Pomagała niewidomym dzieciom w Rwandzie

Autor zdjęcia: Marzanna Skowrońska

Pojechałam do Rwandy jako wolontariuszka, żeby przydać się na coś, a przy okazji spędzić wakacje i pozwiedzać. Przez miesiąc i tydzień pomagałam w ośrodku dla niewidomych dzieci, prowadzonym przez polskie siostry zakonne — opowiada elblążanka Marzanna Skowrońska.
Marzanna Skowrońska na co dzień pracuje w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Elblągu. Wolny czas przeznacza na podróże. Lista krajów, które odwiedziła przez ostatnie 10 lat, jest długa. Była w tym czasie m.in. Syrii, Jordanii, Libanie, Turcji, Izraelu, Indiach, Nepalu, Chinach, Rosji, RPA, Zambii, Zanzibarze, Kenii.

Ostatnio była w Rwandzie, niewielkim kraju w środku Afryki, który większości kojarzy się z ludobójstwem, jakie miało tam miejsce 20 lat temu. Według szacunków, w ciągu 100 dni (od 6 kwietnia do lipca 1994 r.) zabitych zostało od 800 tys. do 1 mln 71 tys. ludzi.
Elblążanka przez miesiąc i tydzień przebywała w ośrodku dla niewidomych dzieci w Kibeho. O swoim pobycie w tym kraju opowiadała podczas ostatniego spotkania z cyklu „Podróże dalekie i bliskie” w bibliotece na Zawadzie.

Placówka w Kibeho została założona sześć lat temu przez polskie siostry Franciszkanki Służebnice Krzyża. Zatrudnionych jest tam około 50 pracowników. 20 lat temu, kiedy Rwandę ogarnęła fala ludobójstwa, również w Kibeho nie obyło się bez tragicznych wydarzeń. Ludzi nie uchronił nawet istniejący tam kościół katolicki. Obecnie w Rwandzie jest spokój, ale ludzie nie zapomnieli gehenny, jaką przeszli. Kibeho to również miejsce objawienia Matki Bożej w Afryce, zwanej Matką Słowa.

Do ośrodka, w którym pomagała pani Marzanna, przywożone są dzieci z całej Rwandy i państw sąsiedzkich: Burundi, Kongo. Latem tego roku przebywało tam 140 dzieci w wieku od 5 do 18 lat. Jest to placówka z internatem. Dzieci uczą się tu w szkole podstawowej i gimnazjum. Tu mają się przygotować do samodzielnego życia w dorosłym życiu.
— W ośrodku robiłam wszystko — opowiada Marzanna Skowrońska. — Przygotowywałam m.in. potrawy z produktów mlecznych, uczyłam dzieci robótek ręcznych, dziergania na drutach, zapoznawałam z komputerem, sprzątałam, myłam okna. Kiedy zabrakło wody, nosiłam ją przez pół dnia. Mieszkałam w pokoju dla wolontariuszy — dodaje.

Dzieci uczą się tutaj m.in. czytać i pisać metodą braila.
— Ludzie są tam otwarci, towarzyscy, a dzieci rewelacyjne, bardzo chcą się uczyć — mówi Marzanna Skowrońska.
Starsze w wieku gimnazjalnym potrafią już mówić po angielsku. Podczas jednych z zajęć pani Marzanna zadała pytanie: co byś chciał? — Chciałbym mieć bezpieczny dom, żeby mi się nikt do niego nie włamał i żeby było dużo jedzenia — odpowiedział jej jeden z chłopców.
kr

Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. chillwagon #2828806 | 178.235.*.* 2 gru 2019 22:18

    kurcze nie wiedziałem że pani Marzanna podróżowała jako wolontariuszka, taka nauczycielka to skarb, od teraz będę się uczyć

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz