Wierzono, że dusze zmarłych powracają jako ptaki. Zaduszki były świadectwem wiary w nieśmiertelność duszy i przejawem kultu przodków, którzy mieli nieustannie wpływać na losy ludzi żyjących

2024-11-02 08:00:00(ost. akt: 2024-10-31 16:18:43)
Na wsiach wierzono, że w listopadowe kościelne święta zmarłych zwolnione z czyśćca dusze powracają na ziemię, błąkają się po rozstajnych drogach i przychodzą na miejsce swego ziemskiego bytowania wołając o pomoc i modlitwę

Na wsiach wierzono, że w listopadowe kościelne święta zmarłych zwolnione z czyśćca dusze powracają na ziemię, błąkają się po rozstajnych drogach i przychodzą na miejsce swego ziemskiego bytowania wołając o pomoc i modlitwę

Autor zdjęcia: archiwum

Z chrześcijańskim kultem zmarłych i wprowadzonymi przez Kościół obrzędami religijnymi przez wieki wiązała się obrzędowość ludowa oraz archaiczne praktyki zaduszne. Wierzono, że w listopadowe dni zwolnione z czyśćca dusze powracają na ziemię.
Już od najdawniejszych czasów Zaduszki były świadectwem wiary w nieśmiertelność duszy oraz w to, że śmierć nie unicestwia całkowicie człowieka, tylko zmienia jego stan. Zaduszki były przejawem kultu przodków, którzy mieli nieustannie wpływać na losy ludzi żyjących. Przy czym osoby zmarłe miały również tak jak my, żyjący na ziemi, doświadczać pragnienia, bólu, zmęczenia czy głodu i pragnienia. Ci, o których zapomniano, mieli wyrządzić ludziom dotkliwe szkody: straszyć, nękać czy sprowadzać nieszczęścia z przedwczesną śmiercią włącznie. Osoby niepamiętające o zmarłych miały być zabierane do tajemniczego, budzącego grozę świata. Jak pisze etnograf, Barbara Ogrodowska, przez obrzędy i ofiary zaduszne, można było zaspokajać potrzeby i pragnienia zmarłych. Okazać im pamięć i szacunek, a także zabezpieczyć się przed szkodliwym działaniem duchów.

Zaduszki przez wieki należały do najbardziej znaczących obrzędów kultowych. Przed przyjęciem chrześcijaństwa wspominanie zmarłych towarzyszyło w zasadzie wszystkim uroczystościom. Odprawiane wiele razy w ciągu roku obrzędy zastąpiły dwa święta kościelne: Wszystkich Świętych, obchodzone 1 listopada, wprowadzone do liturgii przez papieża Jana XI w 835 roku oraz Wszystkich Wiernych Zmarłych obchodzone 2 listopada, które wprowadził w 998 roku opat Odylon z Cluny jako przeciwwagę dla pogańskich obrządków czczących zmarłych.

Jeżeli chodzi o praktyki religijne, sam Dzień Zaduszny był kultywowany już przez wczesnośredniowiecznych mnichów. Nabożeństwa w intencji zmarłych współbraci były odprawiane w różnych klasztorach. Już w VII wieku Izydor z Sewilli zalecał odprawianie mszy za dusze zmarłych zakonników.

Z kolei od IX wieku, w niektórych opactwach intencjami modlitewnymi obejmowano nie tylko zakonników, ale wszystkich zmarłych chrześcijan. Pod koniec X wieku wspomniany Odylon, opat klasztoru benedyktyńskiego z Cluny, na 2 listopada wyznaczył dzień obowiązkowych modlitw za wszystkich wiernych zmarłych we wszystkich podległych mu klasztorach. Później od benedyktynów kluniackich obrzęd ten przejęły inne zakony oparte na Regule świętego Benedykta. W XII wieku zwyczaj ten zaczęli praktykować polscy cystersi. W 1311 roku decyzją Stolicy Apostolskiej Dzień Zaduszny wprowadzono oficjalnie do kalendarza liturgicznego co przyczyniło się do stopniowego upowszechniania go w całym Kościele katolickim.

Mimo tego jeszcze w XIX wieku na wschodzie Polski odprawiano uroczystości ofiarne z przywoływaniem zmarłych, zwane dziadami, co było inspiracją dla "Dziadów" Adama Mickiewicza. Praktyka nawiedzania cmentarzy, przyozdabiania grobów oraz zapalania na nich zniczy związana jest z przedchrześcijańskim zwyczajem rozpalania ognisk na mogiłach. Wierzono, że płomienie ogrzewają dusze błąkające się po ziemi, a także chronią przed złymi mocami. Największe ogniska rozpalano na mogiłach ludzi zmarłych śmiercią nagłą, przede wszystkim na grobach samobójców, których zazwyczaj grzebano poza ogrodzeniem cmentarnym.

Z chrześcijańskim kultem zmarłych i wprowadzonymi przez Kościół obrzędami religijnymi przez wieki wiązała się obrzędowość ludowa oraz archaiczne praktyki zaduszne. Wierzono, że w listopadowe kościelne święta zmarłych zwolnione z czyśćca dusze powracają na ziemię, błąkają się po rozstajnych drogach i przychodzą na miejsce swego ziemskiego bytowania wołając o pomoc i modlitwę. O swojej obecności dają znać stukaniem, szumem wiatru w kominie czy skrzypieniem podłogi. Ukazują się zarówno we śnie, jak i na jawie, a swoją obecność zaznaczają chociażby odciskiem stóp na rozsypanym popiele. Złośliwe dusze zatwardziałych grzeszników miały wodzić ludzi na manowce, a nawet wciągać ich w bagna...

Wspomniana etnograf Barbara Ogrodowska opisuje, że np. na Śląsku Opolskim wierzyło się, że dusze zmarłych dzieci powracają na ziemię jako ptaki, które obsiadają drzewa cmentarne i śpiewają podczas procesji kościelnej. Na Pomorzu w Dzień Zaduszny zamykano karczmy, zabraniano grać, śpiewać, a nawet gwizdać, aby diabły szukające zbłąkanych dusz nie porwały ludzi do swojego tańca, a w konsekwencji do piekła. Na Warmii i Mazurach z kolei unikano wylewania pomyj za dom zanim nie wypowiedziało się formułki: „Uciekajcie wszystkie dusze, bo ja wodę wylać muszę”. Nie wypadało też spluwać na podłogę.

Według znanego niegdyś w Polsce podania, w noc zaduszną osoby pobożne mogą o północy z ukrycia zobaczyć cienie zmarłych idące tłumnie z cmentarza do kościoła na nabożeństwo celebrowane przez zmarłego proboszcza, w asyście nieżyjącego organisty i kościelnego. Niezwykłemu pochodowi miały towarzyszyć przytłumione odgłosy organów oraz dzwonów. Dla duchów pozostawiano otwarte na noc drzwi, a na ołtarzu mszał i stułę. Nie wolno było wchodzić w nocy do kościoła i przypatrywać się "mszy duchów". Zmarli nie tolerowali żywych w swych obrzędach.

W. Kosiewicz