Czytam, bo lubię: Jana Inna „Co by było, gdyby…”
2024-09-21 12:00:00(ost. akt: 2024-09-20 16:17:24)
Czy zastanawiacie się czasem, co by było, gdybyście wybrali w życiu inaczej? O podobnych swoich rozterkach opowiada główna bohaterka książki Jany Innej „Co by było, gdyby…”. Ta poruszająca powieść pokazuje, że historia rodzinna nie definiuje naszej przyszłości.
Pochodząca z wielodzietnej, chłopskiej rodziny Zosia robi wszystko, by zdobyć wykształcenie i wyrwać się z domu. Widząc, jak jej bliscy pogrążają się w nałogu alkoholowym, poprzysięga sobie, że nigdy nie pójdzie w ich ślady. Niewiele brakuje, aby nie dotrzymała słowa… Mateusza poznaje na studenckim obozie w górach. Różni ich miejsce urodzenia – ona pochodzi z Żuław, a on ze Śląska – łączy (oprócz miłości od pierwszego wejrzenia) rodzinna podatność na uzależnienia. Tak zaczyna się związek pełen wzlotów i upadków. „Co było, gdyby…” to jednak nie tylko historia Zosi oraz jej licznej, bardzo zżytej rodziny. To także opowieść, która pokazuje, że alkoholizm to choroba jak każda inna. Może dotknąć każdego – w tym ludzi dobrych, uczciwych i pracowitych, takich jak Stefaniakowie czy Bystrzyccy.
„Co by było, gdyby…” to debiutancka powieść Jany Innej, która porusza ciężki, ale nigdy nie tracący na aktualności problem alkoholizmu. Tutaj autorka opisała go z perspektywy czterdziestoletniej kobiety, która rozwiodła się z mężem alkoholikiem i zastanawia się, w jaki sposób losy jej uzależnionych od alkoholi członków rodziny wpłynęły na jej życie.
Główna bohaterka robi retrospekcję swojego życia, dzięki czemu poznajemy jej przeszłość i obserwacje staczających się bliskich. Bardzo ciekawe jest to, że autorka daje nam wgląd w to, jak wyglądało podejście społeczeństwa do spożywania alkoholu w czasach jej młodości – w okresie PRL-u. Mianowicie wtedy nie było to nic dziwnego czy nienormalnego, a to, że komuś zdarzało się wylewać za kołnierz zbyt dużo i często, nie było traktowane jak problem, dopóki ten ktoś był w stanie wykonywać swoją pracę. Zosia niestety jednak trafiła na chłopaka, który nie tylko upijał się do nieprzytomności, ale musiał potem długo dochodzić do siebie. Jana Inna bardzo dobitnie pokazuje, że alkoholizm po prawdzie dużo gorzej się odbija na bliskich chorego, niż na nim samym.
Główna bohaterka robi retrospekcję swojego życia, dzięki czemu poznajemy jej przeszłość i obserwacje staczających się bliskich. Bardzo ciekawe jest to, że autorka daje nam wgląd w to, jak wyglądało podejście społeczeństwa do spożywania alkoholu w czasach jej młodości – w okresie PRL-u. Mianowicie wtedy nie było to nic dziwnego czy nienormalnego, a to, że komuś zdarzało się wylewać za kołnierz zbyt dużo i często, nie było traktowane jak problem, dopóki ten ktoś był w stanie wykonywać swoją pracę. Zosia niestety jednak trafiła na chłopaka, który nie tylko upijał się do nieprzytomności, ale musiał potem długo dochodzić do siebie. Jana Inna bardzo dobitnie pokazuje, że alkoholizm po prawdzie dużo gorzej się odbija na bliskich chorego, niż na nim samym.
Główna bohaterka, w której rodzinnym domu picie zaczęło być na porządku dziennym, usilnie się stara, by samej nie zostać wciągniętą w uzależnienie od alkoholu i by się wyrwać z rodzinnego domu. Nie jest to jednak takie łatwe, biorąc pod uwagę, że pakuje się w związek z alkoholikiem. O tym, w jaki sposób udaje jej się zawalczyć o siebie, dowiemy się w książce. Chociaż w „Co by było, gdyby…” mamy narratora trzecioosobowego, to opisuje życie Zosi w bardzo autentyczny i osobisty sposób, dzięki czemu łatwo jest nam wczuć się w bohaterkę. Na początku lektura tej książki może być oporna ze względu na brak rozdziałów czy odstępów, jednak język autorki sprawia, że czyta się ją lekko i szybko.
„Co by było, gdyby…”, chociaż należy do ciężkich ze względu na poruszany temat, jest zdecydowanie warta przeczytania. Jana Inna zostawia czytelnika z wieloma pytaniami na temat podejścia do picia alkoholu nawet w naszym najbliższym otoczeniu, do zastanowienia się nad tym, czy aby sami możemy zapobiec takiej sytuacji. Ta książka pokazuje, że warto czasem „pogdybać” nad zjawiskami uznawanymi za chleb powszedni, ale na które nie musimy się bezrefleksyjnie godzić.
Agata Tupaj
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez