Czytam, bo lubię: Lauren Beukes „Lśniące dziewczyny” [RECENZJA]
2024-11-02 14:00:00(ost. akt: 2024-10-31 17:09:45)
Dziewczyna, która nie chciała umrzeć. Zabójca, który nie powinien istnieć… „Lśniące dziewczyny” Lauren Beukes to unikatowy i wciągający thriller. To emocjonująca podróż w czasie i w głąb mrocznego umysłu odrażającego psychopaty.
W 2013 roku „Lśniące dziewczyny” znalazły się na krótkiej liście nagrody Goldsboro Gold Dagger Award, a rok później książka zdobyła trofeum Brytyjskiego Stowarzyszenia Fantasy August Derleth Award za najlepszy horror. Powieść południowoafrykańskiej pisarki jest porównywana do twórczości m.in. Simona Becketta.
Opowiada o dziewczynie, która nie umarła. Kirby Moss, bo tak się nazywa bohaterka, miała szczęście i przeżyła napaść. Jest pewna, że innym się nie powiodło, ale dowody, które znajduje, wyglądają na… niemożliwe. Ściga zabójcę, który nie powinien istnieć. Pomaga jej reporter „The Chicago Sun-Times”, który kilka lat wcześniej opisywał jej sprawę. Natomiast Harper, główny antagonista, przez lata tropi lśniące dziewczyny, błyskotliwe młode kobiety – i gasi ich potencjał. Ale co by się stało, gdyby ta, która przeżyła, zaczęła szukać jego? „Lśniące dziewczyny” Lauren Beukes to trzymająca w napięciu, niepodobna do innych książka o podróżującym w czasie seryjnym zabójcy.
„Lśniące dziewczyny” to książka, którą polecam raczej miłośnikom gatunku, ponieważ nie należy ona do najłatwiejszych w czytaniu – trzeba się mocno skoncentrować, by się nie pogubić w wątkach. Równolegle prowadzony jest zarówno wątek Kirby, jak i Harpera, który dodatkowo przemieszcza się w czasie, co może zdezorientować czytelnika. Jednak ciekawe jest to, że ta historia to thriller, którego nie da się jednoznacznie przypisać do swojego gatunku. Są w nim bowiem również elementy grozy, a nawet fantastyki. Tajemnice mieszają się tu z wydarzeniami z przeszłości. Główny antagonista, wraz ze swoimi motywacjami do popełniania zbrodni, jest mocno przerażający. Ciekawym zabiegiem jest to, że już od samego początku wiemy, kto jest mordercą, co nie jest zbyt często spotykane w książkach tego gatunku i uważam za świetny zabieg. Natomiast Kirby jest błyskotliwa, pewna siebie i mocno zdeterminowana, by odnaleźć swojego napastnika i się na nim zemścić. Emocje, jakie przeżywają obaj główni bohaterowie, wręcz wylewa się z kart książki.
„Lśniące dziewczyny” to książka, którą polecam raczej miłośnikom gatunku, ponieważ nie należy ona do najłatwiejszych w czytaniu – trzeba się mocno skoncentrować, by się nie pogubić w wątkach. Równolegle prowadzony jest zarówno wątek Kirby, jak i Harpera, który dodatkowo przemieszcza się w czasie, co może zdezorientować czytelnika. Jednak ciekawe jest to, że ta historia to thriller, którego nie da się jednoznacznie przypisać do swojego gatunku. Są w nim bowiem również elementy grozy, a nawet fantastyki. Tajemnice mieszają się tu z wydarzeniami z przeszłości. Główny antagonista, wraz ze swoimi motywacjami do popełniania zbrodni, jest mocno przerażający. Ciekawym zabiegiem jest to, że już od samego początku wiemy, kto jest mordercą, co nie jest zbyt często spotykane w książkach tego gatunku i uważam za świetny zabieg. Natomiast Kirby jest błyskotliwa, pewna siebie i mocno zdeterminowana, by odnaleźć swojego napastnika i się na nim zemścić. Emocje, jakie przeżywają obaj główni bohaterowie, wręcz wylewa się z kart książki.
Czy Kirby uda się osiągnąć swój cel? Głównym motywem tej powieści jest pojedynek dwóch ciekawie opisanych postaci. Jeśli uznacie, że ta książka jest zbyt ciężka do czytania podczas wakacji, to możecie ją przyswoić w postaci serialu, który można obejrzeć na platformie AppleTV+.
Jeśli nie są wam straszne niepokojące, pełne napięcia, momentami surrealistyczne historie, które aż do końca historii pozostawiają czytelnika w dezorientacji, to książka „Lśniące dziewczyny” pewnie przypadnie wam do gustu.
Agata Tupaj
Agata Tupaj
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez