Rolnicy protestowali w Elblągu, bo nie wierzą rządowi ws. Mercosur [ZDJĘCIA]
2024-12-03 15:06:53(ost. akt: 2024-12-03 15:28:51)
We wtorek, 3 grudnia, w całej Polsce odbyły się protesty rolników, którzy domagali się od rządu zablokowania umowy z Mercosur, wstrzymania realizacji Zielonego Ładu oraz zaprzestania prac nad nową wersją tzw. piątki dla zwierząt. Największa demonstracja miała miejsce w Elblągu.
Do Kazimierzowa pod Elblągiem przybyło ponad 70 ciągników rolniczych, ozdobionych biało-czerwonymi flagami i transparentami z napisami takimi jak „Mercosur to śmierć polskiego rolnictwa” czy „Polityka komisarza wykończy gospodarza”. Rolnicy powiedzieli, że ich obecność na proteście to znak niewiary w to, że rząd nie poprze umowy i szuka sojuszników, by zablokować Mercosur.
Kolumna pojazdów, w której uczestniczyły także samochody osobowe, mająca ok. pół kilometra długości, po godz. 10 dotarła do Elbląga. Na skrzyżowaniu ulic 12 Lutego, Grota-Roweckiego i Armii Krajowej nastąpił postój, podczas którego rolnicy wygłosili swoje postulaty. Po nich nastąpiło zakończenie zgromadzenia.
Rolnicy poruszali się po wcześniej zaplanowanej trasie i blokowali jeden pas jezdni. W proteście uczestniczyli rolnicy z powiatów elbląskiego, braniewskiego, sztumskiego, malborskiego, ostródzkiego, nowodworskiego, nidzickiego i kwidzyńskiego, a nawet z Podlasia.
Damian Murawiec, przewodniczący protestu w Elblągu, określił wtorkową akcję jako ostrzegawczą i podkreślił, że głównym postulatem rolników uczestniczących w proteście było zatrzymanie umowy między Unią Europejską a krajami Ameryki Południowej. Przypomnijmy, że Unia Europejska i Mercosur, w skład którego wchodzą Argentyna, Brazylia, Paragwaj, Boliwia i Urugwaj, uzgodniły w czerwcu 2019 roku utworzenie strefy wolnego handlu dla 700 milionów ludzi. Jednak do tej pory umowa nie została przyjęta. Komisja Europejska uważa, że porozumienie przyniesie korzyści dla UE, zwłaszcza w sektorach przemysłowym i transportu morskiego oraz niektórych segmentach produkcji rolno-spożywczej.
— W dalszym ciągu nasze postulaty, z którymi wyszliśmy zimą i wiosną, nie zostały spełnione, a zagrożeń mamy coraz więcej. Przed nami prawdopodobne podpisanie umowy o wolnym handlu z grupą Mercosur — to ogromne zagrożenie dla polskich i europejskich rolników. Produkcja w krajach takich jak Argentyna, Brazylia, Urugwaj czy Paragwaj prowadzona jest według zupełnie innych standardów. Wystarczy tylko spojrzeć na zużycie pestycydów — w Argentynie zużywa się około 6 kg substancji czynnej na hektar, w Urugwaju 7,6 kg, w Brazylii 12,6 kg. Jeżeli zestawimy to z europejskim rolnictwem, gdzie rolnicy zużywają średnio 3,5 kg, a w Polsce 2,1 kg substancji czynnej na hektar, to zobaczymy, że w Brazylii rolnicy zużywają 6 razy tyle chemii co my, produkując naszą żywność. Kolejna sprawa to rośliny genetycznie modyfikowane. W Europie mamy zakaz wysiewania i uprawiania roślin GMO, natomiast w krajach grupy Mercosur jest to na porządku dziennym — wskazywał Damian Murawiec podczas ogłaszania postulatów. Zaznaczył też, że jeśli rząd nie podejmie działań w celu zablokowania umowy z Mercosur, rolnicy z różnych związków i ugrupowań zorganizują bardziej zdecydowane protesty.
Dodatkowym źródłem niezadowolenia rolników są tzw. piątka dla zwierząt 2.0 oraz Zielony Ład. Rolnicy obawiają się m.in. restrykcyjnych regulacji dotyczących hodowli zwierząt, ograniczenia produkcji mięsa i wprowadzenia ich działalności do systemu handlu emisjami CO₂.
— Stanowczo sprzeciwiamy się tzw. piątce dla zwierząt w wersji 2.0. Aktualnie w Sejmie procedowanych jest 9 projektów ustaw dotyczących ochrony zwierząt lub zakazujących hodowli zwierząt. Mam tu na myśli projekt uchwały dotyczący zakazu hodowli zwierząt na futra oraz tzw. ustawę łańcuchową. Wszystkim nam zależy na tym, aby nie było pseudohodowli i aby każdy właściciel zwierząt hodowlanych lub zwierząt domowych należycie opiekował się tymi zwierzętami i nie dochodziło do znęcania się nad nimi. Ale w projekcie ustawy łańcuchowej zawartych jest bardzo dużo szkodliwych zapisów — zaczynając od tego, że budżety samorządów mają zostać obciążone kosztami utrzymywania odebranych zwierząt, a niejednokrotnie od momentu, kiedy aktywista prozwierzęcy stwierdzi, że zwierzę należy odebrać, do chwili ogłoszenia prawomocnego wyroku potrafi minąć nawet nie kilka miesięcy, a kilka lat. I przez cały ten czas samorządy będą musiały opłacać utrzymanie odebranych zwierząt. Naszym zdaniem będzie to maszynka do zarabiania pieniędzy dla osób, które nie mają wykształcenia rolniczego ani weterynaryjnego, aby móc oceniać to, czy faktycznie o zwierzę hodowlane czy domowe się nie dba — tłumaczył przewodniczący protest.
I dodał: — W dalszym ciągu nie zostały zrealizowane nasze postulaty dotyczące Zielonego Ładu. Udało nam się czasowo zatrzymać ugorowanie, ale po roku 2027 możemy spodziewać się tego, że nastąpi powrót do tego nakazu i będziemy musieli ugorować 10 proc. i więcej powierzchni naszej ziemi.
Murawiec podkreślił, że celem protestu nie było utrudnianie życia mieszkańcom, lecz zwrócenie uwagi opinii publicznej na zagrożenia dla polskiego rolnictwa wynikające z unijnej polityki oraz planowanych umów handlowych.
— Musimy pokazać, z czym te zagrożenia się wiążą. Chcemy, aby państwo w pełni reprezentowało interesy rolników — podsumował Damian Murawiec.
Podobne protesty rolników odbyły się we wtorek w wielu regionach kraju, m.in. w województwach śląskim, zachodniopomorskim i lubelskim.
EG
EG
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez