Bażantarnia - zielony azyl elblążan

2013-04-06 12:00:00(ost. akt: 2013-04-05 16:49:10)
Restauracja w Bażantarni ok. 1909 r.


Restauracja w Bażantarni ok. 1909 r.


Autor zdjęcia: z archiwum Christy Mühleisen

Roman Klim (1940-2000) - miłośnik i znawca Ziemi Elbląskiej, turysta, dziennikarz oraz autor przewodników turystycznych - napisał swego czasu, że „Bażantarnia to uroczy park natury, pełen lesistych wzgórz, tajemniczych jarów i pięknych dolin. W płynących tutaj rzeczkach Kumieli i Srebrnym Potoku spotykamy głazy narzutowe z okresu polodowcowego, a sam Srebrny Potok tak uformował malowniczą dolinę, że przypomina ona do złudzenia dolinę górską”.
Rzeczywiście Bażantarnia to wielkie, zielone płuca Elbląga, to piękne tereny rekreacyjne, niemające sobie równych w najbliższej okolicy. I co warte podkreślenia – ten wielki parki miejski jest nieustannie odwiedzany, bez względu na porę roku. Również zimą, za sprawą nowoczesnego urządzenia zboczy oraz terenu przylegającego do Góry Chrobrego. Jesienią zaś Bażantarnia oferuje wspaniały, wielokolorowy pejzaż.

W przedwojennych czasach, gdy w przemysłowym Elblągu w wielu kwartałach miasta prawie na każdym kroku dymiły fabryczne kominy, Bażantarnia była swego rodzaju zielonym azylem, do którego chętnie przybywali mieszkańcy – zwłaszcza podczas sobotnio-niedzielnego wypoczynku. W tym celu doprowadzono tutaj linię tramwajową, zbudowano niezbędną infrastrukturę, m.in. muszlę koncertową, restaurację, punkty odpoczynku, wieże widokowe oraz oznakowano szlaki.

W dawnych czasach Bażantarnia stanowiła majątek ziemski i leśny. Jej dawna nazwa Vogelsang – Ptasi Śpiew nie była odosobniona. W średniowieczu była wieś Vogelsang w powiecie malborskim, na Mierzei Wiślanej – dzisiaj Skowronki oraz koło Braniewa, Torunia i Królewca.

Nazwa ta wywodzi się z czasów krzyżackich i prawdopodobnie Krzyżacy przynieśli ją ze sobą, gdyż wiele takich nazw jest w środkowych i południowych Niemczech. Krzyżacy znani byli z tego, że przy swoich zamkach urządzali ogrody i sady. Pierwsza wzmianka o Bażantarni jako o wsi Vogelsang pochodzi z 1310 r. i wtedy była to jeszcze prawdopodobnie wieś Prusów.

Przypuszczać można, że następnie przestała istnieć, gdyż dziesiątki lat nie było o niej żadnych informacji. Około roku 1700 podaje się, że właścicielem Bażantarni jest niejaki Santopski lub Santoffski. Dla elblążan Bażantarnia została odkryta na początku XIX w., gdy zlikwidowano miejskie obwałowania i umocnienia. Uroki Bażantarni dostrzegł patrycjusz elbląski i tajny radca handlowy August Abegg, który te dobra kupił w 1801 r., a w 1810 r. wybudował sobie tutaj okazałą siedzibę w stylu tudoriańskim – obecnie siedziba Leśnictwa Elbląg.

Następnie dokupił sobie jeszcze Rubno Małe, czyli teren dzisiejszego Parku Dolinka i basenu odkrytego. W czasie pobytu Francuzów w Elblągu August Abegg uczestniczył w delegacji miasta do kwatery Napoleona Bonaparte w Ostródzie i w Finckenstein (Kamieniec koło Susza), a w jego willi zamieszkał od 19 maja do 9 czerwca 1812 roku napoleoński marszałek Luis Nicolas Davout. Francuzi „oczyścili” Abeggowi piwnice ze zgromadzonymi winami wartości około 100 talarów i nic dziwnego, że w latach 1812/1813 współorganizował on elbląskie pospolite ruszenie przeciwko Francuzom.

Od 1882 r. Bażantarnia przeszła na własność magistratu, a w willi Augusta Abegga urządzono siedzibę miejskiego nadleśniczego. W latach międzywojennych Bażantarnia podlegała administracyjnie pod urząd okręgowy w Drewniku.

Z nadejściem wiosny Bażantarnia zawsze przeżywała i przeżywa oblężenie. Było wiele ścieżek spacerowych, ale te najważniejsze zaczynały się od działającej tutaj gospody. I co ciekawe – taki sam przebieg ścieżek wytyczyli w latach 50. i 60. ubiegłego wieku członkowie elbląskiego Klubu Turystyki Pieszej PTTK „Delta”. Ale tym najpopularniejszym - dawniej i obecnie - jest ten prowadzący w górę Kumieli – do Diabelskiego Kamienia!

Jeszcze przed I wojną światową urządzono tutaj wiele drewnianych wież widokowych, z których podziwiano piękno okolicy. Najbardziej odwiedzaną była wieża Belwedere na Wzniesieniu św. Jana. Z niej widać było bliższą i dalszą okolicę, a więc tumany pary i dymu pociągów ruszających z elbląskiego dworca, jezioro Druzno, Żuławy, Zalew i Mierzeję Wiślaną, a nawet Wieżę Bismarcka we wsi Jasna niedaleko Dzierzgonia!

To właśnie przy wieży widokowej Belwedere elbląskie towarzystwo miłośników Bażantarni, założone przez Augusta Papau – erygowało w 1863 r. poświęcony jemu kamień. Było wiele innych wzniesień, które kiedyś miały swoje nazwy, a dzisiaj noszą polskie – np. uwielbiane przez wędrujących i romantyków Wzniesienie Wilhelma (Wilhelmshöhe) obecnie nazywa się „Janina”, a Góra Nimfy (Nymphenberg) – „Góra 13 sosen”.

Dawna nazwa tej góry nawiązywała do drewnianej statuy nimfy, która tutaj stała. Natomiast dzisiejsza Góra Ludowa, to dawna Góra Kajzera (Kaiserhöhe). Jedynie Wzniesienie Mnich zachowało swoją dawną nazwę.

Zmęczonym spacerowiczom dobre posiłki, kawę i lody oferowała restauracja, której właścicielem był Ernst Decker (dzisiaj „Myśliwska”). Obok restauracji urządzono kamienne tarasy, okolone dębami i bukami. Siedzący na nich mogli podziwiać organizowane rokrocznie na Zielone Światki w pawilonie muzycznym występy chóru Elbląskiego Towarzystwa Śpiewaczego oraz orkiestry dyrygowanej przez prof. Karla Strengera.

Od czasu do czasu w tym pawilonie odbywały się występy tzw. Elbląskiej Opery Leśnej, organizowane przez teatr miejski. Drugą, chętnie odwiedzaną w Bażantarni restauracją była ta znajdująca się na Górze Chrobrego. Jej właścicielem był Unruh. Od strony zbocza miała duży, arkadowy taras restauracyjny, z którego goście mieli „Elbląg na dłoni” i mogli podziwiać prawie całą panoramę miasta.


Do Bażantarni prowadziła linia tramwajowa nr 1, która kończyła się przy parkingu przylegającym do restauracji wspomnianego już Ernsta Deckera. Wiele lat po wojnie skrócono ją i obecnie ma swój przystanek końcowy przy dawnym mostku płynącej z Jagodnika Kumieli - (Behrendshagener-Hommelbrücke).

Stałe piękno Bażantarni utrzymuje się dzięki mozolnej pracy służb leśnych i komunalnych, które budują mostki i wiaty, wzmacniają skarpy, zabezpieczają balustradami uroczyska i miejsca widokowe.

Lech Słodownik

Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Oj #1045549 | 178.56.*.* 6 kwi 2013 12:24

    biegało się, biegało w JW 3209 z porucznikiem Kostańskim!

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz