Frombork, Tolkmicko, Młynary, Pieniężno i Płoskinia – tu rodzi się najmniej dzieci. Ludzie obawiają się, że nie będą mogli zapewnić dziecku odpowiednich warunków

2024-05-29 10:00:00(ost. akt: 2024-05-30 01:14:45)
Przyrost naturalny w Polsce (różnica między liczbami urodzeń żywych i zgonów) od wielu lat jest już ujemny i w ubiegłym roku wyniósł minus 137 tys.

Przyrost naturalny w Polsce (różnica między liczbami urodzeń żywych i zgonów) od wielu lat jest już ujemny i w ubiegłym roku wyniósł minus 137 tys.

Autor zdjęcia: Pixabay

To wszystko przez bociany, bo gdyby nie odlatywały na kilka miesięcy do ciepłych krajów, to dzieci w Polsce rodziłyby się przez cały rok, a tak mamy problem. Wielki, bo Polska się kurczy i starzeje. A wkrótce narodziny dziecka będą świętem.
Nasza demografia już nie kuleje, ona po prostu padła. I trzeba bić na alarm, tak jak w dzwony w niektórych gminach na Warmii i Mazurach, gdzie na świat przychodzi zaledwie kilkoro dzieci w roku. Tam problem żłobków, przedszkoli, a później przepełnionych klas, braku nauczycieli, spisu lektur sam się rozwiąże.

— Ale też problem naszych emerytur, bo ktoś musi zarobić na te emerytury, tak jak służyć w wojsku czy nas leczyć — zauważa prof. Jacek Poniedziałek, socjolog z UMK.

— Demografia to jest dosyć ścisła nauka. Pokazuje, że jeżeli wchodzi w dorosłość wiek reprodukcyjny pokolenie niżu, to będzie mniej dzieci, bo ludzi jest po prostu mniej. Po drugie obecnie kobiety rodzą mniej dzieci niż kiedyś, nie ma więc zastępowalności pokoleń. Na to nakładają się coraz późniejsze decyzje kobiet o macierzyństwie. Stąd te nasze problemy z demografią.

Gdy w 2016 roku został wprowadzony program Rodzina 500 plus, rząd zakładał, że w 2022 roku urodzi się ok. 370 tys. dzieci. Tymczasem urodziło się ich 305,1 tys., a w ubiegłym roku tylko 272,5 tys. – to najmniej w całym powojennym okresie. Nieuchronnie zmierzamy w stronę scenariusza nakreślonego jakiś czas temu przez ekspertów. Według tych prognoz demograficznych liczba urodzeń za kilkanaście lat spadnie w Polsce do 250 tys. dzieci rocznie. To będzie ogromna wyrwa demograficzna, pamiętając, że liczba zgonów w 2023 roku wyniosła 409 tys.

W konsekwencji przyrost naturalny (różnica między liczbami urodzeń żywych i zgonów) od wielu lat jest już ujemny i w ubiegłym roku wyniósł minus 137 tys. A mówiąc bardziej obrazowo, tylko w wyniku tego ruchu naturalnego w ubiegłym roku na każde 10 tys. ludności kraju ubyło 36 osób.

Skazani na wymarcie?

To są tylko liczby, statystyki. To prawda, ale za nimi kryje się katastrofa, depopulacja niektórych regionów, całych gmin. Bo jeśli w gminie, gdzie mieszka kilka tysięcy ludzi, rodzi się 5-6 dzieci w roku, to ich przyszłość rysuje się w ciemnych barwach. Na Warmii i Mazurach mamy 116 gmin. Palców w jednej ręce wystarczy, aby policzyć te, które zanotowały w zeszłym roku dodatni przyrost naturalny. Są to: gminy Stawiguda (plus 35), Nowe Miasto lubawskie (plus 8), Lubawa (plus 3) oraz Wielbark (miasto) – (plus 1).

Czy jako region jesteśmy skazani na wymarcie?

— Na pewno trzeba się liczyć z opustoszeniem dużych obszarów, bo z miejsc, które nie generują dużego przyrostu miejsc prac, ludzi ubywa, a przybywa tam, gdzie tych miejsc pracy jest dużo więcej — zauważa socjolog.

— To jest problem nie tylko Warmii i Mazur, ale całej Europy. W Hiszpanii są takie miasteczka i wsie, gdzie nie ma ani jednego mieszkańca.

Od około 30 lat utrzymuje się zjawisko depresji urodzeniowej, czyli niska liczba urodzeń nie zapewnia prostej zastępowalności pokoleń.

— Nawet gdybyśmy znaleźli cudowny lek w postaci świetnej opieki przedszkolnej, wsparcia różnego rodzaju finansowego i instytucjonalnego rodzin, a panie zdecydowały się rodzić więcej dzieci, to efekt przyjdzie za kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat — dodaje prof. Poniedziałek.

— Efekty tej polityki prorodzinnej będzie spijał już kto inny. Ale to trzeba zrobić, a przynajmniej się starać. Rozwiązaniem na teraz jest zachęcanie obywateli z innych państw, żeby się u nas osiedlali. I to już się dzieje. Dlatego, gdy dramatyczne dane demograficzne zestawimy z tym dodatnim bilansem migracyjnym, to sytuacja nie wygląda aż tak źle. Musimy mieć świadomość, że czeka nas przyszłość krajów Europy Zachodniej. Już jesteśmy krajem wielokulturowym, a będziemy jeszcze bardziej. Ocenia się, że dziś np. co czwarty mieszkaniec Wrocławia to obcokrajowiec.

Jak to robią inni?

Bez wątpienia sytuację może poprawić wzrost liczby urodzeń, tymczasem w ubiegłym roku w naszym regionie urodziło się 8487 dzieci, dwa lata temu zaś — 9913 dzieci. Mamy też jeden z najniższych w kraju wskaźników dzietności. Obecnie w Polsce wynosi on 1,26, co oznacza, że na 100 kobiet w wieku rozrodczym (15-49 lat) przypadało 126 urodzonych dzieci. Na Warmii i Mazurach wskaźnik ten wynosi 1,20. Tymczasem, żeby mówić o zastępowalności pokoleń i o tym, żeby Polska się nie kurczyła, wskaźnik powinien być na poziomie 2,1- 2,15.

Czy to jest możliwe? Przykład Francji, gdzie ten wskaźnik zbliżył się do 2, bo wynosi 1,83. Podobnie jak w Czechach, gdzie wskaźnik dzietności jest u nich dużo wyższy, bo w 2020 roku wynosił 1,71.

Dlaczego Czeszki rodzą dzieci, a Polki nie chcą? Tu eksperci wskazują na kilka powodów, ale też na fakt, że problem niskiej dzietności w Czechach pojawił się dużo wcześniej i wówczas Czesi zareagowali, adresując pomoc finansową państwa głównie do rodziców dzieci do lat trzech. Jest to przede wszystkim wysoki zasiłek rodzicielski, niezależny od dochodów rodziców, który pozwala Czeszkom nie pracować i zajmować się dzieckiem. Co istotne, nawet jak pójdą do pracy, to dostają ten zasiłek. To też prawo do aborcji, dostęp do in vitro finansowany przez państwo. Oblicza się, że tą metodą na świat przychodzi 6 proc. dzieci w Czechach.

Krok do przodu, krok do tyłu

To pokazuje, że mądra polityka prorodzinna daje efekty. Jaka jest nasza polityka prorodzinna?

— To są dwa kroki w przód, jeden w bok i trzy w tył — ocenia prof. Poniedziałek.

— Są pomysły całkiem dobre jak, np. babciowe, ale już osławione 800 plus jest kierowane do wszystkich, nawet do tych, którzy bez tych pieniędzy doskonale by sobie poradzili. Żłobki, przedszkola powinny być absolutnie dla każdego i tak naprawdę za darmo. Problemem jest brak możliwości kupna mieszkania albo wynajmu po rozsądnych cenach. Ludzie obawiają się, że nie będą mogli zapewnić dziecku odpowiednich warunków.

Patrząc na zmiany demograficzne, nie sposób nie wspomnieć o problemie starzenia się naszego społeczeństwa, bo rodzi się mniej dzieci, a poza tym żyjemy coraz dłużej. Już co piąty Polak ma 65 lat i więcej, co też niesie określone problemy ekonomiczne, jak też pociąga za sobą konieczność coraz większych wydatków na opiekę nad seniorami.

Andrzej Mielnicki

Tu urodziło się najmniej dzieci w 2023 r.
1. Frombork (gmina) – 5
2. Frombork, Pasym, Młynary, Kisielice (miasta) – 6
3. Tolkmicko (miasto) – 8
4. Pieniężno (miasto), Lubomino (gmina) – 9
5. Bisztynek (miasto), Ryn (miasto), Pozezdrze (gmina) – 11
6. Miłakowo (gmina) Płoskinia (gmina), Ruciane-Nida (gmina) – 12
7. Mikołajki (miasto), Górowo Iławeckie (miasto), Tolkmicko (gmina) – 13
8. Jeziorany (miasto), Miłomłyn (gmina), Budry (gmina), Kruklanki (gmina) – 14
9. Miłomłyn (miasto), Banie Mazurskie (gmina), Reszel (gmina) – 15
10. Dubeninki gmina – 16
Źródło: GUS