylu wielu z nas jest znany – jeśli nie z własnych doświadczeń, to przynajmniej z podręczników do historii. Swietłana Aleksijewicz jednak w swoim reportażu „Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości” przedstawia ten temat z nieco innej strony. Reportażystka jest znana z pisania publikacji o pomijanej i wypieranej historii ZSRR oraz z krytycyzmu wobec polityki Aleksandra Łukaszenki. Można się było więc spodziewać, że równie wnikliwie zajmie się również tematem katastrofy w Czarnobylu. Chociaż tak naprawdę to książka nie tyle o samej katastrofie, ile o ludziach, którzy ją przeżyli. Informacja historyczna zajmuje pierwsze niecałe 6 stron reportażu, cała reszta to wypowiedzi ofiar Czarnobyla – likwidatorów, strażaków, radiologów, partyjniaków, żołnierzy, zwykłych mieszkańców okolicznych wiosek oraz ich rodzin. Chociaż elektrownia, która wybuchła, mieści się w Ukrainie, to okazuje się, że ta tragedia najbardziej dotknęła Białoruś.

Mało kto bowiem wie, że duży procent skażenia przeniósł się na tereny białoruskie graniczące z Ukrainą, a o ich mieszkańcach zupełnie zapomniano – nie ewakuowano ich ani nie zabezpieczono przed skutkami promieniowania. Natomiast likwidatorów, czyli osób, które wysyłano do pomocy w elektrowni, nie wyposażono w odpowiednią odzież ochronną. Jest to przejmujący i dobitny obraz tego, w jaki sposób ofiary promieniowania były traktowane przez władzę, a także mentalności mieszkańców byłego ZSRR, określanych jako homo sovieticus, dla których strach przed zwierzchnikiem był silniejszy niż przed promieniowaniem, Autorka w pełni oddaje głos swoim bohaterom opowiadającym o osobistych tragediach, przez co przekaz przybiera na sile i nie daje o sobie długo zapomnieć.

„Czarnobylska modlitwa” to przejmujący reportaż będący swoistym pomnikiem pamięci o ludziach będących świadkami wydarzeń w Czarnobylu. Lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy chcą lepiej zrozumieć tę katastrofę.

Agata Tupaj
Fot. wydawnictwo Czarne