Helena Murawska-Lenckowska, elbląska autorka wierszy i opowiadań dla dzieci: Pisanie pomaga zneutralizować stres

2024-04-28 10:00:00(ost. akt: 2024-04-26 20:02:33)
Podczas spotkania pani Helena opowiadała o swojej twórczości oraz zainteresowaniach, zaprezentowała wybrane tomiki ze swojej kolekcji oraz przeczytała kilka swoich wierszy

Podczas spotkania pani Helena opowiadała o swojej twórczości oraz zainteresowaniach, zaprezentowała wybrane tomiki ze swojej kolekcji oraz przeczytała kilka swoich wierszy

Autor zdjęcia: Agata Tupaj

— Pisanie to dla mnie przede wszystkim potrzeba serca. Można też nazwać je rodzajem hobby wynikającego z miłości do piękna słowa. Na pewno pomaga utrzymać równowagę ducha wśród takich zagrożeń cywilizacji, jak wojny i żywioły… — mówiła Helena Murawska-Lenckowska.
Od 1967 roku, w dniu urodzin Andersena, obchodzony jest na całym świecie Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci. Z tej okazji Elbląskie Towarzystwo Kulturalne i Warmińsko-Mazurska Biblioteka Pedagogiczna im. Karola Wojtyły zorganizowała spotkanie autorskie z Heleną Murawską-Lenckowską – autorką m.in. wierszy i opowiadań dla dzieci. Z pisarką rozmawiała pani Teresa Wojcinowicz. Podczas spotkania pani Helena opowiadała o swojej twórczości oraz zainteresowaniach, zaprezentowała wybrane tomiki ze swojej kolekcji oraz przeczytała kilka swoich wierszy. Frekwencja bardzo dopisała.
Fot. Agata Tupaj

— Pochodzę z Małego Głęboczka — zaczęła autorka.

— W Elblągu znalazłam się w 1991 roku za sprawą męża (Mieczysława Lenckowskiego – przyp. red.), który z pochodzenia jest elblążaninem. Wcześniej pracowałam przez ponad 10 lat w olsztyńskim Antykwariacie Naukowym „Antokol”. Kolejne miejsca pracy, zgodnie z wykształceniem jako bibliotekarka.

Jej pierwszy autorski tomik wierszy zatytułowany „Okruchy życia, okruchy wiary” został wydany w 2014 roku. Jednak z książkami do czynienia miała już od dzieciństwa.

— Z zapałem czytałam książki, może również dlatego, że nie mieliśmy zabawek — wyjaśnia pani Helena.

— W szkole podstawowej była biblioteka. Lubiłam tam wypożyczać i oglądać wydania z pięknymi ilustracjami między innymi Jana Szancera (cudowne „Baśnie” Andersena) i Jerzego Srokowskiego („Król Maciuś I”). W dzieciństwie szczęśliwa czytałam wiersze Marii Konopnickiej, Jana Brzechwy, Juliana Tuwima, „Ballady” Adama Mickiewicza, a także z zachwytem dużym „Pana Tadeusza”. Mnóstwo – wszystkich autorów piszących dla dzieci, i zapewne przeczytane lektury stały się pierwszą inspiracją przy tworzeniu własnej poezji dziecięcej. Nieco starsza czytałam wiersze wielu innych poetów i poetek: Adama Asnyka, Bolesława Leśmiana, Maryli Wolskiej, Anny Kamieńskiej, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Juliana Tuwima, Tadeusza Śliwiaka, Tadeusza Nowaka (wiersze liryczne o wsi), katolickie Romana Brandstaettera i mniej znanego poety Łączkowskiego. Od początku z niegasnącym zachwytem autorów z okresu romantyzmu, Młodej Polski. Także wiersze poetów polskich i obcych z serii podręcznej PIW w żółtych kartonowych okładkach. Tam było wielu fascynujących poetów.

Jak podkreśliła podczas spotkania, jedną z jej ulubionych poetek jest Halina Poświatowska. To jej pamięci poświęciła swój pierwszy wydrukowany wiersz, który ukazał się w antologii „Złote oczy” i który przeczytała podczas swojego spotkania autorskiego.
Podczas spotkania pani Helena opowiadała o swojej twórczości oraz zainteresowaniach, zaprezentowała wybrane tomiki ze swojej kolekcji oraz przeczytała kilka swoich wierszy

Podczas spotkania pani Helena opowiadała o swojej twórczości oraz zainteresowaniach, zaprezentowała wybrane tomiki ze swojej kolekcji oraz przeczytała kilka swoich wierszy
Fot. Agata Tupaj
Podczas spotkania pani Helena opowiadała o swojej twórczości oraz zainteresowaniach, zaprezentowała wybrane tomiki ze swojej kolekcji oraz przeczytała kilka swoich wierszy Podczas spotkania pani Helena opowiadała o swojej twórczości oraz zainteresowaniach, zaprezentowała wybrane tomiki ze swojej kolekcji oraz przeczytała kilka swoich wierszy

Wiele spośród wierszy Heleny Murawskiej-Lenckowskiej dotyczy wiary.
— Świat duchowy jest dla mnie bardziej istotny niż świat realny. Świat duchowy mieszka w myśli, to głębia serca, którą kształtuje religia — mówi.

— Moja rodzina zawsze była mocno osadzona w wierze katolickiej. Braliśmy udział w wielu nabożeństwach przede wszystkim w wiejskim kościele parafialnym. W październiku rodzinnie odmawialiśmy w domu różaniec. Moim ulubionym wierszem, jaki napisałam, jest „Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny” z tomu „Mistyka dni”. A jak sięgam pamięcią wstecz, to Matce Bożej poświęciłam też wiersz napisany w klasie szóstej szkoły podstawowej.

Równie często w wierszach poetki pojawia się temat rodziny. Na pytanie, jaką rolę odgrywa w jej życiu rodzina, odpowiedziała: — Rodzina jest dla mnie bardzo ważna. Oboje moi rodzice już nie żyją – tata zmarł w 1993 roku, mama w 2017, ale mam jeszcze na wsi braci (dwóch) i bratowe oraz sąsiadów, z którymi utrzymuję kontakt (chociaż, niestety, coraz ich już mniej). Ale cały czas mam gdzie wracać, także na rodzinne groby.

Dwie spośród książek Heleny Murawskiej-Lenckowskiej to książki dla dzieci. Pierwsza z nich, „Malowniczy świat dzieci”, została zilustrowana przez córki jej chrześniaczek: Lenkę i Nelę. — Bardzo się ucieszyły, kiedy ujrzały książeczkę z wykonanymi przez siebie rysunkami — podkreśla.

Natomiast stosunkowo niedawno, bo w grudniu 2023 roku, ukazała się jej druga książka dla dzieci „W krainie Amelki i Wicka”. Jak przyznała prowadząca Teresa Wojcinowicz podczas spotkania, opowieści w tym niewielkim tomiku są dość oryginalne, bo napisane innym językiem niż współczesne książki dla dzieci – takim, jakim posługiwano się w dawniejszych czasach.

— Tę książkę napisałam z myślą o dzieciach, które są u mnie w rodzinie, i póki nie wyrosną, to chciałam, by miały ode mnie jeszcze jedną — wyjaśniła pani Helena. — Jest dostępna także w Bibliotece Elbląskiej. Być może jeszcze coś wydam, jak wystarczy domowych funduszy.

I dodała: — Część z utworów jest inspirowanych wydarzeniami z mojego dzieciństwa, zależało mi na tym, by zachować klimat wsi z opowieści mamy i mojego zapamiętanego dzieciństwa – początek lat 60 – i pokazać młodszym pokoleniom, jak się wtedy żyło.

Autorką wstępu do tej publikacji jest Barbara Magoń, która również była obecna na spotkaniu autorskim.

— Zauroczyły mnie wiersze w tej książeczce, są pełne patriotyzmu — przyznała pani Barbara.

— Książki takie jak ta są cały czas potrzebne. Pracuję z dziećmi i wiem, że gdy dostaną taką książkę do ręki, to będą dociekać i rozmawiać ze swoimi dziadkami o historii ich dzieciństwa. Dzieci wiedzą, co to patriotyzm, lubią poznawać legendy i baśnie oraz historię. Dawne baśnie wcale nie straciły uroku, nadal chętnie się po nie sięga.

Prowadząca spotkanie pani Teresa zapytała autorkę, jak udaje jej się wydawać swoje publikacje, jako że utrzymuje się z emerytury. — Mam niewielkie potrzeby, bo nie mam nałogów. To, co bym wydawała na nałogi, przeznaczam na pisanie — odpowiedziała z uśmiechem pani Helena.

Następnie zaprezentowała kilka antologii, w których ukazały się jej utwory – takie jak „Solidarni z Ukrainą”, „Kształty słów i barwy miłości”, „Peron literacki” czy „Bajki na dobranoc”.

— Jeżeli również tworzycie wiersze, to polecam brać udział w antologiach — zachęca poetka. — Warto przesłać swoje wiersze do wydawnictw zajmujących się antologiami – z pewnością zostaną przyjęte. Co prawda za udział w antologii płaci się wpisowe, ale niektóre wydawnictwa podpisują umowy które gwarantują, że część z nakładów finansowych wraca do autora, gdy książki zostaną sprzedane. Ale są też antologie charytatywne, z których środki idą na rzecz chorych – takimi są liczne antologie „Peronu literackiego” — dodaje.

Na pytanie, czy konkuruje razem z mężem, który również wydaje swoje książki, pani Helena odpowiada: — Nie, każdy pisze zgodnie z własnymi zainteresowaniami i charakterem. Mąż obecnie ma inne zainteresowania niż poezja – pisze prozę, dziennik literacki, rzeczy poważne, dlatego również nie recenzuje moich książek dla dzieci. Nie lubi rozterek życiowych — śmieje się.

I dodaje: — Moje pisanie od początku wynika z potrzeby serca, w trudnym okresie pomaga mi zneutralizować wszelkie stresy — odpowiada. — Radzę wszystkim skłonnym do depresji przelać swoje przemyślenia na papier. Literatura pomaga o wiele bardziej niż filmy i Internet. Nie męczy promieniowanie ekranów.
A jakie plany na przyszłość ma pani Helena Murawska-Lenckowska? Kiedy powstaną kolejne tomiki?

— Teraz żadnych konkretnych tomików nie planuję, ponieważ wcześniej nie wywiązywałam się ze swoich planów (może dlatego, że nikt konkretnie nie wymagał ode mnie tego, nie podpisywałam umów wydawniczych), pisałam na bieżąco z potrzeby serca — odpowiada.

— Utworów, mam dużo, będę starała się je złożyć w tomiki – już to robię, ale chętnie przy doborze materiału skorzystam z pomocy osób, które także kochają literaturę piękną.

— Gdy w domu są dwie osoby piszące, to jest to bardzo korzystne, bo wtedy mogą się zaszyć w swoich kątach i jest wtedy spokój — dodał Mieczysław Lenckowski, mąż pani Heleny, który również był obecny na spotkaniu.

Na koniec spotkania autorskiego pani Helena przeczytała kilka wybranych wierszy ze swoich tomików, a następnie podzieliła się z nami swoimi wrażeniami.

— Miałam już wcześniej kilka spotkań autorskich, ale w tej bibliotece po raz pierwszy — powiedziała autorka po zakończonym spotkaniu. — Cieszę się, że przyszło tak wiele osób i że mogłam zaprezentować swoją twórczość. Nie zależy mi na sławie. Pisanie wynika z miłości do słowa. Dopóki człowiek pisze do szuflady, to jest to hobby, na które nie potrzebuje nakładów finansowych, a pomaga utrzymać równowagę ducha wśród tych wszystkich zagrożeń cywilizacji, jak wojny i żywioły, a także choroby. Piszę bardzo osobiście, by wyrazić to, co mi w duszy gra.

Kilka wybranych wierszy z tomików: „W krainie Amelki i Wicka”; „Malowniczy świat dzieci”; „Mistyka dni”

Polska Moja Matka

Piękna jest Ojczysta Polska
Opowiem o niej z chęcią
List napiszę o moim kraju
Słowiki śpiewają tutaj cudnie
Klekoczą rodzinne bociany
Akademie ukazują historię
Miłość potwierdza uczynki
Odwieczna całkowita
Jest odpowiedzią na pytanie
Agroturystyka u nas kwitnie
Matka Boża się nami opiekuje
Anioły czuwają nad rodzinami
Tronuje Jezus Chrystus
Kwitnący kraj nasz Polskę
Artyści uświetniają w telewizji


Piekarczyk
Legenda elbląska


Codziennie wczesnym rankiem,
idzie do pracy młody Piekarczyk.
Dzwonią dzwony na kościele
u Świętego Mikołaja w Elblągu.
– Pomodlę się – myśli.
I śpieszy w kierunku otwartej
staromiejskiej bramy,
skąd dźwięk dzwonów
pobliskiego kościoła na modlitwę
wiernych woła.
Nagle co to? Biegną ludzie,
krzyczą coś, przerażeni.
– Najazd, napad, zamykajcie bramę,
zamykajcie bramę - rozlega się dookoła,
już ostatni skoczyli w kierunku bramy,
prędko za nimi piekarczyk mały.
Obejrzał się za siebie i widzi
rycerzy krzyżackich mrowie.
– Nie zdążę – myśli.
– Ratuj! Najświętsza Panienko.
Co robić? Prędko, prędko!
Chwyta za łopatę.
Łopata na szczęście metalowa
i w dodatku całkiem nowa, ostra.
Przeciął linę. Opadła krata.

Uratowany, on i miejscowi ludzie.
Cudem. Tak będą mówić, o cudzie.
Piekarczyk własną piekarnię założy,
miasto go przecież sowicie nagrodzi.
Może z chorągwią cechową pójdzie.
Na wieki w Miejskiej Księdze się znajdzie.


Minęło wiele wieków historii miasta Elbląga, różne to były dzieje, pozostała jednak Księga Miejska, opowieść średniowieczna o męczeństwie świętego Wojciecha i legenda o Piekarczyku. Pozostała także brama, gdzie w kamieniu widnieje wyraźnie wyryta forma łopaty piekarskiej, żywy znak opisywanych wydarzeń.


PAMIĘCI HALINY POŚWIATOWSKIEJ

Dokąd poszłaś Halinko?
Najpewniej do Nieba
w ślubną suknię ubrana.
Prowadziły cię ptaki,
rodzime jaskółki,
słowiki i pliszki,
z żółtym brzuszkiem
sikorki i gile.
– Tam, gdzie twoje
zranione serce
wyrywało się życiu,
co chwilę.
Niebo tego dnia
było ołowianoszare
i zimne. Pamiętam
jakbym stała przy
twoim łóżku
i stała matka, sąsiadki,
przyjaciele a wcześniej
twój ostatni oddech
poszybował błękitną
strużką do Nieba.
Lepiej by ci było z nami,
myśleliśmy wszyscy,
otuleni płaszczami.
Tylko twoje serce
tak nie myślało,
ono bolało bardzo.

Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny
(Matki Bożej Zielnej, 15 sierpnia)


[i]Utrudzona krzątaniem ziemskim,
zasnęła Matka Boża mocnym snem,
z niebios wylało się jasne światło.
Usłyszała słowa Syna Jedynego,
stanął u wezgłowia – już czas Matko!
Matkę Bożą na wyżyny nieba
ponieśli anieli na skrzydłach,
błękitnych i białych jak mleko,
gdzie Stwórca Niebieski czekał
a miejsce było przygotowane
od prapoczątku istnienia galaktyk.
A była tak lekka, jak gdyby bez ciała
sama świętość do nieba zdążała.

Z nieba widać każde istnienie,
wszelką prośbę serce Matki usłyszy
i taką drżącą na kolanach Syna położy,
Każde źdźbła trawy pochylenie
zobaczy stamtąd, każdą zadrę,
wadę psychiki człowieka jak na dłoni.
Matka Boża w niebie się modli,
niejedną duszę od potępienia uchroni,
orędowniczką jest przecież niebios,
skąd przyszło Boskie Objawienie.
Prowadzi prostymi ścieżkami miłości
i napomnień słodkich, jakie jawią się
we wszystkich snach słabych dusz.
Mają one jednak potęgę ogromną
mogą wyrwać mocom nicości,
człowieka, który bez pomocy zniknie
w ciemnej czeluści zła i zwątpienia,
ponieważ zabrakło mu dziecięcej ufności.

W dniu poświęconym tym wydarzeniom
Matki Bożej Zielnej – Idą rodziny katolickie
kwiaty i zioła poświęcić do Kościoła.
W bukiecie ujrzysz miętę, wrotycz rumianek,
pachnące róże, lilię białą, drobny tymianek,
rozmarynu ziele, słonecznika kwiat dorodny.
Ucieszy Niebieskiej Pani miłujące oczy,
kokardą bławatkową lub różową przepasany
bukiet okazały, po święceniu łaskami spowity.
Domowników przed nieszczęściami zabezpieczy,
od wielu chorób i złego spojrzenia uleczy.

Agata Tupaj