By książka trafiała nie tylko do rąk, ale i do serc czytelników. Wioletta Piasecka przekazała bibliotece we Fromborku niezwykły prezent
2025-02-01 12:00:00(ost. akt: 2025-01-31 18:00:43)
Do biblioteki we Fromborku trafił unikalny egzemplarz książki „Chata pod starym świerkiem”. „Chciałam, by biblioteka, która robi wspaniałe premiery moich powieści, otrzymała tę wyjątkową książkę” — mówi autorka Wioletta Piasecka.
— Bibliotekarze z Centrum Kulturalno-Bibliotecznego we Fromborku pochwalili się, że otrzymali piękny podarunek — książkę „Chata pod starym świerkiem” pani autorstwa, Skąd ten pomysł?
— To był wyjątkowy kolekcjonerski egzemplarz, którego nie można kupić. Chciałam, by biblioteka, która robi wspaniałe premiery moich powieści, otrzymała tę wyjątkową książkę. A dlaczego wyjątkową? „Chata pod starym świerkiem” pobiła wszelkie rekordy popularności. W ciągu trzech tygodni wyprzedał się kilkutysięczny nakład i jeszcze w grudniu był dodruk. Do dziś jest we wszystkich rankingach najlepiej sprzedających się książek w Polsce zarówno wersja papierowa, e-book, jak i audiobook. Wydawnictwo Skarpa Warszawska, z którym od dwóch lat współpracuję, w nagrodę za ogromny sukces wydrukowała cudne egzemplarze z barwionymi brzegami i dała mi w prezencie siedemdziesiąt takich książek. Część przekazałam na cele charytatywne, część rozdałam w konkursach, a kilka podarowałam ukochanym bibliotekom, dzięki którym mogę celebrować piękne premierowe uroczystości. Bo jak tu nie dziękować? Na pierwszą premierę we Fromborku przyszło tylu ludzi, że nie wszyscy zmieścili się w bibliotece, ale i tak nikt nie zrezygnował. Nauczeni doświadczeniem premierę „Sekretu bibliotekarki” zrobiliśmy na świeżym powietrzu na placu Górników. To był niesamowity dzień. Za moimi plecami wzgórze katedralne, a przede mną ponad setka osób; niektórzy czytelnicy przyjechali aż z południa Polski. Tak też było na premierze w Braniewie, w Suchaczu czy w Bibliotece Pedagogicznej w Elblągu.
— To był wyjątkowy kolekcjonerski egzemplarz, którego nie można kupić. Chciałam, by biblioteka, która robi wspaniałe premiery moich powieści, otrzymała tę wyjątkową książkę. A dlaczego wyjątkową? „Chata pod starym świerkiem” pobiła wszelkie rekordy popularności. W ciągu trzech tygodni wyprzedał się kilkutysięczny nakład i jeszcze w grudniu był dodruk. Do dziś jest we wszystkich rankingach najlepiej sprzedających się książek w Polsce zarówno wersja papierowa, e-book, jak i audiobook. Wydawnictwo Skarpa Warszawska, z którym od dwóch lat współpracuję, w nagrodę za ogromny sukces wydrukowała cudne egzemplarze z barwionymi brzegami i dała mi w prezencie siedemdziesiąt takich książek. Część przekazałam na cele charytatywne, część rozdałam w konkursach, a kilka podarowałam ukochanym bibliotekom, dzięki którym mogę celebrować piękne premierowe uroczystości. Bo jak tu nie dziękować? Na pierwszą premierę we Fromborku przyszło tylu ludzi, że nie wszyscy zmieścili się w bibliotece, ale i tak nikt nie zrezygnował. Nauczeni doświadczeniem premierę „Sekretu bibliotekarki” zrobiliśmy na świeżym powietrzu na placu Górników. To był niesamowity dzień. Za moimi plecami wzgórze katedralne, a przede mną ponad setka osób; niektórzy czytelnicy przyjechali aż z południa Polski. Tak też było na premierze w Braniewie, w Suchaczu czy w Bibliotece Pedagogicznej w Elblągu.
— Opisuje pani losy sióstr mieszkających nad Zalewem Wiślanym. Proszę w skrócie opowiedzieć o treści. Skąd pomysł na napisanie takiej powieści?
— „Chata pod starym świerkiem” to opowieść o dwóch siostrach, które przed laty pokochały tego samego mężczyznę. Obie ułożyły sobie życie i obie są na pozór szczęśliwe. Jednak każdej z nich do pełni szczęścia czegoś brakuje, a przede wszystkim brakuje im siostrzanej więzi. W tej świątecznej powieści na pierwszy plan — jak w każdej mojej książce — wysuwają się emocje. Moim marzeniem jest to, by książka trafiła nie tylko do rąk, ale przede wszystkim do serc czytelników. A skąd pomysł? Podczas któregoś ze spotkań autorskich panie z zespołu ludowego „Sasanki” poprosiły mnie, bym akcję powieści umieściła w Suchaczu. Nie trzeba było mnie długo namawiać. Suchacz to rodzinna miejscowość mojego taty. Moi rodzice tuż po ślubie mieszkali tam przez jakiś czas i ja stawiałam tam pierwsze kroki. Dokładnie w domu przy alei Radości. Z wielkim sentymentem wracałam pamięcią do czasów mojego dzieciństwa, gdzie z siostrami i kuzynami spędzaliśmy w domu dziadków wakacje i ferie. Tego domu już nie ma, ale pamiętam oblewany przez wody Zalewu Wiślanego cypel, na którym stały trzy kolorowe domki kempingowe, do których w wakacje zjeżdżali turyści z całej Polski, a jesienią spaliśmy tam my, dzieciaki.
— „Chata pod starym świerkiem” to opowieść o dwóch siostrach, które przed laty pokochały tego samego mężczyznę. Obie ułożyły sobie życie i obie są na pozór szczęśliwe. Jednak każdej z nich do pełni szczęścia czegoś brakuje, a przede wszystkim brakuje im siostrzanej więzi. W tej świątecznej powieści na pierwszy plan — jak w każdej mojej książce — wysuwają się emocje. Moim marzeniem jest to, by książka trafiła nie tylko do rąk, ale przede wszystkim do serc czytelników. A skąd pomysł? Podczas któregoś ze spotkań autorskich panie z zespołu ludowego „Sasanki” poprosiły mnie, bym akcję powieści umieściła w Suchaczu. Nie trzeba było mnie długo namawiać. Suchacz to rodzinna miejscowość mojego taty. Moi rodzice tuż po ślubie mieszkali tam przez jakiś czas i ja stawiałam tam pierwsze kroki. Dokładnie w domu przy alei Radości. Z wielkim sentymentem wracałam pamięcią do czasów mojego dzieciństwa, gdzie z siostrami i kuzynami spędzaliśmy w domu dziadków wakacje i ferie. Tego domu już nie ma, ale pamiętam oblewany przez wody Zalewu Wiślanego cypel, na którym stały trzy kolorowe domki kempingowe, do których w wakacje zjeżdżali turyści z całej Polski, a jesienią spaliśmy tam my, dzieciaki.
— Czy to pani pierwsza książka?
— „Chata pod starym świerkiem” to piętnasta powieść dla dorosłych. A która w ogóle w moim dorobku? Przestałam liczyć. Do pandemii pisałam wyłącznie książki dla dzieci, słuchowiska radiowe dla Polskiego Radia, a także scenariusze teatralne zarówno dla wielkich teatrów, jak i tych małych, objazdowych. Pisałam też wierszyki i teksty piosenek. Od czasu pandemii skupiam się wyłącznie na powieściach obyczajowych.
— „Chata pod starym świerkiem” to piętnasta powieść dla dorosłych. A która w ogóle w moim dorobku? Przestałam liczyć. Do pandemii pisałam wyłącznie książki dla dzieci, słuchowiska radiowe dla Polskiego Radia, a także scenariusze teatralne zarówno dla wielkich teatrów, jak i tych małych, objazdowych. Pisałam też wierszyki i teksty piosenek. Od czasu pandemii skupiam się wyłącznie na powieściach obyczajowych.
— Jak to się stało, że została pani pisarką? Od zawsze pani o tym marzyła?
— Odkąd sięgam pamięcią, zawsze coś pisałam. Dawno temu na którymś z wykładów na studiach usłyszałam o pierwszej Polce utrzymującej się z pisania, Klementynie z Tańskich Hoffmanowej. Och, jak ją podziwiałam i co tu dużo mówić, zazdrościłam odwagi, determinacji. Wszak to było w czasach, gdy kobiety zajmowały się chuchaniem i dmuchaniem na ognisko domowe, a nie realizacją marzeń. A i dziś postawienie na marzenia bez planu B jest bardzo trudne. Tym bardziej, że rzadko w naszym nierokującym korzyści finansowych marzeniu wspierają nas bliscy. Początkowo pisałam dla mojego syna, opowiadałam mu bajki, a on chciał jeszcze i jeszcze. Potem synek poprosił mnie, bym mu pokazała książkę, w której są te bajki. Szkopuł w tym, że one były tylko w mojej głowie. Zapragnęłam spełnić to dziecięce marzenia, w sumie także i moje. W 2012 roku, gdy już miałam napisanych około dwudziestu książek dla dzieci, a za sobą dość sporo spotkań autorskich, postanowiłam odejść z pracy i zacząć żyć na własny, literacki rachunek. Nie powiem, że było łatwo, czasami nawet bardzo trudno, ale było warto. Czy dziś postąpiłabym tak samo? Tak ale zrobiłabym to dużo wcześniej. Niepotrzebnie się wahałam. Nigdy jednak nie sądziłam, że nie książki dla dzieci, ale powieści dla dorosłych przyniosą mi tak spektakularny sukces. Cieszę się i… piszę dalej. Jestem dziś w najpiękniejszym miejscu swojego życia, robię to, co lubię, pasja stała się moją pracą, spełniły się wszystkie moje pisarskie marzenia.
— Odkąd sięgam pamięcią, zawsze coś pisałam. Dawno temu na którymś z wykładów na studiach usłyszałam o pierwszej Polce utrzymującej się z pisania, Klementynie z Tańskich Hoffmanowej. Och, jak ją podziwiałam i co tu dużo mówić, zazdrościłam odwagi, determinacji. Wszak to było w czasach, gdy kobiety zajmowały się chuchaniem i dmuchaniem na ognisko domowe, a nie realizacją marzeń. A i dziś postawienie na marzenia bez planu B jest bardzo trudne. Tym bardziej, że rzadko w naszym nierokującym korzyści finansowych marzeniu wspierają nas bliscy. Początkowo pisałam dla mojego syna, opowiadałam mu bajki, a on chciał jeszcze i jeszcze. Potem synek poprosił mnie, bym mu pokazała książkę, w której są te bajki. Szkopuł w tym, że one były tylko w mojej głowie. Zapragnęłam spełnić to dziecięce marzenia, w sumie także i moje. W 2012 roku, gdy już miałam napisanych około dwudziestu książek dla dzieci, a za sobą dość sporo spotkań autorskich, postanowiłam odejść z pracy i zacząć żyć na własny, literacki rachunek. Nie powiem, że było łatwo, czasami nawet bardzo trudno, ale było warto. Czy dziś postąpiłabym tak samo? Tak ale zrobiłabym to dużo wcześniej. Niepotrzebnie się wahałam. Nigdy jednak nie sądziłam, że nie książki dla dzieci, ale powieści dla dorosłych przyniosą mi tak spektakularny sukces. Cieszę się i… piszę dalej. Jestem dziś w najpiękniejszym miejscu swojego życia, robię to, co lubię, pasja stała się moją pracą, spełniły się wszystkie moje pisarskie marzenia.
— Jakie pomysły na kolejne powieści krążą pani po głowie?
— Od jakiegoś czasu marzyłam o napisaniu wielkiej trzytomowej powieści o pierwszej Polce skazanej za walkę o niepodległość, Józefie Rzążewskiej. Została skazana na dożywotni pobyt na Syberii, bez możliwości powrotu. Razem z nią skazane zostały jeszcze dwie kobiety: Ewa Felińska i Paulina Wilczopolska. Jednak Józefa była młodziutką panienką, przed którą życie dopiero powinno roztaczać swój czar. Tymczasem wywieziono ją do miejsca, do którego jechało się na pewną śmierć. Ta powieść, a raczej pierwszy tom, ukaże się 12 lutego, w tym też dniu o godzinie 17 w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Braniewie odbędzie się uroczysta premiera, na którą z całego serca zapraszam. Osoby, które powieść czytały, przede wszystkim moja mama, a także redaktorka, mówiły mi, że to najpiękniejsza moja książka. Mam ogromną wiarę w to, że spodoba się czytelnikom. Jeszcze w tym roku ukażą się dwie kolejne części, a w październiku powieść świąteczna. Miłośnikom „Chaty pod starym świerkiem” zdradzę, że na początku 2026 roku będą wydane „Wiosna w chacie pod starym świerkiem”, a także „Lato w chacie pod starym świerkiem”. Codziennie dostaję mnóstwo zapytań o drugą część, ale nie chcę przerwać pisania syberyjskiej trylogii, dlatego bardzo proszę o uzbrojenie się w odrobinkę cierpliwości.
— Od jakiegoś czasu marzyłam o napisaniu wielkiej trzytomowej powieści o pierwszej Polce skazanej za walkę o niepodległość, Józefie Rzążewskiej. Została skazana na dożywotni pobyt na Syberii, bez możliwości powrotu. Razem z nią skazane zostały jeszcze dwie kobiety: Ewa Felińska i Paulina Wilczopolska. Jednak Józefa była młodziutką panienką, przed którą życie dopiero powinno roztaczać swój czar. Tymczasem wywieziono ją do miejsca, do którego jechało się na pewną śmierć. Ta powieść, a raczej pierwszy tom, ukaże się 12 lutego, w tym też dniu o godzinie 17 w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Braniewie odbędzie się uroczysta premiera, na którą z całego serca zapraszam. Osoby, które powieść czytały, przede wszystkim moja mama, a także redaktorka, mówiły mi, że to najpiękniejsza moja książka. Mam ogromną wiarę w to, że spodoba się czytelnikom. Jeszcze w tym roku ukażą się dwie kolejne części, a w październiku powieść świąteczna. Miłośnikom „Chaty pod starym świerkiem” zdradzę, że na początku 2026 roku będą wydane „Wiosna w chacie pod starym świerkiem”, a także „Lato w chacie pod starym świerkiem”. Codziennie dostaję mnóstwo zapytań o drugą część, ale nie chcę przerwać pisania syberyjskiej trylogii, dlatego bardzo proszę o uzbrojenie się w odrobinkę cierpliwości.
Rozmawiał raz
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez