Pomoc innym ma w genach

Piotr Lichocki

Piotr Lichocki

Autor zdjęcia: Michał Skroboszewski

Od roku opiekuje się starszym małżeństwem, robi zakupy, drobne naprawy, sprząta.— Chęć pomocy innym zawdzięczam rodzinie, nie żadnej szkole, czy kościołowi. Od dziecka widziałem, jak moi rodzice pomagają — mówi 
Piotr Lichocki, który został laureatem konkursu "Barwy Wolontariatu".


Piotrek za kilka dni skończy 15 lat, jest uczniem Gimnazjum nr 2 w Elblągu, w którym pod okiem Joanny Truchan działa kółko wolontariatu.
— O tym, że jest możliwość, by zostać wolontariuszem dowiedziałem się w szóstej klasie szkoły podstawowej, od starszych kolegów. Podczas pierwszych tygodni w gimnazjum wypytałem wychowawczynię, czy koło dalej istnieje i jak się do niego zapisać — wspomina młody wolontariusz.


Piotrek od roku, wraz z kolegą opiekują się starszym małżeństwem, panią Haliną i panem Bogdanem, z ulicy Pawiej.
 — Są samotni. Robimy im zakupy na cały tydzień, naprawiliśmy dzwonek, wymieniamy żarówki, sprzątamy, wynosimy do piwnicy zbędne rzeczy. Chodzę do nich co środę. Również w wakacje pomagałem im dwa razy w tygodniu — mówi uczeń.

Piotrek nie ukrywa, że bardzo przywiązał się do swoich podopiecznych, są oni dla niego niemal jak rodzina.

— To jest strasznie miłe, gdy idziemy do nich i już na wstępie nas witają, jak własnych wnuków. Są nam bardzo wdzięczni, i to jest najfajniejsze w tym wszystkim. Mogę powiedzieć, że są dla mnie jak rodzina, jak prawdziwi moi dziadkowie — wyjaśnia Piotrek.
Chłopiec niebawem ukończy gimnazjum, ale nie oznacza to, że nie będzie już wolontariuszem. 

— Mam zamiar nim być dalej. Uważam, czas spędzony przed komputerem i przy telewizji za stracony. Zamiast oglądać ogłupiające seriale mogę go spożytkować na pomoc innym — mówi Piotrek. 


Jak przyznaje, pomaganie ma po prostu w genach.

— Chęć pomocy innym zawdzięczam rodzinie, nie żadnej szkole, czy kościołowi. Od dziecka widziałem jak moi rodzice pomagają, zazwyczaj znajomym albo rodzinie, może wydaje się to mało, ale według mnie to bardzo dużo, tata pracuje do późna, a jednak znajduje czas żeby pomóc na przykład przy remoncie, nie bierze za to zapłaty a zazwyczaj to on robi większość roboty. Tak samo mama, mimo tego, że sama ma ciężką pracę z dziećmi niepełnosprawnymi umysłowo, zawsze znajduje czas, by komuś pomóc. Od nich nauczyłem się, że trzeba pomagać, ogólnie pomagać, a o czymś takim jak praca w wolontariacie dowiedziałem się wiele lat temu od mojego dziadka, który pracował charytatywnie, kiedyś dziwiło mnie, że pracuje za darmo, skoro zabiera mu to tyle czasu. Teraz rozumiem dlaczego to robił, naprawdę to zrozumiałem. Jestem im bardzo wdzięczny za to, że nauczyli mnie pomagać — napisał Piotrek w swojej pracy przesłanej na konkurs "Barwy Wolontariatu. 



daw

Źródło: Dziennik Elbląski