Dziękuję Bogu za sprawne ręce

2014-11-06 07:10:00(ost. akt: 2014-11-06 07:10:25)
Rafał Wilk

Rafał Wilk

Autor zdjęcia: Michał Skroboszewski

Emocje, które towarzyszą naszym zmaganiom są takie same, jak w przypadku zmagań sprawnych sportowców. Nasz Mazurek Dąbrowskiego też nie jest kulawy, nie jeździ na wózku — mówi Rafał Wilk, kolarz szosowy, dwukrotny mistrz paraolimpijski. Premierowy pokaz filmu o tym niezwykłym sportowcu odbył się w Elblągu.
Sport w życia Rafała Wilka obecny jest od zawsze. Miłością do wyścigów zaraził go ojciec Jan Wilk, również żużlowiec. W wieku siedemnastu lat zaczął jeździć dla Stali Rzeszów. Zaczął odnosić pierwsze sukcesy. Jego świetnie zapowiadającą się karierę przerwał wypadek, któremu uległ 3 maja 2006 r. podczas jednego z meczów. Rafał prowadził, na ostatnim wirażu zawadził tylnym kołem o bandę. Mężczyzna stracił władzę w nogach i, jak się na początku wydawało, na zawsze pożegnał się ze sportem. 



Myślałem, że może to minie
— Na początku myślałem, że może mam tylko coś stłuczone — opowiadał w filmie sportowiec. — Gdy przyszedł lekarz i powiedział mi „pan już nie będzie chodził, a na pewno jeździł na żużlu”, pomyślałem sobie - to jeszcze zobaczysz. 

Sportowiec nie ukrywa jednak, że niepełnosprawność była dla niego ciosem, a samo dochodzenie do obecnej formy wymagało wiele siły i samozaparcia. Przez pierwsze cztery lata po wypadku w jego życiu na pierwszym miejscu była rehabilitacja. Potem wrócił do sportu. Najpierw zaczął uprawiać narciarstwo zjazdowe na nartach jednośladowych mono ski. Później było kolarstwo na rowerze z napędem ręcznym, tzw. handbike. To w tej dziedzinie odniósł największe sukcesy.

— Rafał podczas letnich igrzysk paraolimpijskich w Londynie zdobył dwa złote medale w kolarstwie szosowym w kategorii H3 w jeździe indywidualnej na czas oraz w wyścigu ze startu wspólnego. To wtedy pomyślałem, że trzeba nakręcić o nim film — mówi Robert Szaj ze Stowarzyszenia Instytut Ekoprussia, współscenarzysta filmu „Robert Wilk. Człowiek ze Stali”. — Swoją dominację w tej dyscyplinie potwierdził w 2013 i 2014 r. zdobywając złote medal na kolarskich mistrzostwach świata.

Złoto zadedykował ojcu

— Na początku nie doceniałem tego, że po wypadku zostały mi sprawne ręce. Teraz dziękuje Bogu, że je mam, bo one mi się pozwoliły podnieść po tym wszystkim. Mogę powiedzieć, że są złote — mówi medalista.

Paraolimpijskie złoto wywalczone w Londynie Rafał zadedykował ojcu. Jak sam mówi, to było spełnienie jego obietnicy. Kolarza czekają kolejne wyzwania. 

— W piątek wylatuję do Libanu na maraton w Bejrucie. To ostatni start w tym sezonie. Dam sobie dwa tygodnie odpoczynku i rozpocznę przygotowania do nowego. Moje myśli już uciekają w kierunku olimpiady Rio. W przyszłym roku będę walczył o kwalifikacje, a już jak je wywalczę, to będę chciał obronić tytuł zdobyty w Londynie. 


Pokażcie, jak walczymy o medale
Sportowiec przyznaje, że nie chciał aby w 2016 r. powtórzyła się sytuacja z Londynu, gdy sukcesom sportowców niepełnosprawnych poświęcono w telewizji minimum czasu antenowego.

— Jesteśmy taką samą częścią społeczeństwa jak inni — przekonuje złoty medalista. — Nie oczekuję, że naglę będzie pokazane 700 godzin transmisji z igrzysk paraolimpijskich w Rio. To nie jest potrzebne. Pokażmy jednak starty naszych sportowców. Walkę o medale. Myślę, że to jest ważne. Emocje, które im towarzyszą są takie same jak w przypadku zmagań sportowców sprawnych. Nasz "Mazurek Dąbrowskiego" nie jest kulawy, nie jeździ na wózku. Jest taki sam. Również takie same zaangażowanie i serce wkładamy w to, co robimy jak sprawni sportowcy.


naj


Źródło: Dziennik Elbląski