Profesor Jarosław Niedojadło, rektor Akademii Nauk Stosowanych w Elblągu: Ambicje są zawsze [ROZMOWA]

2024-04-27 15:00:00(ost. akt: 2024-04-28 12:18:14)
Profesor Jarosław Niedojadło, rektor Akademii Nauk Stosowanych w Elblągu

Profesor Jarosław Niedojadło, rektor Akademii Nauk Stosowanych w Elblągu

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Z profesorem Jarosławem Niedojadło, rektorem Akademii Nauk Stosowanych w Elblągu rozmawiamy o przyszłości uczelni i o tym, czy w naszym mieście powstanie uniwersytet. Pytamy też o plany akademii na najbliższe lata.
– Co jest dla pana rektora priorytetem w kontekście drugiej kadencji, która rozpoczyna się 1 września 2024 roku?
– Priorytety działalności na nową kadencję wytyczyliśmy w szkole wspólnie w ramach aktualizacji naszej strategii uczelni, która została zmodyfikowana, zweryfikowana w styczniu, lutym i daje nam to pewną perspektywę działania do roku 2025. Takim najważniejszym priorytetem dla uczelni jest zwiększenie potencjału, liczby studentów, ale także wzmacnianie kadrowe uczelni, bo są też pewne wymagania, które musimy spełniać.
Profesor Jarosław Niedojadło, rektor Akademii Nauk Stosowanych w Elblągu
Fot. archiwum prywatne
Profesor Jarosław Niedojadło, rektor Akademii Nauk Stosowanych w Elblągu

Dużym wyzwaniem organizacyjnym jest nasza infrastruktura. Mamy świetną bazę – teraz musimy przejść do następnego etapu efektywnego jej wykorzystania, ale też musimy uważać na koszty. Media strasznie podrożały. Musimy to optymalizować. No i oczywiście pracujemy nieustannie nad poszerzeniem oferty dydaktycznej, tak żeby spełniać naszą misję, czyli dostarczać dla regionu dobrze przygotowanej kadry w różnych obszarach. Szukamy również nowych rozwiązań, które umożliwią dalszy rozwój naszej uczelni. W okresie czteroletniej kadencji uruchomiliśmy dwa nowe kierunki. Pierwszym z nich jest kosmetologia, czyli nowy obszar nauk o zdrowiu, a drugi kierunek to psychologia, która spotkała się z dużym zainteresowaniem kandydatów na studia. W tej chwili jesteśmy na etapie legislacyjnym kolejnego kierunku. Chodzi mi tu o logistykę. Czekamy na decyzję Ministerstwa i Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Jeżeli wszystko będzie pomyślnie, to nowa rekrutacja ruszy z nowym kierunkiem studiów.

– Co pan profesor uważa za swój największy sukces właśnie w kontekście sprawowanej funkcji rektora?
– Wskazanie jednego sukcesu byłoby może trudne. Tak przekornie powiem, że kadencja była bardzo specyficzna. Trzy lata pandemii, wojna na Ukrainie, galopująca inflacja, a w tle potężna inwestycja, którą realizowaliśmy – nasze Centrum Kompetencji Społecznych za ponad 25 mln zł – i to było wielkie wyzwanie organizacyjne i logistyczne dla uczelni. Drugim wyzwaniem było poszerzenie oferty dydaktycznej, zmierzające do zwiększenia liczby studentów. Mieliśmy taką wyraźną zniżkę rekrutacyjną i w okresie kadencji udało nam się tę nieciekawą tendencję skorygować. Już mamy wzrost rekrutacyjny i też ma to przełożenie na liczbę studentów i wierzymy, że ta tendencja będzie już trwała. Niż demograficzny miał swoje ekstremum w latach 2023, a nasz region nie jest zbyt ludnym regionem, porównując do innych w Polsce. Biorąc pod uwagę, że jeszcze mamy silne ośrodki akademickie w Trójmieście i Olsztynie, tutaj mamy trochę trudną sytuację, ale swoje miejsce tutaj w regionie mamy. Przez ponad 25 lat naszej działalności wychowaliśmy około 11000 absolwentów. Wydaje mi się, że to jest potężny zastrzyk kadrowy dla naszego regionu. W różnych instytucjach te osoby pracują – nasi studenci są z regionu elbląskiego, ze starego województwa elbląskiego. Mamy oczywiście studentów z innych regionów Polski, ale to nie są masowe liczby.

– Czy Akademia Nauk Stosowanych ma szansę przekształcić się w Uniwersytet Elbląski?

– Powiem tak: ambicje zawsze są, ale uważam, że do pewnych rozwiązań należy podchodzić spokojnie i ewolucyjnie.
Miały miejsce w Polsce takie działania, że niektóre PWSZ-y czy Akademie uzyskiwały status uczelni akademickich, ale szybko wracały na podwórko wyższych uczelni zawodowych. Wydaje mi się, że żeby być dobrą uczelnią akademicką, to jest duże wyzwanie, bo tu nie chodzi tylko o chęci. To wymaga dużego nakładu pracy ze strony uczelni, ale też dużego wsparcia regionu. Uczelnia sama z siebie nie jest w stanie zrobić takiego dużego skoku jakościowego. Owszem, można się postarać o jeden czy dwa kierunki, ale to jeszcze nie jest to. Lepiej być dobrą uczelnią kształcącą naszych studentów na poziomie pierwszego i drugiego stopnia jako praktyków. Nie przekreślamy tego w jakimś dalekim horyzoncie, ale do tego trzeba podejść rozsądnie, spokojnie, nie ulegać emocjom. Są uczelnie, które zostały uniwersytetami, i nie są to pierwszoligowe uniwersytety wśród uczelni akademickich w kraju.

– Czy pamięta pan profesor taki szczególny moment, kiedy poczuł pan szczęście i satysfakcję z drogi zawodowej, którą pan obrał?
– No takich punktów zwrotnych było kilka. Taka satysfakcja osobista to jest udział w budowie naszej uczelni. Byłem w zespole powołanym przez byłego wojewodę pomorskiego do spraw utworzenia uczelni zawodowej w Elblągu. Miałem swój wkład w stworzenie tej uczelni. Budowałem od podstaw Instytut Politechniczny, którego dyrektorem byłem przez 22 lata. Miałem ogromną satysfakcję jubileuszu 25-lecia uczelni, gdzie można było spojrzeć z perspektywy tych lat, że ta uczelnia się rozwija, spełnia swoją funkcję. Mamy dobrych absolwentów, mamy świetnych pracowników i to wszystko działa. Niewątpliwie życie składa się z małych przyjemności, z małych chwil szczęścia i takich etapów było wiele związanych z organizacyjną pracy uczelni. Na pewno taka satysfakcja była w minionym roku, kiedy oddawaliśmy do użytku Centrum Kompetencji Społecznych.

– Jakie są największe marzenia pana jako rektora Akademii Nauk Stosowanych?
– Takim marzeniem jest, żeby uczelnia była stabilna, stabilnie się rozwijała, a przede wszystkim, żeby zwiększyła się liczba naszych studentów. Pamiętam okres wyżu demograficznego. W naszej uczelni studiowało ponad 3,5 tys. studentów. Niestety ta liczba się zmniejszyła i wiemy, że to jest tendencja ogólnokrajowa niżu demograficznego.
Mamy też swoje plany odnośnie do kształcenia informatycznego. Chcemy tutaj rozwinąć działalność związaną ze sztuczną inteligencją, więc widzimy parę takich obszarów dalszego działania, tylko to wymaga spokojnego podejścia; trzeba zbudować zespoły, opracować nowe programy, ale w tym kierunku zmierzamy.

– Organizował pan Instytut Politechniczny – był pan jego dyrektorem przez 22 lata. I tak z perspektywy czasu, jeżeli chodzi o tę działalność przed tym, jak został pan rektorem, to z czego pan jest najbardziej dumny?
– Jestem dumny z Instytutu Politechnicznego jako jednostki, która wypromowała dużą liczbę absolwentów. Przed utworzeniem naszej uczelni pracowałem w oddziale Politechniki Gdańskiej. W końcowym etapie byłem kierownikiem oddziału, był to odpowiednik prodziekana do spraw kształcenia. Właściwie udało się ten wydział doprowadzić do pełnego rozkwitu. Pewne okoliczności organizacyjne, decyzyjne pozaelbląskie były takie, że oddział był wygaszany i powstała wtedy nasza uczelnia, ale ciągłość kształcenia inżynierskiego była zachowana. Przed powstaniem PWSZ w Elblągu wypromowano około tysiąca inżynierów – tych inżynierów w skali szkoły mamy już co najmniej trzykrotnie większą liczbę i to są specjaliści przygotowani do pracy w różnych obszarach. Nie są to tylko mechanicy czy inżynierowie budownictwa. Mamy też sporą armię absolwentów kierunku informatyka czy ochrony środowiska, która też odgrywa swoją rolę w regionie. Mamy tutaj zabezpieczenie kadrowe na długie lata w różnych obszarach działalności różnych instytucji. No i oczywiście stawiamy na zrównoważony rozwój i szukamy takich obszarów, które zapewniają stabilność uczelni, ale także zaspokoją potrzeby regionu.
Czasami jest trudno przewidzieć, jak się tendencja na rynku sprawdzi po kilku latach, więc tutaj myślę, że w przyszłości jest konieczna współpraca z władzami miasta, żeby też opracować jakieś strategiczne kierunki funkcjonowania. Myślę, że dajemy szeroki wachlarz: od kierunków inżynierskich po nauczycielskie, że właściwie zapewniamy zabezpieczenie kadrowe naszego regionu. Oczywiście cały czas pracujemy, żeby to poszerzać, udoskonalać.

– Co jest największym wyzwaniem dla pana profesora, jeżeli chodzi o zarządzanie uczelnią?
– Samo w sobie zarządzanie uczelnią jest ciekawym doświadczeniem, bardzo odpowiedzialnym – i może „wyzwaniem” to za dużo powiedziane, bo jednak w zarządzaniu szkolnictwem od wielu lat funkcjonowałem, ale zawsze wyzwaniem jest czynnik ludzki. Chcemy spełniać te kryteria, które zostały wyznaczone na nową kadencję i żeby uczelnia była dobrym miejscem do pracy i do studiowania, żeby atmosfera na uczelni sprzyjała takiej działalności i żeby do pracy chodzić z przyjemnością. To się udaje, ale wymaga to oczywiście umiejętnych działań budowania zespołów i relacji międzyludzkich. Oczywiście życie nie jest doskonałe, ale tak obserwując, wydaje mi się, że uczelnia ma dobry klimat.

– Czy w naszym mieście jest szansa na powstanie kampusu podobnego do tego, który jest w Gdańsku albo w Olsztynie?
– Możliwe są różne rozwiązania. Jesteśmy troszkę w mało komfortowej sytuacji rozproszenia naszych lokalizacji. Właściwie nasze budynki dydaktyczne są w trzech miejscach. Mamy silny ośrodek na ulicy Grunwaldzkiej, gdzie mamy dwa instytuty z nowymi pomieszczeniami, mamy też obiekty na ulicy Czerniakowskiej.
Jest problem z działkami – mamy mało powierzchni, na przykład przy ulicy Grunwaldzkiej, żeby można było tam w dużo większym zakresie się rozwijać, ale takiej możliwości nie wykluczamy. Teraz pojawiają się nowe perspektywy finansowania ze środków unijnych – być może znajdziemy jakieś środki, żeby jeszcze tam poszerzyć bazę, zacząć konsolidować miejsce prowadzenia dydaktyki w jednym regionie. To wymaga spokojnego podejścia; szukania przede wszystkim środków finansowych. Naszym marzeniem byłoby, żeby to było w jednym kampusie, ale Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego chyba nikt nie przebije. Kampus nad jeziorem, w jednym miejscu to jest unikat w skali kraju. Niestety musimy patrzeć na to obiektywnie, ale marzy nam się, żeby uczelnia była przynajmniej w pewnej części w jednym miejscu. To też sprzyja samej atmosferze studiowania – studenci różnych kierunków mogą się ze sobą się spotykać. Ma to bardzo duży wpływ na relacje międzyludzkie. Powoli staramy się organizować – mamy teraz rozbudowaną bazę przy ulicy Grunwaldzkiej. Staramy się tak, żeby studenci z różnych kierunków przynajmniej jeden dzień w tygodniu mieli tam w drugim obiekcie, żeby nie było takiej wędrówki ludów między budynkami – to jest zawsze męczące. Pracujemy nad polepszeniem jakości studiowania. Jest to duże wyzwanie, bo część obiektów jest już dość leciwych, no i wymaga dużego wkładu inwestycyjnego. Najwyższy poziom mamy na ulicy Grunwaldzkiej, bo tam mieliśmy dużą inwestycję w roku 2012. Kompleksowy remont starej infrastruktury plus nowe skrzydło z nowym dużym audytorium. No i teraz jeszcze dodatkowo ta ostatnia inwestycja.

– Elblążanie mogą tego nie wiedzieć, ale na części naszych terenów rozwojowych powstała hala sportowa przy ulicy Grunwaldzkiej.
– I właściwie uczelnia pomogła miastu zrealizować tę inwestycję. To pochłonęło duże tereny na parkingi, i to między innymi są nasze tereny, które uczelnia miała. To jest taki epizod, kiedy szkoła pomogła miastu i dzięki temu Elbląg ma ładną halę sportowo-widowiskową. To też jest ważne, żeby uczelnia działała dla dobra regionu i społeczności.

Rozmawiał Marcin Kocemba