O współpracy z obwodem kaliningradzkim

2014-10-05 14:26:19(ost. akt: 2014-10-05 13:27:33)
Władysław Mańkut: w połowie października w Bartoszycach odbędzie się konferencja poświęcona małemu ruchowi granicznemu

Władysław Mańkut: w połowie października w Bartoszycach odbędzie się konferencja poświęcona małemu ruchowi granicznemu

Autor zdjęcia: Ryszard Biel

O współpracy naszego regionu z obwodem kaliningradzkim w kontekście wydarzeń na Ukrainie rozmawiamy z Władysławem Mańkutem, radnym i członkiem komisji współpracy zagranicznej sejmiku wojewódzkiego.
— Dowiedzieliśmy się w tym tygodniu o wielkich manewrach rosyjskie armii. Czy eskalacja napięcia w stosunkach Rosja-Ukraina-Unia Europejska może w jakikolwiek sposób odbić się na współpracy naszego regionu z obwodem kaliningradzkim. 
— Od pewnego czasu działania Rosji w obszarze imperialnym i militarnym wpływają na zmianę relacji gospodarczych nie tylko z Polską, ale także innymi partnerami, w tym także krajami Unii Europejskiej. Czas najwyższy, żeby UE podjęła działania bardziej zespolone, żeby nie było działań bilateralnych, które rozbijają jedność podejścia do problemów UE — Rosja. Staramy się, żeby relacje między naszym regionem a obwodem kaliningradzkim układały się normalnie. Jak mówi polskie powiedzenie, sąsiada się nie wybiera, on jest. Dzisiaj w naszych relacjach nie ma widocznego uszczerbku, chociaż obserwujemy, że ruch graniczny jest mniejszy, jest mniej kontaktów turystycznych. Byłoby niedobrze, gdyby były jeszcze bardziej ograniczane. W połowie października jako komisja współpracy zagranicznej sejmiku wojewódzkiego, której jestem członkiem, organizujemy w Bartoszycach konferencję poświęconą małemu ruchowi granicznemu. Będziemy chcieli wysłuchać stron, zaproponować pewne rozwiązania, zwrócić uwagę na pozytywy i oczekiwania.  

— Powinniśmy się obawiać zamknięcia dla żeglugi Zalewu Wiślanego lub likwidacji małego ruchu granicznego?
— Były takie sugestie niektórych sił politycznych w Polsce. Oczywiście od razu były odpowiedzi ze strony Federacji Rosyjskich. Dobrze, że się nie spełniły. Sądzę, że na obecnym etapie rozwoju wydarzeń między Ukrainą, Rosją, Unią Europejską nam to nie grozi. Chyba że nastąpi zaostrzenie konfliktu pomiędzy Rosją a Ukrainą. Wiadomo przecież, że sami separatyści nie byliby w stanie prowadzić takich działań w oparciu tylko o własne możliwości. W przypadku zaostrzenia sytuacji może wystąpić zagrożenie, że ruch graniczny będzie jeszcze mniejszy, że zalew zostanie zamknięty. Pamiętajmy przecież, że w Bałtyjsku stacjonuje flota rosyjska. Kłania się pomysł, ale także potrzeba, budowy kanału żeglugowego przez mierzeję. 

— Miał pan okazję pracować w Kaliningradzie? Jacy są mieszkańcy obwodu kaliningradzkiego? Mówi się, że są bardziej prozachodni niż pozostała część rosyjskiego społeczeństwa?
— Obwód kaliningradzki to enklawa o bardzo ciekawej historii. Na początku była zupełnie zamknięta, w latach 90. zaczęła się otwierać na kontakty zewnętrzne, zmniejszono też potencjał wojskowy w obwodzie. W Kaliningradzie byłem dyrektorem przedstawicielstwa Banku Zachodniego. To był interesujący okres, udało się nam uprościć pewne procedury międzybankowe. Mieszkańcom Kaliningradu i władzom obwodu na pewno bliżej do zachodniej Europy niż do pewnego rysu historycznego Wschodu, tej szaty bizantyjskiej. To są bardzo otwarci ludzie, wykształceni, posiadający ogromne kontakty z Zachodem. 

— Czy firmy z naszego regionu wykorzystały szansę, jaką stworzyło podpisanie umowy o małym ruchu granicznym?
— Nie wszystkie. Sądzę, że po części wynikało to z początkowego niedowierzania, że ruch graniczny będzie mógł tak wpłynąć na zmianę ich funkcjonowania. A trasa S-22 wiedzie do galerii i obszarów gospodarczych Trójmiasta. Trzeba zauważyć, że markety, które powstały w Braniewie, mają się dobrze, właśnie dzięki umowie o małym ruchu granicznym. Lidl największe obroty z jednego metra kwadratowego w Polsce ma w Braniewie. W Elblągu teraz rozbudowujemy galerię. Możemy się zastanawiać, czy to nie spowoduje uszczerbku w miejscowym handlu, tym drobnym i średnim, ale zmiany zachodzą wszędzie. Mówi się "zdążyć do pociągu", bo jeśli się nie uda, to później ciężko go dogonić. A brak pewnej wizji spowodował, że Elbląg nie zdążył. Ten pociąg w obszarze kontaktów gospodarczych jedzie. Oczywiście, stabilność gospodarcza, prawna i polityczna Federacji Rosyjskiej będzie decydowała, czy polski biznes, także z naszego regionu, będzie chciał zaryzykować wzajemnymi inwestycjami. Co ciekawe, coraz częściej mieszkańcy obwodu kaliningradzkiego poszukują prawnych możliwości budowania biznesu po naszej stronie. 
AKT

Źródło: Dziennik Elbląski